Luis Suarez jest związany umową z Atletico tylko do końca sezonu i sporo wskazuje na to, że nie zostanie ona przedłużona. W związku z tym Urugwajczyk był łączony z brazylijskimi klubami, choć do gry włącza się rodzynek z Premier League. I nam się to podoba, my to kupujemy.

A kogo miałby wzmocnić 34-letni napastnik? Drużynę Stevena Gerrarda, czyli Aston Villę. Zawodnik i trener znają się doskonale z boiska, bo przecież przez 2,5 roku grali razem w Liverpoolu i (prawie) zdobyli upragnione mistrzostwo Anglii.

Wszystkie te informacje napędza hiszpański dziennikarz – Gerard Moreno. Twierdzi on, że Luis Suarez odrzucił kilka ofert z Brazylii i Arabii Saudyjskiej „aby skupić się na propozycji Aston Villi od swojego przyjaciela”.

Kilka innych hiszpańskich źródeł podawało też wczoraj informacje, że Urugwajczyk odejdzie latem z Madrytu. Wtedy kończy mu się kontrakt z drużyną Simeone i będzie dostępny bez kwoty odstępnego. Wydaje się więc, że może być coś na rzeczy, a kluczową rolę odegra oczywiście sam Gerrard.

 To nie jest były piłkarz drużyny Myszki Miki, to jest Steven Gerrard, jeden z najlepszych piłkarzy Liverpoolu i kadry Anglii w historii. On ma niesamowite relacje z takimi piłkarzami jak Coutinho. Idź i weź Suareza jako następnego.

Tak o legendzie The Reds wypowiadał się Gabriel Agbonlahor i nie ma co się dziwić jego entuzjazmowi. Romero uważa, że to właśnie osoba Gerrarda sprawiła, że Luis Suarez zapragnął ponownie pojawić się w Premier League.

My też z chęcią byśmy powitali Suareza na Wyspach, szczególnie pod batutą Gerrarda, a może i nawet z Coutinho u boku. Jedynym nie do końca zadowolonym z tego ruchu może być ewentualnie Jack Grealish…