W wywiadzie udzielonym na łamach talkSPORT Dean Henderson poruszył temat jego kariery w zespole Czerwonych Diabłów. Obecny bramkarz Nottingham wypowiedział się również o obecności Lingarda w zespole, mundialu w Katarze oraz o wierze w siebie.

Głównym zarzutem, jaki 25-letni Anglik ma do Manchesteru United jest niesłowność wobec jego roli w zespole. W ciągu dwóch lat obecności w pierwszej drużynie rozegrał zaledwie 29 spotkań, a w lidze mogliśmy go zobaczyć tylko w sezonie 20/21. Resztę meczów rozegrał w pucharach, zarówno krajowych, jak i europejskich. Jak widać jest to za mało dla Hendersona, który na regularne występy mógł liczyć jedynie na licznych wypożyczeniach. Patrząc na to, jaką pozycję w klubie ma David de Gea, to Dean Henderson (póki co) nie ma co liczyć na przejęcie od hiszpana „jedynki” w bramce.

Nie obyło się bez komentarza w sprawie transferu Lingarda do Nottingham. Henderson twierdzi, iż Jessie jest głodny gry oraz co najważniejsze – wierzy w projekt przedstawiony przez Steve’a Coopera. Te okoliczności mogą wpłynąć pozytywnie na grę oraz morale całej drużyny. Wypożyczenie do tegorocznego beniaminka jest sporą szansą dla Hendersona na pojechanie do Kataru wraz z reprezentacją. Choć  Gareth Southgate nie kontaktował się w tej sprawie z młodym bramkarzem, to wiadomo, że regularne występy w lidze są jedyną szansą na uzyskanie powołania. Na koniec rozmowy Henderson posypał głowę popiołem i stwierdził, że niektóre jego wypowiedzi w przeszłości były zbyt aroganckie. Zdaniem Anglika pozycja na jakiej gra wymaga ogromnej wiary w siebie, gdyż uchodzi za najbardziej wymagającą na boisku piłkarskim.

Kibice Manchesteru United mogą mieć spore zarzuty do zawodnika po tym wywiadzie. Środowisko kibiców nie zawsze dobrze odbiera taką szczerość. W jednej z audycji, również na antenie talkSPORT, 25-latka skrytykował Danny Mils mówiąc „Welcome to the world of football Dean Henderson!”, co wydaje się być dosyć dobitnym komentarzem w tej sprawie.