Jak co roku w święto zakochanych, staramy się spojrzeć na miłość z piłkarskiego punktu widzenia. Przed rokiem przypominaliśmy piłkarzy, którzy tak kochali swoje kluby, że spędzali w nich całe kariery. Tym razem przyjrzymy się menedżerom, którzy w sposób szczególny umiłowali sobie konkretnych zawodników. Ściągali ich do swoich zespołów nie raz, nie dwa, a nawet pięć czy sześć razy! 

Wielu piłkarzy w trakcie kariery nawiązuje solidną więź ze swoimi menedżerami. Często po karierze zostają ich asystentami i kontynuują wspólną przygodę. Dzisiaj skupimy się jednak na relacjach, które miały miejsce podczas czynnej kariery zawodniczej. Pod uwagę bierzemy menedżerów, którzy ściągali tego samego gracza co najmniej trzykrotnie. Nie można jednak rozpocząć tego zestawienia, żeby chociaż nie wspomnieć przypadku Steve’a Bruce’a.

Otóż były menedżer między innymi Newcastle United, dwukrotnie pozyskiwał… Alexa Bruce’a, czyli swojego syna. Najpierw w 2005 roku kupił go do Birmingham City, a następnie w 2012 do Hull City. Dziś panowie znowu pracują wspólnie. Steve został menedżerem West Bromwich Albion, a Alex dołączył do jego sztabu.

Harry Redknapp, Peter Crouch, Jermain Defoe i Niko Kranjčar

Często mówimy o trenerach, którzy mają swojego żołnierza. Harry Redknapp miał nawet kilku. Menedżer wyjątkowo upodobał sobie transfery trzech piłkarzy, którzy nie zawodzili go w trakcie wspólnej przygody. W 1999 roku Harry był jeszcze menedżerem West Hamu United. Do klubu trafił wtedy młody talent z Charltonu, Jermain Defoe. Tam panowie spotkali się po raz pierwszy i jak miało się później okazać nie ostatni. W 2008 roku kupił go do Portsmouth, a kiedy sześć miesięcy później objął Tottenham, przy pierwszej możliwej okazji zabrał Anglika ponownie do Londynu.

Peter Crouch został kupiony przez Redknappa dwukrotnie, ale pracowali razem w zasadzie cztery razy. Napastnik grał dla Portsmouth, kiedy menedżer objął klub. Ta przygoda zakończyła się jednak bardzo szybko, bo transferem Anglika do Aston Villi. Dwa lata później ich drogi przecięły się ponownie. Niemal w tym samym czasie trafili do Southampton, gdzie mieli okazję współpracować, przed transferem Croucha do Liverpoolu. Anglik spędził na Anfield trzy sezony, zanim przeniósł się ponownie do Portsmouth, prowadzonego przez Harry’ego Redknappa. Sytuacja była niemal identyczna, jak w przypadku Defoe, bowiem już rok później Peter grał dla Harry’ego w Tottenhamie. Koniec końców, Redknapp kupił go dwa razy, a sprzedawał aż trzykrotnie!

Najpóźniej angielski menedżer poznał Niko Kranjčara, z którym pierwszy raz spotkał się w Portsmouth w 2006 roku. Co było dalej? Sami możecie się domyślić. 2009 rok i przenosiny do Tottenhamu. W 2013 roku sparowano ich jeszcze raz. Redknapp ściągnął go na wypożyczenie do Queens Park Rangers i po niezłym sezonie… wypożyczył go ponownie na jeszcze jeden rok.

Jose Mourinho i Ricardo Carvalho

Wychowanek Porto, Ricardo Carvalho, przebił się do pierwszego składu chwilę po tym, jak drużynę objął Jose Mourinho. Okazał się kluczową postacią w triumfach portugalskiej drużyny w Pucharze UEFA i Lidze Mistrzów. Nic więc dziwnego, że kiedy po niespodziewanym triumfie w Europie Mourinho przeniósł się do Chelsea, zabrał swojego rodaka ze sobą. Para nadal święciła sukcesy, tym razem na angielskich boiskach.

Współpraca została przerwana, kiedy Mourinho stracił pracę w Londynie, a następnie przeniósł się do Interu. Nie udało mu się ściągnąć Portugalczyka do Włoch, mimo że media donosiły o takich zamiarach. Sam Carvalho również wspominał, że miło byłoby znowu pracować z tym szkoleniowcem. Już rok później było jednak zdecydowanie łatwiej. Jose był już menedżerem Realu Madryt i za 7 milionów funtów pozyskać swojego byłego zawodnika.

Spędziliśmy razem ponad osiem lat. Był najlepszym menedżerem z jakim pracowałem. Był zawsze bardzo bezpośredni, ale wszystko, co do nas mówił, miało na celu tylko poprawienie naszej gry. Zrozumienie tego było najważniejszym elementem sukcesu – wspominał Ricardo pracę z The Special One.

Paul Sturrock i Blair Sturrock

Jeżeli przy krótkiej wzmiance o rodzinie Bruce’ów pomyśleliście o nepotyzmie, to ciekawe co będzie w waszych głowach teraz. Paul Sturrock, były reprezentant Szkocji, prowadził kilka klubów na Wyspach Brytyjskich i wyjątkowo często zabierał do nich swojego syna. Blair był napastnikiem, choć może lepiej określić to jako ciekawy przypadek napastnika, który nie strzelał bramek. Piłkarska podróż obu panów rozpoczęła się w Dundee United, gdzie Blair dołączył do swojego ojca, jeszcze jako junior.

