Kolejna seria spotkań za nami! Jak zwykle nie zabrakło emocji, a nasi redaktorzy postanowili wyróżnić tych, którzy na to w ich opinii zasłużyli. Po zaciętym głosowaniu, tak przedstawia się jedenastka najlepszych zawodników minionej kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

BEN FOSTER

Foster jak wino! Choć oczywiście miał dużo szczęścia, to konkluzja jest taka, że nie stracił żadnego gola na Old Trafford, a zaliczył 3 interwencje. Szczególnie kluczowa była ta przy sam na sam Bruno Fernandesa, gdzie 38-latek obronił instynktownie strzał ręką. Gracze United oddali w tym meczu 22 uderzenia, osiągnęli xG na poziomie 2.53, a mimo to Foster zakończył ten mecz z czystym kontem. Taki występ warto docenić.

OBROŃCY

MATTY CASH

Nadal nie wiemy, czy piękniejszy był gol Polaka, czy jego celebracja. Cash zdobył bramkę i zadedykował ją Tomkowi Kędziorze oraz jego jego rodzinie. Sam strzał również nie należał do najłatwiejszych, bo Matty uderzał zza pola karnego, a piłka wpadła do siatki od słupka. Poza tym, wygrał 3 na 5 pojedynków w obronie oraz 2 razy odbierał rywalom piłkę. Był też bliski drugiego trafienia, ale pomylił się o kilka centymetrów.

KURT ZOUMA

Francuz wciąż nie jest ulubieńcem kibiców (i pewnie długo nie będzie), ale swoją reputację może próbować odbudowywać choćby takimi występami. Zouma był pewny w obronie, zablokował 4 uderzenia w tym raz ofiarnie, okupując wślizg drobnym urazem. Poza tym, zaliczył 3 przechwyty i dwa odbiory, a także wygrał 5 na 5 pojedynków, nie faulując ani razu. Zouma w meczu z Wolves był skałą nie do przejścia.

FABIAN SCHAER

Z cyklu: jak to się w ogóle wydarzyło? Szwajcar po rzucie rożnym dla Brentford nieoczekiwanie znalazł się przy środkowej linii boiska, gdzie po wybiciu piłki przez Frasera wygrał pojedynek z Henrym i popędził na bramkę Rayi. Ostatecznie Schaer idealnie obsłużył Willocka, któremu pozostało sfinalizować akcję. Brentford przez prawie cały mecz grało w osłabieniu, więc jego umiejętności defensywne raczej nie mogły zostać sprawdzone, ale za tą nieoczekiwaną asystę musieliśmy wyróżnić Szwajcara.

MATT DOHERTY

Irlandczyk przeżywający renesans formy? Kto mówi nie? Na pewno nie my. Generalnie od kilku kolejek widzieliśmy progres w grze Doherty’ego, a teraz w końcu dołożył do tego liczby. Już po 15 minutach meczu z Leeds mógł cieszyć się z bramki i asysty, a poza tym wykreował kolegom jeszcze dwie okazje. Był też najskuteczniejszym zawodnikiem minionej kolejki Fantasy Premier League, więc tym bardziej nie mogliśmy przejść obojętnie obok takiego występu Irlandczyka. Liczymy na więcej.

POMOCNICY

DEJAN KULUSEVSKI

Mógł fatalnie zacząć spotkanie z Leeds, gdyby Struijk się minimalnie nie pomylił, bo jego faul przy linii bocznej był zupełnie zbędny. Holender jednak nie trafił, a Szwed fantastycznie odkupił swoje winy. Maczał palce w każdej ofensywnej akcji zespołu Antonio Conte w pierwszej połowie. To jak zezłomował Firpo na prawej stronie, a następnie Llorente już w samym polu karnym przy drugiej bramce, aby na koniec precyzyjnym uderzeniem przy bliższym słupku pokonać Mesliera, można oglądać setki razy.

Po przerwie pomimo dwóch prób nie udało mu się ponownie wpisać na listę strzelców, ale widać, że jest dokładnie tym, czego pragnął na pozycji ofensywnego pomocnika jego trener. Szybkość, umiejętność wykańczania akcji, strzał z dystansu, lewa noga na prawym skrzydle. Jego początki na Wyspach są do prawdy znakomite.

