Mamy 6 października, sez0n trwa dopiero 2 miesiące, a nam już brakuje słów, by opisać wyczyny Erlinga Haalanda. Norweg strzelał hat-tricki w ostatnich 3 domowych meczach w Premier League, a wczoraj popisał się dubletem w 45 minut, choć niewiele zabrakło mu do klasycznego hat-tricka.

Ostatecznie jednak bramkę na 3:0 uznano jako trafienie samobójcze Davita Khocholavy. Nie zmienia to natomiast totalnie nic w kwestii tego co wyprawia Erling Haaland. Jednym pozostaje się śmiać, drugim płakać. Problem jednak w tym, że do tej pierwszej grupy należy tylko środowisko Manchesteru City, a do drugiej reszta piłkarskiego świata.

I potwierdzają to słowa Jacka Grealisha dla BT Sport:

Szczerze? To niewiarygodne. Nigdy w życiu nie byłem świadkiem czegoś takiego. Przy pierwszym i drugim golu po prostu się śmiałem. On zawsze tam jest, gdzie spada piłka. Bramkarz FC Kopenhagi powiedział coś do mnie, gdy wracałem. Powiedział: „on nie jest człowiekiem”. Odpowiedziałem: „mi to mówisz?”.

Ostatecznie Obywatele pokonali Duńczyków 5:0, a pozostałe dwa gole strzelili Mahrez i Alvarez. Co jednak najgorsze dla bramkarza FC Kopenhagi, kolejne starcie z Haalandem czeka go już w następny wtorek.

A Haaland? Haaland ma już 28 goli w 22 występach w Lidze Mistrzów. To więcej od między innymi Suareza czy Rivaldo. Przed nim w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii tych rozgrywek już tylko 27 zawodników, a Norweg ma przecież 22 lata. Kamil Grabara chyba miał rację ze swoim stwierdzeniem.