Manchester United pewnie pokonał Leicester City. Czerwone Diabły zbliżyły się do Manchesteru City i kontynuują okres dobrej formy. Ten mecz mógł wlać w serca fanów 20-krotnych mistrzów Anglii wiele optymizmu. 3:0 to wynik zdecydowanie zasłużony.

Garnacho jest lepszy z ławki

Erik ten Hag ponownie zaufał Alejanrdo Garnacho i wystawił go w podstawowym składzie na mecz ligowy. Argentyńczyk kolejny raz niezbyt dobrze odnalazł się w takim scenariuszu. Był trochę chaotyczny i miał problemy w pojedynkach z rywalami. To, czym imponował, gdy pojawiał się na murawie z ławki, przychodziło mu z trudnością. Naturalnie nie były to w jego wykonaniu tak złe zawody, jak domowe starcie z Leeds, ale nie dał tego, czego oczekiwali od niego trener oraz kibice. Dlatego też zszedł w przerwie.

Jeśli przypomnimy sobie wejścia nastolatka z ławki przeciwko Fulham, Manchesterowi City czy w wyjazdowej konfrontacji z Pawiami, gdy zaliczał udział przy ważnych bramkach, łatwo dostrzec różnicę. Wychowanek, jak na razie, spisuje się zdecydowanie lepiej, wychodząc ma podmęczonego przeciwnika. Biorąc pod uwagę, że do formy wraca Jadon Sancho, możemy oglądać taki scenariusz coraz częściej. Prawdopodobnie z korzyścią dla zespołu.

Odwaga pokarała Leicester

Podopieczni Brendana Rodgersa naprawdę zaimponowali w pierwszych kilkunastu minutach meczu na Old Trafford. Leicester City niesamowicie przycisnęło Manchester United. Goście stworzyli dwie naprawdę dobre szanse i długimi okresami zamykali Czerwone Diabły pod ich polem karnym. Piłkarze Ten Haga odnaleźli się jednak w tym scenariuszu.

Wykorzystali wysoko ustawioną defensywę rywali i objęli prowadzenie po zagraniu za plecy obrońców, gdy linię złamał Harry Souttar. W ten sposób ustawili mecz i potem mogli już kontrować, a więc robić to, co lubią najbardziej. Należy docenić odwagę i zaangażowanie Lisów. Zaprocentowały one w starciu z Tottenhamem. Tym razem okazały się mieczem obosiecznym. Gdyby udało się szybko otworzyć wynik spotkania, wszystko mogło potoczyć się inaczej.

Trzeci gracz w walce o tytuł?

Po stracie punktów z Crystal Palace i porażce z Arsenalem wydawało się, że Manchester United nie będzie jednak w stanie namieszać w walce o mistrzostwo. W obliczu niedawnych potknięć Kanonierów oraz Obywateli sytuacja ponownie zaczyna wyglądać coraz lepiej dla Czerwonych Diabłów. Ekipa Ten Haga ma tylko pięć oczek straty do liderów (choć przy ich zaległym meczu) i trzy punkty do rywali zza miedzy.

Jeśli weźmiemy pod uwagę okres od trzeciej kolejki (a więc pomijający fatalny start sezonu), żaden inny klub Premier League nie zdobył więcej punktów od 20-krotnych mistrzów Anglii. W ostatnich tygodniach to United jest chyba w najlepszej dyspozycji, jeśli chodzi o ligową czołówkę. City i Arsenal chyba powinny coraz poważniej spoglądać za siebie. Do „ucieczki” dojeżdża kolejny kolarz, który już na dobre urwał się od „peletonu”.