Everton w ostatnich kolejkach cieniuje i przerwę mundialową spędzą z raptem jednym punktem nad strefą spadkową. Posada Franka Lamparda zaczyna być zagrożona, a The Toffees robią już rekonesans na rynku menedżerskim.

Everton w pewnym momencie sezonu był nawet najlepszą defensywą ligi i wyglądał na tyle dobrze, że można było założyć, że The Toffees nie będą w tym sezonie aż tak zamotane w walkę o utrzymanie. Jednak ostatecznie liverpoolczycy podupadli na formie i po 15. meczach z ledwie 3 zwycięstwami są na 17. miejscu w tabeli z raptem punktem przewagi nad strefą spadkową. Nie od dziś wiadomo, że na Goodison Park bywają niecierpliwi i fakt, że teraz czeka nas kilka tygodni przerwy, jest idealną okazją na zmianę menedżera. Na liście włodarzy Evertonu są na razie dwa nazwiska, które mogłyby zastąpić Franka Lamparda.

Pierwszym jest obecny szkoleniowiec Celtiku – Ange Postecoglou. Taką informację donosi Alan Nixon. Australijczyk pracuje w Glasgow od 2021 roku, w pierwszym sezonie zdobył mistrzostwo, a w trwającej kampanii są liderami szkockiej Premiership z dużą przewagą. Postecoglou był już w ostatnich tygodniach wymieniany w kontekście Premier League – był jednym z kandydatów do objęcia Brighton. W Evertonie są pod wrażeniem stylu, w jakim grają zespoły Australijczyka. Do tego ma on takiego samego agenta co Lampard, więc Postecoglou powinien być dobrze poinformowany o sytuacji na Goodison Park. Niemniej, Nixon informuje, że legenda Chelsea dostanie jeszcze kilka meczów na poprawę sytuacji. Potencjalna zmiana miałaby nastąpić dopiero po Nowym Roku.

Na liście życzeń Evertonu ma się także znajdować ich były trener – Roberto Martinez. Taką informację donoszą belgijskie media. Hiszpan regularnie pojawia się w kontekście powrotu na Goodison Park, kiedy tylko The Toffees szukają nowego szkoleniowca. Jednak teraz jest prawdopodobnie najlepsza okazja na powrót Martineza. 49-latek prowadzi od kilku lat reprezentację Belgii, której „złote pokolenie” zaczyna powoli wygasać, a i sam Hiszpan nie osiągnął z nim wielu sukcesów. Słaby występ na mundialu może skłonić Martineza i belgijską federację piłkarską na rozstanie. Ale i tutaj Lampard musiałby dostać jeszcze kilka meczów, bo w końcu Martinez nie zrezygnowałby z kadry w połowie turnieju.