Kolejna seria spotkań za nami! Jak zwykle nie zabrakło emocji, a nasi redaktorzy postanowili wyróżnić tych, którzy na to w ich opinii zasłużyli. Po zaciętym głosowaniu, tak przedstawia się jedenastka najlepszych zawodników minionej kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

DANIEL BACHMANN

Bachmann może mówić o sporym pechu. Zagrał kapitalne zawody, a do czystego konta brakło mu, tak naprawdę, kilkudziesięciu sekund. Był bezbłędny, kiedy piłkarze Tottenhamu próbowali go zaskoczyć z dystansu. Ale i z bliska ratował zespół, choćby po strzale Sona, który znikąd wyskoczył zza defensorów Watfordu i miał austriackiego bramkarza jak na tacy. 9 interwencji to na pewno dobry prognostyk na resztę sezonu, zwłaszcza że Bachmann w naszych jedenastkach gościł zazwyczaj w tej dla antybohaterów kolejki.

OBROŃCY

PHIL JONES

Nie będziemy ukrywać. W momencie, w którym dowiedzieliśmy się, że Phil Jones zagra w pierwszym składzie, marzyliśmy, żeby móc umieścić go w jedenastce weekendu. Co prawda Manchester United przegrał z Wolverhampton, ale facet, który na ponowne wyjście na murawę boiska Premier League czekać musiał dokładnie 712 dni, jest nielicznym graczem Czerwonych Diabłów, który z boiska mógł zejść z podniesioną głową. Co prawda przy bramce dla Wolves to właśnie on wybił piłkę przechwyconą przez Joao Moutinho, ale gdzie do cholery byli pomocnicy Manchesteru? Na dokładkę dzięki swojemu poświęceniu w samej końcówce spotkania wywalczył dla United rzut wolny pod polem karnym przeciwników, którego na bramkę nie zamienił jednak Bruno Fernandes. Co tu dużo opowiadać, spójrzcie na te statystyki.

MADS ROERSLEV

Gol, asysta i zwycięstwo zespołu pozwoliłoby na znalezienie się w jedenastce tygodnia prawdopodobnie każdemu napastnikowi. Dlatego prawy obrońca Brentford musiał znaleźć się w naszym zestawieniu. Duńczyk najpierw na wślizgu podawał przy golu Wissy, a potem na raty wykończył akcję w końcówce spotkania, ostatecznie odwracając jego losy. Dzięki temu zwycięstwu ekipa Pszczół zbliżyła się do środka tabeli i przez jakiś czas kibice i zawodnicy będą mogli spać spokojnie.

DAVINSON SANCHEZ

Sanchez zagrał kolejne dobre zawody, do czego nas przyzwyczaił w tym sezonie, czy to u Nuno Espirito Santo, czy u Antonio Conte. Aż ciężko pomyśleć, że to ten sam zawodnik, którego podsumowaniem zeszłego sezonu jest leżenie jak kłoda przed Ilkayem Gundoganem. Niemniej, z Watfordem do pewnego meczu w obronie dołożył zwycięską bramkę, więc to on, a nie Bachmann, został bohaterem meczu na Vicarage Road.

DAN BURN

Drużyny Birghton i Evertonu zafundowały nam w niedzielę tak zwane meczycho. Dlatego Dan Burn nie jest jedynym zawodnikiem z tego spotkania, który znalazł się w naszym zestawieniu. Dwa odbiory, jeden zablokowany strzał, pięć wygranych pojedynków główkowych i dziesięć (!) wybić. A przy tym zaledwie jeden faul, no i bramka strzelona głową po tym, jak Mwepu przedłużył na długi słupek dośrodkowanie z rzutu rożnego, a dwumetrowy Agnlik nawet nie musiał wyskakiwać. Takie statystyki zapewniają obrońcom miejsce w naszej drużynie tygodnia!

POMOCNICY

ALEXIS MAC ALLISTER

Messi z Brighton ostatnimi czasy notuje same udane występy. W niedzielne południe na Goodison Park nie było inaczej. Mac Allister dał o sobie znać po raz pierwszy już w trzeciej minucie spotkania, gdy Mewy po koronkowej akcji wpakowały piłkę do bramki. Z prawej flanki futbolówkę w pole karne wrzucił Veltman, tę bardzo skrzętnie strącił Maupay, a wspomnianemu wcześniej brodaczowi z The Amex nie pozostało nic innego niż umieścić ją tuż obok bezradnego Jordana Pickforda. Okazało się, że to był dopiero początek bardzo dobrego występu Mac Allistera, który w 71. minucie meczu posłał fantastyczną rakietę zza pola karnego w lewy róg bramki Pickforda. Niziutki Argentyńczyk tego dnia zanotował 75% skuteczności podań, wygrał 50% pojedynków jeden na jeden i co najważniejsze – strzelił dwie bramki, które dały Brighton kolejne w tym sezonie trzy punkty w tym sezonie.

