Zimowe transfery nigdy nie były tak efektowne, jak te przeprowadzane latem. I w tym sezonie nie wydarzyło się na razie nic, co w przyszłości nazwiemy jedną z najlepszych styczniowych transakcji. A może? Historia nauczyła nas, że niektóre wzmocnienia po latach okazują się znacznie lepsze, niż na pierwszy rzut oka. Postanowiliśmy zebrać wszystkie zimowe transfery i ustalić, które ostatecznie okazały się największym sukcesem.

10. Robert Huth

Wypożyczony ze Stoke do Leicester w zimie 2015 r. ostatecznie sprowadzony latem za 4,4 mln €. (transfermarkt.com)

Nasze zestawienie zaczynamy od wyjątkowo nietypowego nazwiska. Zimą do klubów Premier League trafiali Olivier Giroud, Emmanuel Adebayor czy Pierre-Emerick Aubameyang, ale to właśnie niemiecki obrońca znalazł się w naszej topce.

Huth trafiał do Leicester, gdy drużyna była w totalnej rozsypce. Beniaminek ledwo awansował do Premier League i mimo pamiętnego zwycięstwa 5:3 nad Manchesterem United, zupełnie nie mógł odnaleźć się w lidze. Przed przyjściem Niemca Lisy zanotowały zaledwie dwa zwycięstwa w 24 spotkaniach, tracąc w tym czasie 40 goli. Chyba nikt nie zakładał, że wypożyczenie ze Stoke 31-letniego byłego obrońcy Chelsea znacznie odmieni grę beniaminka. Tymczasem Huth okazał się totalnym Game Changerem.

Niemiec z miejsca wszedł do pierwszego składu, zastępując w nim Marcina Wasilewskiego. Od tej pory drużyna z King Power Stadium przegrała zaledwie cztery spotkania. A końcówka sezonu należała już tylko do ekipy Nigela Pearsona, która wygrała siedem razy w ostatnich dziewięciu meczach. Do dziś to jedna z największych „ucieczek” w historii Premier League. Sprowadzenie Hutha latem na stałe było oczywiste. Wtedy do drużyny trafili też m.in. N’Golo Kanté oraz Shinji Okazaki i najlepsze miało dopiero nadejść.

Rok później piłkarze Leicester cieszyli się już z najbardziej niespodziewanego mistrzostwa Anglii, odkąd zawiązana została Premier League. Robert Huth był kluczowym graczem tamtej drużyny. Opuścił zaledwie trzy spotkania, wydatnie przyczyniając się do zdobycie tytułu zarówno w defensywie, jak i ofensywie. Zdobył wówczas trzy gole, z czego jeden decydujący o zwycięstwie nad Tottenhamem. Pozostałe dwa padły z kolei w arcyważnym spotkaniu z Manchesterem City.

9. Gary Cahill

Z Boltonu do Chelsea za 8,4 mln € w 2012 r.

Przy sporządzaniu klasyfikacji najlepszych afrykańskich zawodników w historii Premier League dostaliśmy kilka zarzutów, że niewystarczająco doceniliśmy zawodników defensywnych. Tym razem raczej się takich nie spodziewamy, bo aż sześciu z dziesięciu piłkarzy w topce to obrońcy. Przedstawiamy numer dziewięć naszego zestawienia – Gary’ego Cahilla.

Anglik na pewno nie jest najbardziej efektownym transferem Chelsea czasów Romana Abramowicza. To za to jeden z tych, które miały wybitnie korzystny stosunek jakości do ceny. Poza klubowym mistrzostwem świata Cahill wygrał w Chelsea wszystko, co było do wygrania. W Londynie uzbierał aż osiem trofeów, w tym dwa mistrzostwa kraju, dwa puchary Anglii, dwie Ligi Europy. Już pół roku po transferze z Boltonu zastąpił w finale Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium Johna Terry’ego. Chelsea po karnych zgarnęła także tamto trofeum. Przez siedem lat spędzonych w ekipie The Blues trzykrotnie wybierano go do najlepszej drużyny sezonu Premier League.

