Po elektryzującym widowisku, Everton podzielił się punktami z Tottenhamem na otwarcie dwudziestej trzeciej kolejki Premier League. Czego mogliśmy dowiedzieć się w tym spotkaniu?

Richarlison jest w fantastycznej formie

Brazylijczyk w spotkaniu z Evertonem dwa razy pokonał Jordana Pickforda. Tym samym stał się pierwszym Brazylijczykiem w pięciu najlepszych ligach Europy, który zdołał zdobyć przynajmniej dziesięć bramek w rozgrywkach ligowych. Pod nieobecność Heung-min Sona to on przejął pałeczkę pod kątem zdobywania bramek dla drużyny Kogutów. Na osiem ostatnich ligowych spotkań drużyny Ange Postecoglou, napastnik trafiał do siatki w aż siedmiu z nich. Nie ogranicza się on jednak jedynie do siania postrachu wśród obrońców jedynie w polu karnym. Jak udowodnił w starciu z The Toffees, potrafi kończyć akcje zarówno w jedenastce, jak i idealnie przymierzyć spoza pola karnego. Bez wątpienia możemy powiedzieć, że nareszcie do północnego Londynu dojechał zawodnik, którego Koguty pozyskiwały z Evertonu w lipcu 2022 roku.

Potrzebujesz wślizgu na ostatnią chwilę? Zadzwoń do Micky’ego Van De Vena!

Ekspansywne i ofensywne podejście do piłki nożnej Ange Postecoglou sprawia, że Tottenham często pozostawia wiele miejsca przeciwnikom na boisku. Walnie przyczynia się do tego charakterystyka bocznych obrońców w drużynie, a także wysokie ustawienie linii defensywy. To z kolei skutkuje częstymi wyrwami w obronie Kogutów. Rywale wówczas nie mają większego problemu ze stworzeniem sobie dogodnej okazji do strzelenia bramki. Często w takich sytuacjach drużynę ratować musi Guglielmo Vicario. Włoch niejednokrotnie swoimi paradami ratował punkty Spurs, co miało także miejsce na Goodison Park. Innym ratownikiem często bywa także jednak Micky Van De Ven. Holender jest niebywale wręcz szybki. To pozwala mu na błyskawiczne doścignięcie przeciwnika i odebranie mu piłki. Zwłaszcza w spotkaniu z Evertonem notorycznie byliśmy świadkami podobnej sytuacji. Van De Ven doganiał przeciwników i często na wślizgu odbierał im piłkę perfekcyjnym wślizgiem. Patrząc na preferowany przez Koguty styl gry, obecność takiego zawodnika w składzie jest na wagę złota.

Everton jest całkiem niezły po stałych fragmentach gry

Całkiem niezły to oczywiście w tym przypadku celowe, skandaliczne niedoszacowanie. Everton jest jedną z najlepszych, o ile nie najlepszą drużyną Premier League w tym aspekcie gry. Razem z Arsenalem jak do tej pory dominowali w całej lidze pod względem bramek zdobytych w ten sposób. Także tym razem, to dzięki stałym fragmentom gry The Toffees byli w stanie zatrzymać jeden punkt na Goodison. Oczywiście, skuteczności w tym zakresie bez wątpienia pomaga obecność w drużynie takich wieżowców, jak zdobywca drugiej bramki, Jarrad Branthwaite. Dwie bramki gospodarzy wyglądały dzisiaj jak modelowo wyjęte z boiska treningowego. To oczywiście nie dziwi, kiedy trenerem drużyny jest Sean Dyche. Drużyny Anglika od zawsze bowiem słynęły z ogromnego zagrożenia stwarzanego przez siebie po stałych fragmentach gry. Zadziwia przede wszystkim niewiarygodna wręcz skuteczność Evertonu ze stojącej piłki. Dawno przerosło to już skalę zdobywania marginalnej przewagi w trakcie spotkań, a stało się dla drużyny z niebieskiej części jednym z asów w rękawie. Ten as walnie wpłynie na końcową pozycję The Toffees w tym sezonie.