Spotkanie Aston Villi z Manchesterem United zaczęło się podobnie jak niedawne starcie obu zespołów w Pucharze Anglii – od szybkiego gola dla Czerwonych Diabłów. Tym razem jednak padł on po fatalnym błędzie bramkarza ekipy z Birmingham. Emiliano Martinez będzie chciał o nim jak najszybciej zapomnieć.

Ekipa z Old Trafford wykonywała w szóstej minucie rzut wolny sprzed pola karnego rywali. Alex Telles i Bruno Fernandes postanowili rozegrać go w sprytny sposób. Brazylijczyk przebiegł nad piłką i lekko ją musnął, co pozwoliło Portugalczykowi podprowadzić ją i ułożyć do strzału. Spróbował szczęścia z około 20 metrów, a futbolówka minęła o centymetry Edinsona Cavaniego, co zaskoczyło golkipera Aston Villi.

Martinez chciał złapać ją do koszyczka, lecz wypuścił ją z rąk i pomiędzy jego nogami powędrowała do siatki. Wyglądało to jak klasyczny szkolny błąd bramkarski. Chyba nawet obecność Cavaniego nie mogła w pełni usprawiedliwić Argentyńczyka.

Podopieczni Stevena Gerrarda reklamowali jeszcze ofsajd, ale powtórki wykazały, że Tyrone Mings złamał linię defensywy. W związku z tym Cavani nie znajdował się na pozycji spalonej. Bramka została słusznie uznana.