Sergio Agüero to niewątpliwie jedna z legend Manchesteru City. Argentyńczyk spędził na Etihad Stadium 10 lat, a chciał zostać dłużej. Inne plany miał jednak klub. Napastnik w ostatnim czasie wypowiedział się o końcówce pobytu w Anglii, zaskoczeniu odejściem Messiego oraz chorobie serca.

Agüero to najlepszy strzelec w historii Manchesteru City, wygrał z Obywatelami niezliczoną liczbę pucharów, ale na pewno brakuje w CV wisienki na torcie w postaci Ligi Mistrzów. Ta w końcu zawitała na Etihad Stadium, ale już po odejściu Argentyńczyka. Możliwe, że „Kun” miał jakieś przeczucie odnośnie Champions League w Manchesterze, bo w ostatnim wywiadzie przyznał, że chciał zostać w City jeszcze na przynajmniej jeden sezon. Inne plany miał jednak klub.

„W styczniu 2021 City powiedziało mi, że nie zamierzają przedłużać mojego kontraktu. W lutym mi to potwierdzili. Chciałem zostać jeszcze rok, nawet jako rezerwowy. Grałem mało u Pepa [Guardioli], ale chciałem pomóc. Czułem, że ten dodatkowy rok dobrze przygotowałby mnie na Mistrzostwa Świata. Ale wtedy dostałem telefon z Barcelony. Nie było ich stać na zapłacenie City, ale powiedziałem menedżerowi, że mam to gdzieś i ma mi ogarnąć ten transfer. Załatwiliśmy to w 2 dni”mówił Agüero wywiadzie z Juanem Pablo Varskym na kanale YouTube Clank.

Pobyt w Barcelonie okazał się jednak nieudany dla legendy Premier League. Najpierw, pomimo osobistych zapewnień od samego Leo Messiego, jego rodak opuścił stolicę Katalonii. Agüero przyznaje, że miał ofertę przejęcia numeru 10, ale zrezygnował, bo liczył, że jej pierwotny jeszcze wróci. Niedługo później nastąpił kolejny cios, którym były problemy napastnika z sercem. Dopiero po swoim piątym występie dla nowego klubu trafił on do szpitala.

„Pod koniec meczu skoczyłem do główki, spojrzałem wtedy na bramkę i poczułem zawroty w głowie. Chciałem coś powiedzieć, ale nie potrafiłem skleić słów. Obrońca Alaves złapał mnie wtedy za rękę i zaczął krzyczeć do sędziego, że coś się ze mną złego dzieje. Kiedy położyłem się na ziemi, ciśnienie ze mnie zeszło, ale moje serce zaczęło bić szybciej. Dostałem arytmii, a już wcześniej miałem mniejsze epizody. Choćby tydzień wcześniej na treningu, ale lekarz powiedział, że to nic poważnego i przejdzie samo, ale nie przeszło. Te 2 minuty były jak jakieś 20. Myślałem, że z tego wyjdę, ale potem spędziłem 4 dni w szpitalu i zapadła diagnoza”opowiada Argentyńczyk.