Jednak jego największym osiągnięciem jest chyba zastąpienie w roli kapitana wspomnianego już Terry’ego. Cahill sprawował tę funkcję przez dwa lata, doprowadzając londyńską ekipę do kolejnych pucharów. Zanim odszedł do Crystal Palace w 2019 roku, zdążył jeszcze zaadaptować się do wymagań Antonio Conte i gry na trzech środkowych obrońców. Dziś w wieku 36 lat w barwach Bournemouth walczy o swoje kolejne trofeum, prawdopodobnie już ostatnie – awans z powrotem do Premier League.

8. Daniel Sturridge

Z Chelsea do Liverpoolu za 15 mln € w 2013 r.

Podczas swojego 3,5-letniego pobytu na Stamford Bridge Anglik rozegrał razem 4 535 minut w 96 spotkaniach i trafił do siatki 24 razy. Nie trudno obliczyć, że średnio grał tylko jedną połowę meczu. Trenerem, który najczęściej stawiał na niego, był Andre Villas-Boas, jednak po jego odejściu napastnik nie potrafił przebić się do składu pod wodzą kolejnych szkoleniowców. Ostatecznie poszukał nowego pracodawcy.

Krótko po przenosinach na Anfield można było stwierdzić, że Daniel Sturridge potrzebował po prostu kogoś, kto zaufa jego umiejętnościom, a te bez wątpienia były nieprzeciętne. Kiedy odchodził z Liverpoolu, Jürgen Klopp powiedział o nim:

Jest jednym z najlepszych finiszerów, jakich widziałem w życiu. Strzela bramki, o których myślisz, że nie mogą i nie powinny być prawdziwe.

Kampanię 2012/2013 zakończył z 11 trafieniami na koncie, z czego 10 padło już w barwach Liverpoolu. Tym samym został on drugim najlepszym strzelcem The Reds w tamtych rozgrywkach. Swoją najwyższą formę Sturridge osiągnął już w kolejnym sezonie, kiedy to wraz z Luisem Suarezem stworzyli fenomenalny duet w ataku The Reds. Anglik zdobył 22 gole i tylko jego partner z drużyny był w tamtym sezonie od niego skuteczniejszy. Dzięki ich genialnej formie ekipa Rodgersa do ostatnich kolejek pozostawała w walce o upragnione Mistrzostwo Anglii, ostatecznie przegrywając jedynie z Manchesterem City.

Pozostałe sezony 32-latka zdominowały kontuzje. Podczas 6 lat spędzonych na Anfield, ze względu na urazy Sturridge był wykluczony z gry przez 640 dni. W konsekwencji opuścił ponad połowę spotkań.

7. Séamus Coleman

Ze Sligo Rovers do Evertonu za 63 tys. € w 2009 r.

Większość zawodników na liście znalazła się na niej dzięki zdobytym trofeom czy różnicy, którą zrobili, pojawiając się w poszczególnych zespołach. Coleman nie zdobył w Evertonie żadnego pucharu, ale kwota, za którą Irlandczyk trafił na Goodison Park, powoduje, że musieliśmy znaleźć dla niego miejsce.

63 tysiące euro to cena, za którą w dzisiejszych czasach nie kupisz przeciętnego zawodnika do drużyny występującej w League Two. Koszt prawego obrońcy sprawia, że należy go rozpatrywać w kategorii jednego z najlepszych transferów w historii Premier League.

Gdy David Moyes sprowadził Irlandczyka z rodzimego Sligo Rovers, zdania co do transferu były podzielone. Szczególnie że pobyt w Liverpooul zaczął się od infekcji stopy, która zagrażała dalszej karierze Colemana. Dodatkowo jego debiut przypadł na pogrom 0:5, który The Toffees zafundowała Benfica w Lidze Europy. Chwilę później prawy obrońca zaliczył jednak dwie asysty w swoim pierwszym meczu w Premier League, przeciwko Tottenhamowi. W tym momencie transakcja praktycznie się spłaciła.

Zanim na stałe wylądował w składzie Evertonu, zaliczył roczne wypożyczenie do Blackpool, gdzie pomógł drużynie Iana Hollowaya wywalczyć awans. Blackpool w Premier League, kiedy to było?

Dziś Coleman ma ponad 360 występów w barwach Evertonu. Od 2019 roku jest kapitanem drużyny i chyba spokojnie nazwać go można legendą The Toffees.

6. Philippe Coutinho

Z Interu Mediolan do Liverpoolu za 13 mln € w 2013 r.

