Wielu kibiców miało żal do Ralfa Rangnicka, że ten nie dał okazji pożegnania się Lingardowi w meczu z Brentford. Wszak 29-latek to wychowanek klubu, w którym spędził ponad 20 lat. Szczerze na temat takiego potraktowania wypowiedział się brat piłkarza.

Czasy Jesse Lingarda na Old Trafford były różne. Dość powiedzieć, że najlepsze pół roku podczas dwóch dekad w Manchesterze rozegrał będąc na wypożyczeniu w West Hamie, co nie zmienia faktu, że zawodnik przelał litry potu i krwi za drużynę z Old Trafford.

Mimo to, Jesse Lingard nie dostał szansy, by pożegnać się z kibicami drużyny, która jest w jego sercu od dzieciaka. Wczoraj Czerwone Diabły grały ostatni domowy mecz w tym sezonie i w związku z tym Nemanja Matić, Edinson Cavani oraz Juan Mata pojawili się na boisku, by po raz ostatni zaprezentować się sympatykom klubu z Manchesteru.

Taka przyjemność nie spotkała jednak Lingarda, który zdecydowanie najdłużej występował w czerwonej koszulce Manchesteru United. Wszak Lingard dołączył do akademii United, gdy miał 7 lat. Rozzłościło to brata piłkarza, który podzielił się swoją opinią na instagramie. Określa takie zachowanie klubu jako brak klasy.

Dlaczego Rangnick nie wpuścił Lingarda?

Ralf Rangnick został zapytany po meczu, dlaczego nie dał szansy pożegnania się Lingardowi. Niemiec podkreślił, że braki w treningach spowodowały taki wybór odnośnie 29-latka.

Tak, ale z powodów osobistych i rodzinnych nie trenował ostatnio dużo. Wczoraj [w niedzielę] uczestniczył w pierwszej sesji, po tym gdy poprosił mnie o trochę wolnego, by spędzić czas w domu.

Niemniej – tym bardziej przy korzystnym wyniku – Lingardowi te kilka minut na pewno się należało. Wygląda więc na to, że Anglik szybko będzie chciał zapomnieć o swoim ostatnim sezonie w United, bo nie dość że nie dostawał szans na grę, klub nie chciał go sprzedać, to jeszcze nie pożegnał się oficjalnie z kibicami.