Menedżerowie Premier League często narzekają na napięty terminarz. Żaden z nich nie musiał się jednak mierzyć z sytuacją, w której znalazł się szóstoligowy angielski klub, Truro City. W kwietniu czeka ich aż dziesięć ligowych spotkań, w tym pięć w ciągu siedmiu dni. Wszystko po to, aby móc dokończyć sezon.

Pięć meczów na przestrzeni tygodnia, trzynaście w ciągu zaledwie 28 dni. To efekt licznych komplikacji na przestrzeni całego sezonu, które zmusiły ich do przełożenia części spotkań. Kornwalijski klub jest w zasadzie bezdomny od 2018 roku, kiedy to teren ich stadionu został sprzedany, a w jego miejscu wybudowano supermarket. Przeciągająca się budowa nowego obiektu sprawiła, że tylko w tym sezonie musieli rozgrywać domowe spotkania na trzech różnych obiektach.

Największym problemem Truro nie były jednak komplikacje, związane ze stadionem, a warunki atmosferyczne. Według Met Office miniona zima w Anglii była najbardziej obfitującą w opady deszczu od 130 lat. Zaowocowało to kilkoma przełożonymi spotkaniami z powodu zalanego boiska.

A żeby problemów było mało, Truro nie może rozgrywać swoich spotkań na dwóch obiektach, na których grało do tej pory. Drużyny Plymouth Parkway oraz Taunton Town, na których stadionach odbywały się ich mecze, mierzyły się z podobnymi problemami. Oprócz napiętego terminarza obu drużyn, na ich stadionach wciąż istnieje ryzyko kolejnych przełożonych spotkań. Dlatego też Truro City rozgrywa swoje domowe mecze na oddalonym o ponad 300 kilometrów stadionie w Gloucester.

Goście mają na mecz bliżej niż gospodarze!

Truro City na co dzień rozgrywa swoje spotkania w National League South. Warto tutaj zaznaczyć, że stadion w Gloucester organizuje zazwyczaj mecze National League North, co tylko pokazuje skalę tej wyprawy. Jeden z ich ostatnich rywali, Darftord, musiał pokonać krótszą drogę do Gloucester niż teoretyczny gospodarz tego meczu.

Piłkarze Truro grali w piątek, poniedziałek, czwartek, sobotę, poniedziałek, a teraz czekają ich jeszcze mecze w środę, czwartek i ponownie w sobotę. Siedem z tych wszystkich meczów to wspomniane już wyjazdy na mecze domowe do Gloucester. Trener drużyny, Stewart Yetton, musi liczyć się też z faktem, że nie będzie mógł skorzystać ze swoich wszystkich piłkarzy w tych meczach. Truro jest klubem półprofesjonalnym, a większość zawodników pracuje też na etacie, traktując futbol tylko jako dodatek.

W dodatku jest to drużyna z jednym z najmniejszych budżetów w lidze, więc przez większość sezonu operuje na stosunkowo wąskiej kadrze. Klub przeszukuje też rynek wolnych zawodników, ale zakontraktowanie kogoś na tym etapie sezonu nie jest łatwą sprawą.

Do końca sezonu Truro rozegra jeszcze sześć spotkań, podobnie jak ich bezpośredni rywal w walce o utrzymanie, Taunton Town. Pozostałe zespoły mają już za sobą trzy lub cztery mecze więcej. Jedni i drudzy mają realne szanse na utrzymanie. Przewaga Truro nad Taunton wynosi sześć punktów.