Kolejny transfer w naszym zestawieniu i kolejny raz zatrzymujemy się na Anfield w styczniu 2013 roku. Liverpool stoczył wówczas długą transferową batalię o Brazylijczyka z Southampton. W końcu, wedle życzenia samego zainteresowanego, wybór padł na ekipę Brendana Rodgersa. Trzeba śmiało powiedzieć, że przygoda Coutinho w Interze była kompletnie nieudana. Jedynym menedżerem, który widział nastolatka w swojej drużynie, był Rafa Benitez. Jednak po jego zwolnieniu, Brazylijczyk nie miał już czego szukać w Mediolanie.

Na Anfield Coutinho przychodził więc z naprawdę trudnym zadaniem. Udowodnić, że jest zawodnikiem stającym w szranki z najlepszymi w Europie. Udało się, ba, zrobił to od razu w najbardziej wymagającej lidze na świecie, gdzie wyrósł na jednego z najlepszych graczy. Brazylijczyk w swoich pierwszych 13 meczach dla Liverpoolu zdążył zanotować 5 asyst i strzelić 3 bramki, czym na dłużej wywalczył sobie miejsce w składzie. W następnych latach błyskotliwy pomocnik stał się już stałym bywalcem wyjściowej jedenastki The Reds i jednym z najbardziej czarujących pomocników w lidze. Dwa sezony z rzędu zgarniał statuetkę zawodnika roku w Liverpoolu (2014/15 i 2015/16). Raz znalazł się też w jedenastce sezonu Premier League (2014/15).

ARVE Error: Invalid URL https://youtu.be/gTwpssHwLrg in url

Po rozegraniu ponad 200 spotkań w czerwonej koszulce, Philippe Coutinho w styczniowym oknie transferowym 2018 roku przeniósł się do FC Barcelony za oszałamiającą kwotę 135 milionów euro, co uczyniło go drugim najdroższym piłkarzem na świecie.

Niedawno Brazylijczyk po raz kolejny zmienił klub w zimowym okienku transferowym i po nieudanej przygodzie za granicą, postanowił wrócić do Anglii, aby odbudować swoją formę. Miejmy nadzieję, że tworząc podobny ranking za parę lat, znowu będziemy mogli umieścić w nim nazwisko Brazylijczyka.

5. Patrice Evra

Z Monaco do Manchesteru United za 8 mln € w 2006 r.

Po odejściu z Manchesteru United Denisa Irwina na lewej obronie zrobiła się dziura podobna do tej pozostawionej przez Petera Schmeichela w bramce Czerwonych Diabłów. Nie ma się co dziwić, w obu przypadkach mówimy o najlepszych zawodnikach na swoich pozycjach w historii United. Wyrwę po Irlandczyku Sir Alex Ferguson próbował załatać kolejno Philem Nevillem, Mikaëlem Silvestrem czy Garbrielem Heinze. Dopiero ten ostatni budził w kibicach nadzieję powrotu do czasów, gdy ta strona obrony obsadzona była równie dobrze co druga, gdzie przez lata rządził starszy z braci Neville’ów. Na swoje nieszczęście Argentyńczyk miał duże problemy z kontuzjami, co ostatecznie wykluczało go z gry na stałym, wysokim poziomie. Dopiero zimą 2006 roku wszystko miało się zmienić. To wtedy na Old Trafford trafił urodzony w Senegalu Patrice Evra. Z początku jednak nic nie wskazywało na to, że Francuz zrobi w Manchesterze większą karierę.

Moim pierwszym spotkaniem z prawdziwą naturą sir Alexa był mój debiut w meczu z Manchesterem City – opowiadał w The Guardian w sierpniu 2020 roku. – W przerwie zafundował swoją słynną suszarkę trwającą minutę na każdego zawodnika. To było długie 15 minut. Na koniec spojrzał na mnie i po pięciu sekundach powiedział: „Patrice, usiądź. Nauczysz się grać w Anglii”. Tej nocy mój agent powiedział: „Przyjeżdżając tutaj, popełniliśmy ogromny błąd, przepraszam”.

Dziś kibice United zastanawiają się, czy Evra nie prześcignął Irvina w kategorii najlepszych lewych obrońców w historii United. Francuz zdobył w koszulce z diabełkiem na piersi pięć mistrzostw Anglii i wystąpił łącznie w 379 meczach, zanim odszedł do Włoch, gdzie dalej zapełniał szafkę z trofeami w barwach Juventusu. Dziś szaleje w social mediach, przekazując codziennie ogromną dawkę energii i humoru, w międzyczasie wyśpiewując kolejne piosenki na cześć Manchesteru, czy prowokując fanów Liverpoolu.

