Ostatnie dni i godziny zimowego okienka na Tottenham Hotspur Stadium okazały się niezwykle intensywne. Ekipę z północnego Londynu zasiliło dwóch graczy Juventusu, a aż czterech opuściło szeregi klubu (choć tylko jeden definitywnie). Małe wietrzenie szatni, które w styczniu nastąpiło, było jednak jak najbardziej oczekiwane. Przy podpisywaniu kontraktu Antonio Conte otrzymał obietnicę, że dostanie pieniądze i pozwolenie na gruntowny remont szatni.

Dwa miesiące pozwoliły byłemu opiekunowi Chelsea dokładnie przyjrzeć się zawodnikom, jakich zastał na miejscu. Znaleźć odpowiedni kręgosłup, na którym można budować szkielet drużyny walczącej o najwyższe laury. A także określić pozycje wymagające wzmocnień i transferowe priorytety. Dlatego pod koniec ubiegłego miesiąca rozpoczęto uporządkowywać powstały w wyniku mieszania się różnych koncepcji poprzednich menedżerów miszmasz. W ostatnim dniu okienka, wykorzystując swoje dobre kontakty w Turynie, Fabio Paratici ściągnął do stołecznej ekipy Dejana Kulusevskiego i Rodrigo Bentancura.

„To bardzo ważne, aby nie popełniać podobnych błędów w przyszłości”

Klub z północnego Londynu opuściło czterech zawodników, z czego aż trzech środkowych pomocników. Tanguy Ndombele powrócił do Lyonu, miejsca, z którego przychodził do Spurs. Bryan Gil i Giovani Lo Celso trafili z powrotem do dobrze znanej im hiszpanińskiej La Ligi, skąd wybijali się na piłkarskie salony. Jeden zasilił szeregi Valencii, drugi Villarrealu. Wszyscy odeszli w ramach półrocznych wypożyczeń. Jedynym, który opuścił zespół na stałe, jest Dele Alli – 25-latek dołączył do projektu Franka Lamaprda w Evertonie.

Jeśli pozbywasz się takiej ilości graczy w jednym okienku, występujących na podobnych pozycjach, to chyba coś jest nie tak. Antonio Conte poruszył ten temat na konferencji przed sobotnim spotkaniem z Brighton w ramach Pucharu Anglii (3:1 na korzyść Lilywhites).

Na pewno to dziwnie uczucie wysłać trzech graczy na wypożyczenie i sprzedać jednego w styczniu. To oznacza, że coś poszło nie tak w przeszłości, gdyż w tym momencie sporo zespołów jest lepszych od nas.

Zazwyczaj kupujesz nowych zawodników, aby wzmocnić swój zespół. Ale jeśli wysyłasz na wypożyczenie tych, którzy przyszli do klubu w ciągu dwóch lub trzech ostatnich lat, to chyba zrobiłeś coś nie tak. To bardzo ważne, aby nie popełniać podobnych błędów w przyszłości.

Ndombélé jest najdroższym nabytkiem w historii klubu. Francuz kosztował prawie 60 milionów funtów i miał stanowić zapowiedź wielkich ambicji ze strony Daniela Levy’ego po tym, jak zespół zameldował się finale Ligi Mistrzów w sezonie 18/19. Tymczasem już latem zeszłego roku wychowanek Amiens chciał odchodzić z Londynu. Na Giovaniego Lo Celso wydano najpierw 16 milionów za wypożyczenie go z Realu Betis, a następnie 32 miliony za transfer definitywny. Jose Mourinho raz publicznie stwierdził, że woli jego niż Bruno Fernandesa. Po czasie chyba Portugalczyk dałby się namówić na zmianę swojej koncepcji.

„Jeśli porównasz Premier League z innymi, to tu jest tak, jakbyś uprawiał inną dyscyplinę”

Ani jednego, ani drugiego obecny szkoleniowiec Totttenhamu nie widział jako istotnych postaci w kadrze na resztę rozgrywek. Dlatego Włoch postanowił dać im szanse na odbudowanie się w lepiej znanym środowisku.

Przed przybyciem do Tottenhamu, rozważałem wszystkich zawodników w kontekście ważnych postaci w swoim zespole. Zapłaciliśmy sporo za Ndombele. Tak samo było przypadku Lo Celso i Gila. Kiedy jesteś w takiej sytuacji, bardzo dobrze rozumiesz, które rozwiązanie jest najlepsze dla klubu i zawodników w danym momencie.

Gil przybył za krótkiej kadencji Nuno Espirito Santo za ponad 21 baniek, a Spurs dorzucili jeszcze do interesu Erika Lamelę. Hiszpan miał ogromne problemy z dostosowaniem się do fizyczności angielskiej piłki i kompletnie nie odnalazł się w nowej drużynie Wystąpił w 9 spotkaniach Premier League, w których uzbierał raptem 89 minut… Więcej grywał w Carabao Cup i Lidze Konferencji, ale nie zaliczył tam nawet jednej bramki czy asysty.

Ta liga [Premier League] jest niezwykle wymagająca. Jeśli porównasz ją z innymi, to tu jest tak, jakbyś uprawiał inną dyscyplinę. Mówimy o naprawdę dobrym piłkarzu w przypadku Bryana Gila, ponieważ on ma odpowiednią jakość i rozumie futbol. Jednak na razie Anglia jest dla niego zbyt trudna.

Antonio Conte ma trochę racji w tym, że proces transferowy Spurs wymaga pewnych korekt i poniekąd musi on naprawiać teraz błędy powstałe w przeszłości. Trzeba jednak pamiętać o tym, że Włoch jest już czwartym menedżerem na pełny etat w klubie od lata 2019 roku. Pochettino, Mourinho i Espirito Santo – każdy z nich miał trochę inny plan na ułożenie drużyny po swojemu. Czas pokaże, czy pierwsze nabytki za kadencji byłego selekcjonera Squadra Azzurra okażą się sukcesem, czy klapą na miarę jego poprzedników.