Mimo że kontrakt Egipcjanina nie kończy się tego lata, a następnego, to tę sprawę Liverpool chciałby zakończyć jak najszybciej. Jednak jak twierdzi sam Mo Salah, jego przyszłość nie jest już w jego rękach.

Napastnik jest szczęśliwy na Anfield i chciałby tam zostać. Jak sam informuje, nie prosi o żadne „szalone rzeczy”, ale Liverpool musi spełnić jego warunki, by podpisał nową umowę. Stąd twierdzi, że jego przyszłość nie do końca zależy od jego samego.

Liverpool w ostatnich miesiącach przedłużył umowy z kilkoma kluczowymi zawodnikami, ale próżno szukać tam nazwiska Egipcjanina. Co na to sam zainteresowany?

Chcę zostać, ale to nie jest w moich rękach. Oni wiedzą czego chce, nie proszę o szalone rzeczy. Chodzi o to, że kiedy o coś prosisz, to oni powinni pokazać Ci, że mogą Ci to dać, ponieważ doceniają Twój wkład dla klubu.

Jestem tu już piąty rok. Znam bardzo dobrze klub. Kocham fanów, a oni mnie. Ale rozmawialiśmy już z administracją o aktualnej sytuacji. Wszystko jest w ich rękach.

W artykule GQ możemy przeczytać, że Salahowi chodzi o coś więcej niż pieniądze. Chodzi o uznanie. Salah zna swoją wartość i ma świadomość, że ta umowa może być ostatnią tak wysoką w jego karierze. Według większości źródeł, Mo zarabia aktualnie 200 tysięcy funtów tygodniowo. To tyle co między innymi Thiago Alcantara, a mniej niż Van Dijk.

Grupa FSG nie słynie raczej z wielkich tygodniówek dla najlepszych gwiazd. Jeśli jednak będą chcieli zatrzymać Salaha, to zapewne będą musieli to zmienić. Ronaldo dostaje 500 tysięcy tygodniowo, De Bruyne 400, De Gea 375. Nic więc dziwnego, że najlepszy zawodnik ligi chciałby zarabiać podobne stawki.