4. Bruno Fernandes

Ze Sportingu Lizbona do Manchesteru United za 63 mln € w 2020 r.

Zostajemy jeszcze w Manchesterze i przenosimy się 14 lat później. Nie minęły jeszcze 24 miesiące, od kiedy Bruno Fernandes zadebiutował w barwach Manchesteru United, a Portugalczyka śmiało możemy nazywać już jednym z najlepszych transferów ostatnich lat. Sporting Lizbona robił się dla Fernandesa zwyczajnie za ciasny, a jego nazwisko było wymieniane w kontekście wielu europejskich klubów. W kampanii poprzedzającej jego transfer do Anglii Portugalczyk zdobył 20 goli i zanotował 13 asyst w 33 meczach ligi portugalskiej.

Od kiedy Fernandes zadebiutował w barwach United 1 lutego 2020 roku, Czerwone Diabły do końca sezonu nie przegrały meczu w lidze. Znacząco zwiększył się również współczynnik punktów zdobywanych na mecz, z 1.4 przed styczniem, do 2.14 po transferze Bruno. Od chwili debiutu Portugalczyk kreuje najwięcej szans strzeleckich lidze. Do tego zaliczył 30 goli i 19 asyst, czyli łącznie rozgrywający był zaangażowany w prawie 50 bramek United. Drugi w tej klasyfikacji Harry Kane nazbierał tylko 42 punkty. W swoim pierwszym sezonie Bruno Fernandes pomógł również Manchesterowi United dostać się do półfinału Ligi Europy, Pucharu Anglii i Carabao Cup, ale moce Portugalskiego magika niestety były zbyt małe, aby odczarować klątwę ciążącą na Solskjærze i półfinałach.

Po sensacyjnym powrocie Cristiano Ronaldo na Old Trafford, kibice i eksperci na Wyspach zauważają znaczny spadek formy Bruno. Ofensywny pomocnik obniżył loty, jeśli chodzi o dostarczane liczb, a w obliczu jego słabych wyników całej drużynie gra się zauważalnie gorzej. 7 goli i 5 asyst w 20 meczach Premier League, to zdecydowanie nie to, do czego przyzwyczaił nas Portugalczyk.

3. Virgil Van Dijk

Z Southampton do Liverpoolu za 85 mln € w 2018 r.

Meldujemy się na podium i witamy się z najdroższym transferem w historii Liverpoolu, a swego czasu najdroższym obrońcą na świecie. Kiedy zmieniał południowe wybrzeże Anglii na Liverpool, 75 milionów funtów, jakie zażyczyło sobie Southampton za swojego obrońcę, wydawało się ceną, delikatnie mówiąc wyjętą z kapelusza.

Od dawna jedynym brakującym elementem układanki Kloppa w Liverpoolu był środek obrony. Jednak błyskawiczny progres, jaki poczyniła drużyna Niemca po zakupie holenderskiego defensora, przerósł najśmielsze oczekiwania nawet największych ekspertów.

Na 155 spotkań rozegranych dotychczas w koszulce Liverpoolu, Van Dijk opuścił zaledwie 98 minut. Przez 64 mecze z rzędu Holender nie dał się też przedryblować żadnemu rywalowi, a do tego wszystkiego dołożył już 15 bramek. Na Anfield Holender znajduję się dopiero od czterech lat i już zdążył wygrać niemal wszystko, co tylko się da. Zaprowadził The Reds do finału, a rok później do triumfu w Lidze Mistrzów. Odzyskał z Liverpoolem wyczekiwane od trzech dekad mistrzostwo Anglii, wygrał Superpuchar UEFA i Klubowe Mistrzostwa Świata.

Nagrody indywidualne? Też nie najgorzej. Najlepszy zawodnik Premier League za sezon 2018/2019 i nagroda UEFA Best Player in Europe za 2019 rok.

Trudno przypomnieć sobie innego piłkarza, który w tak krótkim czasie tak diametralnie poprawił grę swojej drużyny. Sprawa komplikuję się jeszcze bardziej, jeżeli mamy wybierać spośród środkowych obrońców. To jak, można dać te 75 milionów funtów za Van Dijka, czy cały czas pozostajemy w świecie sztuki?

