Chelsea nie chce ściągać nogi z gazu. Po hitowym transferze Mychajło Mudryka oraz solidnych wzmocnieniach w osobach Joao Felixa, Benoita Badiashile’a oraz Noniego Madueke, Todd Boehly wciąż chce u siebie nowego pomocnika.

I jeśli chodzi o poważne wzmocnienia to kandydatów jest dwóch. Jedna z opcji to Moises Caicedo z Brighton, za którego Mewy oczekiwały około 75 milionów funtów. Ekwadorczyk udzielił dziś wywiadu oficjalnej stronie klubu z The Amex, po którym niewiele wskazuje, że zmieni barwy w bieżącym okienku transferowym.

Jestem skupiony na Brighton. Jestem tutaj i trenuję każdego dnia. Sprawy z zewnątrz nie przeszkadzają mi i nie odwracają uwagi, ponieważ skupiam się tylko na byciu tutaj. Dobrze radzę sobie z tymi spekulacjami. Słyszę plotki tu i tam, ale staram się skupiać tylko na klubie, w którym teraz jestem. Klubie który otworzył mi drzwi do grania co tydzień.

Taka wiadomość ze strony Caicedo i Brighton daje nam prosty obraz sytuacji, poparty twardym stanowiskiem klubu. Może to być też powodem wzmożenia informacji odnośnie Enzo Fernandeza, o którego Chelsea starała się na początku stycznia. Później plotki ucichły i wiele wskazywało, że temat wróci dopiero latem. Todd Boehly jednak zasiadł ponownie do stołu już teraz.

Stanowisko Benfiki jest jednak jasne – wpłacenie klauzuli wynoszącej 120 milionów euro lub nie ma gadki. Todd Boehly próbuje jednak na różne sposoby. Jak podaje portugalski Record, Chelsea złożyła ofertę wynoszącą 100 milionów euro, włączając w nią dodatkowo któregoś z zawodników. Benfika jednak nie chce negocjować. Zapowiadają się zatem gorące dni w obozie The Blues.