Następnie Paul przeniósł się do Plymouth Argyle i na Home Park zabrał też swojego syna. Blair dostał tam swoją szansę, zagrał w 63 meczach i zdobył w nich… całe dwie bramki. Na jego usprawiedliwienie trzeba dodać, że występował głównie w roli rezerwowego. Ojciec odszedł z Plymouth, zaliczył krótkie przygody z Southampton i Sheffield Wednesday, aż wreszcie w Swindon Town mógł ponownie pozyskać swojego syna. Tam Blair strzelił sześć goli w 50 spotkaniach pod wodzą swojego ojca.

W 2010 Paul objął rolę menedżera w Southend United i możecie już zgadnąć, kto potem zasilił The Shrimpers. Blair zdobył tam 6 goli w 52 meczach i chyba do ojca w końcu dotarło, że jego syn jest średni w piłkę nożną. W 2012 roku nie przedłużył z nim kontraktu.

Brian Clough i John McGovern

Legendarny menedżer Brian Clough również miał swojego ulubieńca. Na uwagę zasługuje tutaj fakt, że John McGovern grał tylko w pięciu klubach w swojej karierze piłkarskiej i w czterech z nich pracował właśnie z Cloughiem. Panowie poznali się w Hartlepool United, gdzie młody McGovern stawiał swoje pierwsze kroki w dorosłym futbolu. W 1967 roku Clough odszedł do Derby County i niemalże natychmiast zabrał zawodnika ze sobą.

W 1974 roku Clough został menedżerem Leeds United i ponownie sięgnął po szkockiego pomocnika. Menedżer wytrwał w klubie jedynie 44 dni, a po jego odejściu McGovern został odsunięty na boczny tor, będąc traktowany jako pozostałość po Cloughu. Nic więc dziwnego, że zdecydował się opuścić Elland Road już pół roku później, po tym jak rozegrał dla klubu zaledwie cztery spotkania. Na pomoc ponownie przyszedł Brian Clough.

Tym razem objął Nottingham Forest, ponownie kupił McGoverna, a dwa lata później świętowali swoje drugie wspólne mistrzostwo Anglii. Najlepsze wciąż miało jednak nadejść bowiem w sezonach 78/79 i 79/80 sięgali razem po Puchar Europy.

Neil Warnock i Paddy Kenny

Czekaliście i musieliście się doczekać. Nie raz, nie dwa, nie trzy ani nawet nie cztery. Neil Warnock ściągał swojego ulubionego bramkarza pięć razy w trakcie swojej długiej i bogatej kariery menedżerskiej. Możemy być pewni, że gdyby tylko Paddy Kenny kontynuował karierę dłużej, to tych transferów byłoby jeszcze więcej. Neil podpisał Paddy’ego pierwszy raz w 1998 roku, kiedy był jeszcze menedżerem Bury.

W 1999 roku Warnock przeniósł się do Sheffield United i trzy lata później kupił Kenny’ego, rozpoczynając najbardziej barwny epizod ich relacji. Warnock ufał Kenny’emu tak bardzo, że przeważnie był jedynym bramkarzem w kadrze meczowej Szabli. A może lepiej powiedzieć, że ufał po prostu umiejętnościom bramkarskim Phila Jagielki, który przecież awaryjnie występował w roli rezerwowego golkipera.

Pięć lat później menedżer przeniósł się do Queens Park Rangers, ale dopiero w 2010 roku udało mu się przekonać Paddy’ego, żeby do niego dołączył. W 2012 roku Warnock objął Leeds United i nie mogło być inaczej. Po raz czwarty sięgnął po irlandzkiego bramkarza. Ostatni? Absolutnie nie. W 2016 roku Warnock zaoferował mu krótkoterminową umowę w Rotherham United. Spędził w klubie kilka miesięcy, nie wystąpił ani razu i wspólnie z Warnockiem odeszli po sezonie.

Pamiętam, że kiedy grałem w Leeds zapytałem Neila Warnocka, dlaczego ciągle mnie kupuje… Odpowiedział, że doskonale wie, czego się po mnie spodziewać. Wiedział, że będzie trochę kłopotów poza boiskiem, ale między słupkami zawsze zaoferuję określoną jakość – opowiadał Kenny.

Peter Taylor i Junior Lewis

Tak, byli lepsi od Warnocka i Kenny’ego. Peter Taylor podpisywał Lewisa aż sześciokrotnie. Pierwszy raz para pracowała ze sobą w 1999 roku w Dover Athletic. Następnie trzy lata później spotkali się w Gillingham. Niedługo po tym Taylor przeniósł się do Leicester City i ponownie pozyskał wychowanka Fulham. Jego przygoda z Lisami nie potrwała długo. Długo nie trwało też jego bezrobocie. Po dwóch tygodniach od zwolnienia objął zespół Brighton i czwarty raz kupił Juniora Lewisa.

W 2004 roku Taylor znalazł się w Hull City i tym razem wypożyczył swojego ulubieńca. Po przygodzie z Hull menedżer zaliczył epizod w Crystal Palace, a następnie przeniósł się do Stevenage Borough, gdzie pozyskał Lewisa po raz szósty i ostatni w karierze.

Nie był to jednak koniec wspólnej przygody. Bowiem po zakończeniu czynnego grania w piłkę, Junior Lewis był częścią sztabu szkoleniowego Petera Taylora.