Newcastle na zimowe transfery wydało blisko 90 milionów funtów. Nazwiska Kierana Trippiera, Chrisa Wooda czy Dana Burna może i nie ekscytują, ale nie muszą. Od zapierania tchu u widzów na St James’ Park jest już pewien człowiek, a imię jego Allan Saint-Maximin.

Perła w koronie

Francuz rozgrywa już swój trzeci sezon w barwach Srok, odkąd przeniósł się z Nicei za ponad 16 milionów funtów. Na angielskiej ziemi dał się poznać głównie z ośmieszania rywali swoimi dryblingami. Śmiało można powiedzieć, że ma „to coś”. Niestety tego czegoś nie miały jego najistotniejsze liczby. Bowiem nie udało mu się jeszcze przebić bariery 5 zdobytych bramek lub asyst w czasie jednej kampanii podczas swojego pobytu na Wyspach. Wpływ na to miały bez wątpienia kontuzje.

W poprzednich rozgrywkach opuścił aż 13 ligowych starć z powodu problemów z łydką, stawem skokowym i pachwiną. Sięgając dalej, w pierwszych dwóch sezonach opuścił 24 mecze w Premier League. Newcastle wygrało tylko trzy z nich. Ten sezon jest inny. 24-latek rozegrał już 23 spotkania, a większość z nich w pełnym wymiarze czasowym. O ile w przeszłości pojawiały się głosy, że Saint-Maximin jest rozczarowaniem, to w ostatnim czasie nie mają one prawa bytu. 

Najważniejsze liczby skrzydłowego wciąż nie zwalają z nóg (5 goli i 3 asysty). Jednak nawet jeśli nie trafia do siatki, nadal okazuje się być najlepszą bronią ofensywną swojej drużyny w tym sezonie. Najlepszym dowodem na to jest wtorkowa potyczka z Evertonem. To jego dośrodkowanie przyczyniło się do bramki Ryana Frasera, dzięki czemu Newcastle objęło prowadzenie, którego nie wypuściło do ostatniego gwizdka. I tu zachodzi pewien zgrzyt, mianowicie pisałem, że liczby piłkarza nie powalają. Mowa była o cyfrach w rubryce zdobytych goli i asyst. Zgoła inaczej wyglądają te w kolumnie z dryblingami. I znowu dowodem niech będą statystyki w meczu przeciwko ekipie Franka Lamparda – 10 udanych dryblingów, 14 wygranych pojedynków, 3 kluczowe podania.

Młodzieżowy reprezentant Francji ma najwyższą średnią not z całego zespołu. Aktualnie nie ma lepszego dryblera w Premier League. Do tej pory Allan Saint-Maximin wykonał 158 takich pojedynków, osiągając 4,6 udanego dryblingu na mecz. Drugim w ligowej klasyfikacji jest Adama Traore, który w styczniu wyjechał do Hiszpanii, aby pomóc swojemu dawnemu klubowi. 

Howe + Saint-Maximin = sukces

Wsparciem wobec nowego szefa wykazuje się również bohater dzisiejszego tekstu. Sroki pod wodzą Eddiego Howe’a rozpościerają skrzydła i powoli pną się po szczeblach tabeli. Trzy ligowe zwycięstwa z rzędu to seria, która nie przytrafiła się ekipie z miasta nad rzeką Tyne od sezonu 2018/19. 44-latek zaczyna budować swoją drużynę, którą przejął po tym, jak pożegnano się ze Stevem Bruce’m. A jej kluczowym elementem jest zawodnik z „dychą” na plecach. Szacunek między poprzednim menedżerem, a Saint-Maximinem był powszechnie znany i wydaje się, że między 24-latkiem i jego nowym szkoleniowcem klaruje się podobna więź.

Allan był dziś w swoim najlepszym wydaniu, tak trudny do zatrzymania. On jest wyjątkowym graczem. W ciągu ostatnich kilku tygodni widzieliśmy, że jest coraz lepszy, odkąd tu jestem. To on jest zwycięzcą meczu i będziemy go potrzebować na tym poziomie przez resztę sezonu – zachwycał się swoim piłkarzem Eddie Howe po zwycięstwie nad Evertonem.

Decyzja Howe’a o utrzymaniu skrzydłowego po lewej stronie boiska z pewnością się opłaca. Tworzy znacznie więcej sytuacji niż w poprzednich sezonach. Tylko Bruno Fernandes ma w obecnych rozgrywkach większy udział w kreowaniu szans dla swojego zespołu.

W najbliższym czasie przez klubowe korytarze przewinie się pewnie masa piłkarzy. Jedni lepsi, drudzy gorsi, jednak Newcastle ma zawodnika, którego więź z klubem jest bardzo mocna i autentyczna. Zmagał się z kontuzjami i niespokojnym otoczeniem, ale pokazał, że jest osobą dojrzałą i bardzo zaangażowaną. Francuz od zawsze miał być liderem zespołu, ale to dopiero teraz dowodzi, że naprawdę tak jest.

Gwiazda również poza boiskiem

Okres bez kibiców na trybunach był na pewno ciężkim doświadczeniem w życiu 24-latka. Dopiero kiedy St James’ Park jest wypełnione po brzegi, widać jaką energię czerpie od rozentuzjazmowanego tłumu. Saint-Maximin to showman. Po zdobytych bramkach podbiega do fanów i cieszy się razem z nimi, a po meczach dziękuje im za wsparcie.

Jednak, żeby być ulubieńcem kibiców, trzeba przybrać odpowiednią postawę i poza boiskiem. Chociażby w social mediach. Francuz jest samozwańczym „Królem piłkarskiego Twittera”. Zresztą patrząc na jego posty, można się w 100% zgodzić z tym stwierdzeniem. Wygrana z Evertonem skłoniła króla do odpowiedzenia jednemu z sympatyków The Toffees, który nazwał gracza Srok „przeciętnym”.

Miano alfy i omegi nie przyszło samo z siebie. Wychowanek Verrières-le-Buisson wielokrotnie zaczynał dyskusje, a raczej je kończył, jak chociażby w przypadku sporu z fanami Sunderlandu. Zaczęło się od szyderki ze strony jednego z kibiców Black Cats, a skończyło na kilku tweetach piłkarza Premier League. Z naciskiem na nazwę ligi.

Do tych małych wojenek z kibicami można dodać zaczepkę piłkarza w stronę EA Sports z pytaniem, dlaczego Steve Bruce jest od niego szybszy w Fifie.

Oprócz zaogniania dyskusji z przeciwnikami, stawia na relację z fanami. Piłkarski Gucci Mane stworzył swoją grę karcianą „Helios” i dba o jej prężny rozwój. Co jakiś czas na Instagramie karcianki pojawiają się posty, na których piłkarz prezentuje rozgrywkę. Zorganizował też event, na który zaprosił sympatyków Newcastle na partyjkę i naukę zasad gry. Rezultat? Niemały sukces. Na oficjalnej stronie widnieje informacja, że wszystkie egzemplarze zostały wyprzedane.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Helios Area (@helios_zone)

Zbudowany jak napastnik ligi rugby z gracją baletnicy – tak określa go BBC, Król piłkarskiego Twittera i Król dryblingów. Allan Saint-Maximin jest ulubieńcem fanów i czaruje zarówno na boisku jak i poza nim. Natomiast na koronację przez fanów znad rzeki Tyne musi jeszcze trochę popracować… co najmniej do końca sezonu.