Jeszcze przed rozpoczęciem zimowego okienka transferowego dużo spekulowało się na temat tego, kto może trafić na St James’ Park. Wśród nazwisk, które padały najczęściej wymieniało się defensora Lille, Svena Botmana. O tym, że Holender na Wyspy się nie przeniesie wiemy już od dłuższego czasu. Życie nie lubi próżni, dlatego nowi właściciele Newcastle ruszają na kolejne łowy. Tym razem na celowniku Eddiego Howe’a i spółki znalazł się obrońca Sevilli, Diego Carlos.

Jeszcze do niedawna numerem jeden na liście życzeń byłego menedżera Bournemouth był Sven Botman. Jak wiem, Lille dało jasno do zrozumienia angielskiemu klubowi, że nie ma zamiaru sprzedawać swojego lidera linii obronnej. Temat Botmana jakiś czas temu ucichł, ale zakontraktowanie nowego obrońcy jeszcze to dla Newcastle priorytet.

Nic dziwnego, że Howe za cel obrał sobie właśnie ściągnięcie nowego defensora. Drużyna z St James’ Park zaraz za Norwich ma najgorszą defensywę w Premier League. W dotychczasowych 19 spotkaniach ekipa Srok straciła aż 42 gole. Biorąc pod uwagę, że jesteśmy dopiero na półmetku sezonu, ten wynik chluby nie przynosi.

Pierwsza oferta NUFC za Diego Carlosa miała opiewać na blisko 30 milionów euro. Jak donosi dziennik Telegraph, została ona odrzucona.

Co dalej?

Według informacji Bruno Andrade, Sevillistas nie puszczą swojego zawodnika, jeśli na stole nie pojawi się więcej niż 40 milionów funtów. David Ornstein, dziennikarz The Athletic, informuje, że Sroki chciałyby wykupić 28-latka, ale tylko pod warunkiem, że uda się to zrobić za sensowną, adekwatną do umiejętności zawodnika kwotę.

Czy włodarze Newcastle wyceniają ją na żądane przez Sevillę 40 milionów? Nie wiadomo. Mówi się, że w ostatnim czasie za Diego Carlosa wystosowano drugą ofertę. Jednak niestety żadnych szczegółów nie ujawniono.

Brazylijczyk jest jednym z liderów bloku obronnego Sevilli. W bieżących rozgrywkach wystąpił w 26 spotkaniach, gdzie często jego nazwisko wymieniano wśród tych, które na boisku wyróżniały się najbardziej. Śmiało zatem można się domyślić, że hiszpański klub za czapkę gruszek swojego zawodnika nie puści.