2. Luis Suárez

Z Ajaxu Amsterdam do Liverpoolu za 26,5 mln € w 2011 r.

Ostatni przystanek przed zwycięzcą i nadal pozostajemy w czerwonej części Liverpoolu. Sezon 2010/2011 na Anfield upłynął pod znakiem zmiany właściciela i dużych przetasowań w drużynie. Ostatniego dnia styczniowego okna transferowego Liverpool potwierdził transfer Luisa Suareza, Andy’ego Carrolla, a także odejście Fernando Torresa do Chelsea. Z tej trójki najlepiej na transferze wyszedł Urugwajczyk i to właśnie on ląduje na drugim miejscu w naszym zestawieniu.

Swoją przygodę w Holandii zakończył trwającym siedem kolejek zawieszeniem po tym, jak ugryzł jednego z zawodników PSV Eindhoven. Nijak nie umniejsza to jednak jego fantastycznym statystykom, jakie wykręcił w Ajaxie. W 159 meczach urugwajski snajper strzelił 111 bramek i zanotował 68 asyst, co zaowocowało zainteresowaniem ze strony największych europejskich klubów.

Aby wejść na swoje najwyższe obroty w Anglii, Suarez potrzebował około półtora roku. Już w kampanii 2012/13 prawie do końca rozgrywek ścigał się z Robinem van Persiem o koronę króla strzelców. Wtedy to Holender okazał się górą. Kto wie, jak wyglądałaby finalna klasyfikacja, jeżeli Urugwajczyk nie zostałby ukarany zawieszeniem do końca sezonu po tym, jak w 34. kolejce ugryzł Branislava Ivanovicia w zremisowanym 2:2 spotkaniu z Chelsea.

Szczyt formy napastnika z Ameryki Południowej w Premier League to sezon 2013/2014. Z 31 trafieniami na koncie Urugwajczyk został królem strzelców i najlepszym zawodnikiem ligi, kompletnie deklasując konkurencję. Od tamtego czasu tylko Mohamedowi Salahowi udało się przebić barierę 30 goli w sezonie.

Po zakończeniu rozgrywek Luis Suarez za około 80 milionów euro przeniósł się do Barcelony. Ostatecznie w barwach Liverpoolu zagrał 133 mecze, w tym czasie trafił do siatki rywala 82 razy i 47 razy asystował kolegom z drużyny.

1. Nemanja Vidić

Ze Spartaka Moskwa do Manchesteru United za 10,5 mln € w 2006 r.

Zima 2006 roku to może nie najbardziej efektowne, ale na pewno najbardziej efektywne zimowe okienko transferowe w historii Manchesteru United. To wtedy poza Patricem Evrą na Old Trafford trafił Namanja Vidić. Serbski obrońca kosztował zaledwie 10 milionów euro. Takie kwoty Anglicy dziś wydają bez mrugnięcia okiem na młodych polskich zawodników. Jak się okazało, była to absurdalnie niska cena. Dzięki niej otrzymuje miano najlepszego zimowego transferu w historii Premier League.

Gdy przechodził do Anglii, Sir Alex Ferguson nie mógł się go nachwalić, przyznając, że obserwował Serba od trzech lat. Kibice z początku sceptyczni po przeróżnych doświadczeniach transferowych Czerwonych Diabłów, szybko pokochali Vidicia. Duet, który stworzył na środku obrony wraz z Rio Ferdinandem, uchodzi dziś za jeden z najlepszych w historii Premier League.

He comes from Serbia, He’ll fuckin’ murder ya” – zwykli śpiewać kibice United, zakochani w poświęceniu i agresji, którą Vidić prezentował na boisku.

Zanim w 2014 roku przeszedł do Interu Mediolan, przez cztery lata był kapitanem United. Jedynym spoza Wysp zawodnikiem, obok Erica Cantony i później Antonio Valencii, który otrzymał taki zaszczyt. W trakcie dziewięciu lat spędzonych na Old Trafford pięć razy wygrał mistrzostwo Anglii, trzy razy podnosił puchar ligi i raz puchar Ligi Mistrzów. Dwukrotnie wybrany został najlepszym zawodnikiem sezonu Premier League, a czterokrotnie trafiał do najlepszej jedenastki rozgrywek. Absolutna legenda.