Problemów Manchesteru United w tym sezonie możemy dopatrywać się niemal w każdym aspekcie. Od pionu organizacyjnego po ten sportowy z uwzględnieniem każdej pozycji na boisku. No może prawie każdej, bo czy ktoś może mieć jakiekolwiek pretensje do Davida De Gei? Okazuje się, że owszem i to całkiem uzasadnione. Czy zatem Hiszpan jest jednym z powodów złych wyników Czerwonych Diabłów?

To zdanie może początkowo wydawać się lekko absurdalne. Przecież niemal co kolejkę ekscytujemy się kolejnymi genialnymi paradami Hiszpana. Tydzień w tydzień De Gea jest tym jedynym zawodnikiem w talii Rangnicka, o którego dyspozycję możemy być spokojni. Są jednak takie aspekty sztuki bramkarskiej, w których golkiper Manchesteru United bardzo mocno odstaje od ligowej czołówki. A całokształtu nie ratuje nawet genialna gra na linii.

Najlepszy na świecie… na linii bramkowej

Oceniając możliwości i umiejętności Davida, najczęściej skupiamy się tylko i wyłącznie na jego genialnej grze na linii. Linii, do której bywa wręcz przyklejony, ale na tym skupimy się nieco później. Analizując przydatność Hiszpana dla drużyny, nie można pominąć tego faktu. Bramkarz jest absolutnym liderem, jeżeli chodzi o statystykę, w której zestawiamy statystykę expected Goals z faktyczną liczbą straconych bramek.

Pozwala on ocenić, ile bramek mógłby stracić dany zespół, gdyby nie interwencje bramkarskie. David De Gea wyciągał w tym sezonie piłkę z siatki 32 razy po strzałach rywali. Współczynnik xG rywali wyniósł z kolei 42,7. Oznacza to, że były zawodnik Atlético uchronił swoją ekipę przed stratą 10 goli! Żaden inny golkiper nie przekroczył granicy dychy. Jedynie José Sá z Wolves może być z nim porównywany (9,4), ale to rodzynek trzeci w tej klasyfikacji Alisson osiągnął poziom zaledwie 2,8.

Hiszpan jest też jednym z najbardziej zapracowanych zawodników. Na jego bramkę oddano w Premier League aż 127 strzałów. Więcej musiał przyjąć tylko Illan Meslier. Zachowuje przy tym wysoki wynik udanych interwencji, będący na poziomie 74%. To piąty wynik w lidze spośród golkiperów, na których bramkę strzelano przynajmniej 50 razy.

David De Gea jest bramkarzem klasy światowej, jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko samą umiejętność obrony własnej bramki. Wciąż dysponuje niezwykłym refleksem, potrafi świetnie się ustawić, a często też instynktownie wydostać się z sytuacji bez wyjścia. Problem jednak w tym, że sztuka bramkarska to dziś nie tylko bronienie strzałów, a w jej pozostałych aspektach Dave wypada wyraźnie słabiej.

Czy to ptak, czy to samolot? Nie to piłka, możesz ją złapać

Problem pojawia się wtedy, kiedy futbolówka nie leci w stronę Hiszpana, a wpada w pole karne po dośrodkowaniu z boku boiska. Niemal od początku swojej przygody w Anglii, głównym mankamentem jego gry było łapanie wrzutek. Wiele się pod tym kątem nie zmieniło. W szesnastkę Czerwonych Diabłów trafia ich naprawdę wiele, bo na ten moment było ich aż 213! Częściej piłkę zawieszoną w powietrzu na wysokości pola karnego widzieli tylko defensorzy Tottenhamu, Wolves, West Hamu i Burnley.

Wzmożona aktywność skrzydłowych rywali nie skłania jednak De Gei do przesadnie częstych interwencji. Tego typu zagrożenie pod własną bramką „wyjaśniał” zaledwie siedmiokrotnie, co daje mu skuteczność na poziomie 3,3%. W całej lidze tylko Dan Bachmann spisywał się pod tym względem gorzej, a porównania do najlepszych zdają się nie mieć tutaj sensu. Zestawiając Davida z bramkarzami innych topowych klubów, otrzymamy Alissona z wynikiem 10,3%, Aarona Ramsdale’a z 9,5% czy Edersona z 8,5%.

O krok dalej w analizie wrzutek i ich zagrożenia poszedł John Harrison, specjalizujący się w bramkarskich statystykach. Wyliczył, że dobra gra Ramsdale’a na przedpolu, uchroniła Arsenal przed stratą trzech bramek w tym sezonie. David De Gea jest po drugiej stronie zestawienia. Brak dominacji w powietrzu we własnym polu karnym kosztuje United średnio 0,12 xG na mecz, co w rozrachunku całego sezonu oznacza pięć straconych bramek więcej.