MATEO KOVACIĆ

Matko święta co to był za mecz, co to było za spotkanie w wykonaniu Mateo Kovacicia, co to był za gol! W niedzielny wieczór na Stamford Bridge nie mógł nudzić się nikt. A kto przegapił spotkanie Chelsea z Liverpoolem ten gapa! Trafienie Chorwata z końcówki pierwszej połowy śmiało będzie kandydować nie tylko do bramki kolejki, ale także do gola sezonu. O tym jednak za chwilę. Kovacić razem z N’Golo Kante stworzyli duet nie do przejścia. Były pomocnik Realu zagrywał piłkę do kolegów aż 78 razy, z czego 81% z nich trafiło do celu. Na trzynaście pojedynków przegrał tylko jeden, a w powietrzu nie miał sobie równych. Już dawno nie widzieliśmy Kovacicia w tak doskonałej formie. To co, może jeszcze raz przypomnimy sobie to cudowne trafienie Kovy? WOW!

ANTHONY GORDON

Jest i trzeci gracz z niedzielnego spotkania na Goodison Park, tym jednak razem to zawodnik Evertonu, Anthony Gordon. Wychowanek The Toffees nie raz pokazywał nam, że ma ciąg na bramkę, potrafi dryblować i pewnego dnia może być z niego Pan Piłkarz, ale do tej pory obyło się bez konkretnych liczb. Szkoda, że te dostarczył akurat, gdy jego ekipa doznała porażki. Tak naprawdę był chyba jedynym jasnym punktem Evertonu w tym spotkaniu i jeżeli Dominic Calvert-Lewin szybko nie wróci do formy, to właśnie w 20-letnim Angliku kibice powinni upatrywać nadziei na lepsze jutro. Dwie bramki, do tego wywalczony rzut karny zmarnowany przez powracającego po kontuzji napastnika gospodarzy, dwa udane dryblingi i pięć oddanych strzałów, czekamy na więcej panie Gordon!

MANUEL LANZINI

Fenomen Manuela Lanziniego polega na tym, że albo zawodzi na całej linii, albo włącza mu się drugi Maradona. Występ w meczu z Crystal Palace w skali szkolnej ocenilibyśmy na szóstkę z plusem. Pomocnik Młotów był najjaśniejszym punktem swojej drużyny. Zaliczył blisko 90% skutecznych podań, pod grą był niemal wszędzie i co najważniejsze – do siatki rywala trafiał dwukrotnie. Pamiętacie pewnie jego bramkę, która uratowała remis w meczu z Tottenhamem z poprzedniego sezonu? Jeśli tamten gol był istnym arcydziełem to co powiecie na to…?

MICHAEL OLISE

Prawdę mówiąc, nie wiemy, czy to nie pierwszy raz, kiedy w naszej jedenastce znalazło się aż trzech graczy, którzy w weekend przegrali swoje mecze, ale jest to bardzo możliwe. Ciężko jednak nie umieścić w niej chłopaka, który w 22 minuty zrobił więcej niż wszyscy jego koledzy razem wzięci. Co prawda Crystal Palace grało nieźle, brakowało im jednak tego dnia odrobiny precyzji i szczęścia, gdy dwa razy obili bramkę Fabiańskiego, albo Polak świetnie bronił na linii. Tych dwóch atrybutów nie brakowało młodemu Francuzowi, który najpierw perfekcyjnie dograł do Edouarda, a za drugim razem idealnie wrzucił piłkę z wolnego, która przeleciała niedotknięta przez żadnego z kolegów i pozostawiła bezradnego Fabiańskiego w blokach startowych. Szkoda, że nie dowiemy się, jak mogło wyglądać to spotkanie, gdyby Olise wyszedł w pierwszym składzie.

NAPASTNICY

MICHAIL ANTONIO

Marc Guehi nie miał łatwiej roboty z Michailem Antonio. Jamajczyk ciągle uciekał obrońcy Crystal Palace i właśnie z takich dobrych wyjść zza 21-latka napastnik Młotów robił robotę. Powinien otworzyć wynik już wcześniej, gdyby nie kapitalna parada Guaity. Potem już udało się wpakować futbolówkę do siatki Hiszpana, kończąc świetnie podanie od Benrahmy. Do tego Antonio był bliski asysty, kiedy po jego dośrodkowaniu obok słupka trafił wspomniany Algierczyk. Przy golu na 2:0 to Antonio zrobił miejsce Lanziniemu, który po chwili zdobył piękną bramkę. Okraszony ledwie jednym golem, ale bardzo dobry występ najlepszego strzelca West Hamu w historii Premier League.