Manchester City pokonał 3:1 Young Boys Berno w spotkaniu 3. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. Najpierw na swojej ojczystej ziemi do siatki trafił Manuel Akanji. Dla gospodarzy wyrównał Elia, na którego bramkę odpowiedział golem z rzutu karnego Erling Haaland. W końcówce meczu Norweg ustalił wynik meczu na 3:1 po przepięknym uderzeniu pod poprzeczkę. Jakie wnioski udało nam się wyciągnąć po starciu na stadionie Stade de Suisse Wankdorf?

Kevin wróć

Dzisiejszy mecz dobitnie pokazał to, co było widoczne w ostatnich spotkaniach Manchesteru City. Ten zespół w wielu momentach spotkań ewidentnie tęskni za Kevinem De Bruyne. Nie ma żadnych wątpliwości, że Belg grający na 50% swoich umiejętności zaprezentowałby lepszą dyspozycję niż Nunes i Kovacić razem wzięci. Ten pierwszy jeszcze próbował kreować przewagi i starał się napędzać ataki zespołu. U Nunesa zdecydowanie brakuje jednak ostatniego podania. Portugalczyk w kluczowym momencie gubi się i podejmuje złe decyzje. Kovacić po raz kolejny zaliczył bardzo niemrawy występ. Chorwat póki co nie odnalazł się jeszcze w nowej roli, w której ma zastąpić Ilkaya Gundogana. Brak De Bruyne odczuwa również Erling Haaland. Co prawda Norweg miał dzisiaj kilka dogodnych sytuacji do strzelenia gola. Napastnik City bardzo często nie dostaje jednak podań, które otworzyłyby mu klarowną okazję do wpisania się na listę strzelców.

Przełamanie Haalanda

Próbował, walczył, wychodził na pozycję. Ostatecznie to dopiero rzut karny sprawił, że Erling Haaland po raz pierwszy w tym sezonie wpisał się na listę strzelców w rozgrywkach Ligi Mistrzów. W pierwszej części meczu Norweg nie był zbyt często rozpieszczany podaniami. W drugiej lepiej kreował sobie przestrzeń do strzału, co przełożyło się na większą liczbę okazji. Geniusz Haalanda objawił się w 86. minucie meczu, kiedy były gracz BVB posłał rakietę na bramkę rywala. Haaland zwykle nie potrzebuje wielu okazji do zdobycia bramki. Dzisiaj miał kilka dobrych szans i nareszcie otworzył swój magazynek w europejskich pucharach. Kibice Manchesteru City z pewnością liczą, że dzisiejszą formę i parcie na bramkę przeniesie na niedzielne derby Manchesteru.

Young Boys dało kibicom pozytywne momenty

Przed meczem wielu ekspertów spekulowało ile bramek przyjmie dzisiaj ekipa Young Boys Berno. Szwajcarzy przez większość meczu stawiało faworyzowanemu Manchesterowi City trudne warunki. Menedżer Raphael Wicky ustawił swój zespół bardzo odważnie i nie bał się nakazać swoim piłkarzom gry wysokim pressingiem. City udanie się temu starało przeciwstawić. Kilkukrotnie w pierwszej połowie Ederson mijał pierwszą linię pressingu, zagrywając bezpośrednio do wolnego gracza w drugiej linii. Kiedy The Citizens zdobyli gola na początku drugiej części meczu, wydawało się, że worek z bramkami otworzył się na dobre. Gospodarze jednak mieli inny plan i po pięknej bramce Elii doprowadzili do wyrównania. Ostatecznie kontrola przebiegu meczu i zdecydowanie wyższe umiejętności zadecydowały o zwycięstwie obrońców tytułu Ligi Mistrzów. Przy odrobinie szczęścia i większej dawki zimnej krwi, Berno mogło dzisiaj doprowadzić do sensacji.