João Palhinha miał zostać bohaterem jednego z największych transferów wczorajszego Deadline Day i zasilić Bayern Monachium. Transakcja jednak wysypała się na ostatniej prostej. Poznaliśmy już szczegóły tego, co się stało.

Ostatniego dnia okienka transferowego Fulham mogło zaliczyć najdroższą sprzedaż w swojej historii. Bayern Monachium dogadał się z The Cottgers i João Palhinha miał przenieść się na Allianz Arena za około 65 milionów euro. Defensywny pomocnik pojechał do Bawarii. Fabrizio Romano informował, że przeszedł testy medyczne, a nawet zaliczył pierwszą sesję zdjęciową w nowych barwach.

Transakcja jednak upadła na ostatniej prostej. Sky Sports wyjaśnia dlaczego. Fulham nie zdołało ściągnąć zastępstwa dla Portugalczyka – a należy zwrócić uwagę, że miało na to mało czasu. Okienko transferowe w Niemczech kończyło się kilka godzin wcześniej niż w Anglii, o godzinie 18:00 czasu polskiego. Wyspiarze nie zamierzali wyrazić zgody na sprzedaż, nie mając zapewnionego nowego defensywnego pomocnika, a nie zdążyli go ściągnąć przed deadline’em obowiązującym Bayern.

Na liście nazwisk rozważanych przez The Cottagers widnieli m.in. Scott McTominay z Manchesteru United oraz Pierre-Emile Højbjerg z Tottenhamu. Bardziej zaawansowane rozmowy prowadzono podobno w sprawie Szkota. Brak finalizacji przekreślił wielki transfer Palhinhii. 28-latek został zawrócony i wieczorem opuścił Niemcy, by wrócić do Londynu.