Manchester United pod rządami Ralfa Rangnicka to szansa na nowe rozdanie dla części składu. Piłkarze odstawieni na boczny tor przez Ole Gunnara Solskjaera liczą na kolejną szansę. Są też jednak tacy, którzy chyba pogodzili się ze swoim losem, a sam menedżer zdecydował, że nie będą mu dłużej potrzebni.

Skład zostawiony przez poprzednika Niemca jest zbyt szeroki. Takie wnioski miał wyciągnąć Rangnick już po pierwszych kilku tygodniach pracy na Old Trafford. Nie były to pewnie specjalnie długie rozważania. Od dawna widzieliśmy w kadrze Czerwonych Diabłów piłkarzy, którym kompletnie nie ufał Solskjaer. W efekcie czego ich wkład w mecze Premier League czy Ligi Mistrzów był wręcz marginalny.

Nowy trener pokazał już z kolei, że woli sprawdzić możliwości zawodników z akademii, aniżeli odkopywać bardziej doświadczonych rezerwowych. W spotkaniu zamykającym fazę grupową Champions League zobaczyliśmy kilka debiutów, świadczących o tym, że o zmienników w przyszłości nie ma się co martwić. Kto zatem może opuścić Old Trafford, żeby nieco przewietrzyć klubową szatnię? Mirror typuje dwóch głównych kandydatów.

Angielska prasa miała rację

English press said he had no chance – śpiewali kibice Czerwonych Diabłów, ironicznie komentując nagłówki w prasie na temat transferu Anthony’ego Martiala. Przepłaconego, nieuzasadnionego i zbędnego, przynajmniej zdaniem angielskich dziennikarzy. Po czasie okazało się, że było w tym trochę prawdy. Francuz miewał w Manchesterze United momenty, ale nigdy nie spełnił w stu procentach pokładanych nadziei. Teraz wszystko wskazuje na to, że napastnik pożegna się z klubem.

Martial miał poinformować o chęci zmiany klubu za pośrednictwem swojego agenta. To nie do końca spodobało się Rangnickowi. Stwierdził on, że nie rozmawia z agentami za pośrednictwem mediów i czeka na rozmowę z samym piłkarzem. Prawdopodobnie to tylko zasłona, bowiem menedżerowi na rękę byłoby pożegnać wysoko opłacanego napastnika.

Czerwone Diabły chciałyby zarobić na Martialu 30 milionów funtów. Cena może nieco odstraszać, ale to wciąż zaledwie 26-letni reprezentant Francji. Według The Sun, wśród zainteresowanych zespołów wymienia się Juventus. Kontrakt Francuza na Old Trafford obowiązuje do 2024 roku, więc United nie musi się obawiać, że straci piłkarza za darmo. Mogą więc rozdawać karty we wszystkich potencjalnych negocjacjach.

Sam transfer byłby dobrym rozwiązaniem dla obu stron, bo chyba wszyscy zgodzą się, że w nowym otoczeniu Francuz może mieć jeszcze naprawdę wiele do zaoferowania. Zwłaszcza, jeżeli jego wybór padnie na nieco mniej wymagającą ligę.

W poszukiwaniu desperata?

Nieco mniej, ale wciąż bardzo dużo, United oczekuje za innego ofensywnego zawodnika. Jesse Lingard latem zgodził się zostać w Manchesterze, bo zdaniem Solskjaera miał odegrać ważną rolę w tym sezonie. Ta ograniczyła się do strzelenia bramki drużynie, która rok temu pozwoliła mu się odbudować. Nic więc dziwnego, że Anglik nie ma więcej cierpliwości i chce zrobić kolejny krok w swojej karierze. Cena jakiej oczekuje klub? 20 milionów funtów.

Być może to niewiele za zawodnika, strzelającego 9 bramek w 16 meczach West Hamu United, ale stanowczo za dużo za rezerwowego w Manchesterze z półrocznym kontraktem. Wychowanek United chce odejść, a klub nie powinien rzucać mu kłód pod nogi. Pytanie tylko czy znajdzie się kupiec, który wyłoży 20 milionów wiedząc, że za pół roku może ściągnąć zawodnika za darmo. Mimo to chętnych nie brakuje.

Anglik ma być głównym celem na zimowe okienko dla West Hamu. David Moyes i spółka napotka jednak na konkurencję ze strony nowego, mocnego gracza na rynku transferowym. Lingardem interesuje się Newcastle United i według Duncana Castlesa kusi piłkarza zarobkami na poziomie 200 tysięcy funtów tygodniowo. To ponad dwukrotnie więcej, niż zarabia obecnie na Old Trafford. Młoty pewnie nie będą chciały wyłożyć takich pieniędzy, ale zagrać mogą w tym przypadku inne względy.

Anglik zaliczył na London Stadium najlepszy okres swojej kariery i pewnie spodoba mu się wizja ponownej współpracy z Davidem Moyesem. Jest to też chyba rozwiązanie, które najbardziej podoba się postronnym fanom Premier League, a przynajmniej ja trzymam za nie mocno kciuki.

Rewolucji nie będzie

Niezadowoleni z czasu na boisku są też z pewnością Donny van de Beek czy Dean Henderson. Rangnick wysoko ceni umiejętności Holendra i zdecydowanie nie będzie chciał oddać go w styczniu. Podobnie sprawa ma się z Hendersonem. Co prawda Niemiec dał zadebiutować Tomowi Heatonowi w meczu Ligi Mistrzów, ale raczej nie byłby zbyt optymistycznie nastawiony do pozostawienia Anglika jako jedynego zmiennika Davida De Gei. Dlatego też odejście Hendersona wydaje się mało prawdopodobne, mimo że wypożyczyć chciałby go chociażby Ajax.

Niejasna przyszłość jawi się również wokół Edinsona Cavaniego. Myśląc nad wszelkimi ruchami wychodzącymi z klubów Premier League, trzeba też pamiętać o tym, co obecnie dzieje się na Wyspach. Odwoływane spotkania, zawodnicy z pozytywnymi wynikami testów na Covid i niewiadoma przyszłość rozgrywek. Jeżeli liga zdecyduje, że nie przerywa sezonu, a zespoły mają grać tym, kto będzie akurat zdrowy, to szeroka kadra będzie absolutnie kluczowa.

Stuart James przewidywał ostatnio mniejszą liczbę wypożyczeń w styczniu, niż miało to miejsce w poprzednich latach. Powołał się na rozmowę z menedżerem drużyny Championship. Opowiadał on o negocjacjach z klubem Premier League w sprawie pewnego piłkarza. Rozmowy spełzły na niczym. Co prawda w normalnych okolicznościach zespół byłby szczęśliwy, gdyby ten zawodnik odszedł na wypożyczenie i grał regularnie, ale z powodu pandemii boją się zaryzykować.

W przypadku Manchesteru United nie będzie to stanowiło pewnie większego problemu. Może się jednak okazać, że transfery Lingarda i Martiala będą jedynymi, na które zdecyduje się sztab Rangnicka zimą. Spore znaczenie odegra też pewnie aktywność w drugim kierunku, a na wzmocnienia czekają wszyscy kibice Czerwonych Diabłów.