ORIOL ROMEU

Z czego kojarzymy Oriola Romeu? Oczywiście z charakterystycznej łysiny i nieustępliwości. Jeśli ktoś narodowość 30-latka miałby określić tylko po jego stylu gry, to nikt nie postawiłby nawet grosza, że jest on Hiszpanem. A jest, dlatego też podawał w meczu z Norwich ze skutecznością na poziomie 90%. Brylował również w defensywie, gdzie wygrał 8 na 10 pojedynków, ale i tak najbardziej zapamiętamy go z pięknego woleja z końcówki meczu. Romeu niemal rozerwał siatkę bezradnego Angusa Gunna. Czyli w skrócie – odbył normalny dzień w biurze, a do tego dołożył ładnego gola. 30-latek to zdecydowanie jeden z bohaterów tej kolejki.

DECLAN RICE

Kolejny imponujący występ pomocnika West Hamu. Dowodził poczynaniami swojego zespołu z drugiej linii i zapewniał spokój w defensywie. Jego wpływ dowodzą statystyki – miał 78 kontaktów z piłką, zaliczył 93% dokładność podań (53/57), dołożył 3 udane wślizgi, 2 przechwyty i 3-krotnie blokował uderzenia rywali. Niewiele zabrakło, by strzelił przepięknego gola z dystansu, ale piłka trafiła jedynie w słupek bramki José Sá. Gol bez wątpienia dałby mu tytuł Gracza Meczu, który ostatecznie powędrował do Antonio. Choć nie wpłynęło to na naszą ocenę występu, warto podkreślić również piękny gest wsparcia ze strony Rice’a w kierunku kolegi z zespołu.

RYAN FRASER

Eddie Howe zdecydował się przed spotkaniem w Londynie na lekką modyfikację taktyki i zazwyczaj grającego na prawym skrzydle Frasera przerzucił na lewą flankę. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, gdyż były zawodnik Bournemouth świetnie współpracował z Targettem i siał spustoszenie na skrzydle. Czasami wydawał się wręcz nie do zatrzymania, gdy dzięki swojej szybkości i umiejętnościom dryblingu po raz kolejny wkręcał w ziemię Kristoffera Ajera. Raz za razem posyłał również groźne dośrodkowania (6 udanych na 13 prób), a jedno z nich fantastycznie wykorzystał Joelinton, otwierając wynik sobotniego starcia. Zaliczył aż 7 kluczowych podań i 29 celnych podań w ostatnią tercję boiska, wygrał też 3 z 4 pojedynków jeden na jeden. Fenomenalny występ.

MICHAEL OLISE

Trzeba przyznać, że transfery na linii kluby Championship – Crystal Palace ostatnio są bardzo udane. W zeszłym sezonie mogliśmy zachwycać się Eberechim Eze, w tym Michaelem Olise. W pierwszej połowie spotkania z Burnley dosłownie szalał – strzelał, dryblował (wygrał wszystkie 3 pojedynki), tworzył liczne sytuacje kolegom. Zapisał na swoim koncie już 5. asystę w obecnym sezonie po tym, jak na prawym skrzydle zabawił się z Dwightem McNeilem i posłał świetnie skrojone dośrodkowanie w kierunku Schluppa.

Niedługo później mógł również wpisać się na listę strzelców, gdy próbował technicznym strzałem zza zasłony pokonać Pope’a, ale Anglik popisał się znakomitą interwencją. W drugich 45 minutach nieco przygasł, ale i tak stworzył jedną dogodną sytuację dla Zahy, aby Iworyjczyk mógł rozstrzygnąć rywalizację. Warto podkreślić, że Olise poza ofensywą, harował jeszcze z tyłu – 2 razy pozbywał się zagrożenia sprzed bramki, zaliczył również 2 przechwyty i 1 udany wślizg.

NAPASTNICY

HARRY KANE

Nie było nam dane oglądać takiego Harry’ego Kane’a przez większość obecnego sezonu, ale chyba można już z czystym sumieniem rzec, że Anglik wrócił. Napastnik Spurs rozegrał kolejne kapitalne spotkanie i dołożył solidną cegłę do zwycięstwa swojego zespołu. Choć w sumie ciężko powiedzieć, czy aby na pewno wystąpił jako napastnik. Z jednej strony znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie, by z lewej nogi wykończyć długie zagranie w szesnastkę posłane przez Højbjerga na 3:0. W sumie aż 11 razy wchodził w pole karne rywali. Jednak z drugiej często cofał się do środka i rozgrywał, czego świadectwem była 37. bramka jego duetu z Sonem, 3 inne wykreowane sytuacje i imponujące 17 podań w ostatnią tercję boiska. Bardziej „9” czy „10” to jednak dylemat dla futbolowych ekspertów. Grając tak jak w niedzielę, może być kimkolwiek zechce.