Chcesz grać jak najlepsi, potrzebujesz nowoczesnego bramkarza

Bramkarze Manchesteru City i Liverpoolu wyznaczają standardy tego, kogo uważamy dziś za klasowego golkipera. Doskonała gra nogami, wyprowadzanie kontrataków czy interwencje poza polem karnym. Dziś bramkarze nie są już tylko tymi, którzy mają jedynie bronić uderzeń ze strony rywali. Są piłkarzami, którzy tylko czekają na okazję, żeby pokazać swoje umiejętności z piłką przy nodze. W przypadku De Gei niejednokrotnie na przestrzeni całego sezonu widzieliśmy, jak przy lekkiej presji rywala oddawał futbolówkę za bezcen.

Porównując jego celność podań do Edersona i Alissona zobaczymy przepaść. Dokładność wszystkich zagrań od Hiszpana wynosi 70%. Dla porównania jego rywale z City i Liverpoolu mogą pochwalić się wynikiem na poziomie 88,9%86,8%. Jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko długie podania, otrzymamy 47,7% skuteczności u De Gei i kolejno 69,9% oraz 64,5% u Brazylijczyków. O ile umiejętności Dave’a w bronieniu strzałów są na wręcz elitarnym poziomie, o tyle jakość jego passów często ogranicza potencjał ofensywny Manchesteru United. Doskonale było to widać, chociażby w ostatnim spotkaniu Ligi Mistrzów z Atlético czy przeciwko Aston Villi w Premier League.

To nie jedyny mankament. Eksperci, a nawet trenerzy rywali raz za razem punktowali w tym sezonie słabości Manchesteru United. Ralph Hasenhüttl stwierdził, że kiedy tracą piłkę, ich bieg wsteczny nie należy do najlepszych. I rzeczywiście, jeżeli Czerwone Diabły chcą grać wysoko ustawioną linią obrony, a wydaje się, że do tego aspiruje Rangnick, potrzebuje dwóch istotnych rzeczy: umiejących tak grać obrońców i bramkarza, który nie boi się przerywać akcji poza swoim polem karnym. Harry Maguire oberwał już w tym sezonie tyle razy, że wspomnę tylko o braku potrzebnych kwalifikacji z jego strony. W przypadku Davida jest niestety podobnie.

Spośród golkiperów regularnie występujących w Premier League, De Gea jest najgorszy pod względem interwencji poza szesnastką. Miejsce dzieli z Łukaszem Fabiańskim. Obaj panowie interweniowali w ten sposób zaledwie sześciokrotnie. Najlepsi w lidze grubo przekraczają trzydziestkę. Są to Alisson (37) oraz uwaga Nick Pope (34). W czołówce znajdują się również Robert Sánchez (27), José Sá (27) i standardowo Ederson (26).

Plan na lepsze jutro?

Przy piętrzących się problemach defensywnych Manchesteru United być może nie są to kwestie widoczne na pierwszy rzut oka. Ale kiedy piłkarze niemieckiego szkoleniowca nie będą już pozwalali rywalom na oddawanie przeciwnikom przeciętnie 13 strzałów na mecz, to każdy najmniejszy detal będzie się liczył. Nie wspominając już o tym, że usprawnienie tych elementów gry będzie korelowało ze zmniejszeniem potencjału ofensywnego rywali.

I oczywiście, David De Gea nie jest największym problemem drużyny z Old Trafford. Zdaję sobie sprawę, że ten klub wymaga zmian na wielu płaszczyznach, ale tej również nie powinno się pomijać. 31-letni Hiszpan nie rozwinie się już we wspomnianych aspektach. Pewnie nadal będzie ratował sytuację w wielu niewiarygodnych sytuacjach, żeby chwilę później samemu sprokurować zagrożenie. Całkowicie oddzielną kwestią jest jego wynagrodzenie. United są niejako więźniami kontraktu, w ramach którego Hiszpan zarabia 350 tysięcy funtów tygodniowo i jest najlepiej opłacanym golkiperem w Anglii.

Czy 20-krotny Mistrz Anglii powinien szukać nowego strażnika bramki na rynku transferowym? Tylko teoretycznie. Na ławce rezerwowych pozostaje bowiem facet, który udowodnił już, że staje na wysokości zadania w każdym brakującym ogniwie swojego rywala. W ubiegłym sezonie Premier League Dean Henderson zanotował 75,2% celności podań (do 70% u De Gei w tegorocznych rozgrywkach), wyłapał 8,6% wszystkich dośrodkowań (w porównaniu do 3,3% Hiszpana) i interweniował 14 razy poza polem karnym (zaledwie 6 u De Gei). Zanotował przy tym bardzo podobny procent obronionych strzałów.

Dean Henderson nie wziął może szturmem bramki Manchesteru, ale zdecydowanie zasłużył na kolejną szansę. Mowa tutaj raczej o kolejnym sezonie, ale wciąż najważniejszym pytaniem pozostaje to, kto będzie prowadził Czerwone Diabły w tych rozgrywkach i w jaki sposób będzie chciał budować swoją drużynę. Jeżeli będzie celował w stronę najlepszych, zmiana na pozycji bramkarza może okazać się konieczna.