Częstym zjawiskiem jest, że piłkarze, którzy zakończyli już profesjonalną karierę, zapraszani do mediów popełniają różnego rodzaju lapsusy językowe. Najczęściej zdarza się to przy ich pierwszych wizytach, gdy jeszcze muszą dopasować się w nieznaną sobie sytuację i trochę odmienne środowisko. Ostatnimi czasy sporych rozmiarów gafę na wizji popełnił właśnie reporterski debiutant – Carlton Cole. Znany z występów w West Hamie snajper użył niezwykle wyrazistego słowa, by określić możliwy scenariusz przebiegu spotkania swojej drużyny w starciu z Manchesterem City. W jego obronie stanął inny doskonale znany z Premier League zawodnik – Stan Collymore, który rzucił na tę sytuację trochę inne światło. 

W ostatnich kilkunastu latach nastąpiła zdecydowana poprawa, jeśli chodzi o język wypowiedzi piłkarzy w mediach. Rozwój transmisji telewizyjnych, ale również programów o tematyce futbolu niejako wymusił na profesjonalnych zawodnikach szlifowanie swojego sposobu wypowiedzi. Zaczęli oni bardziej zwracać uwagę na dobór odpowiednich słów czy poprawność polityczną. Takie rzeczy mogą w istotnym stopniu wiązać się z karami finansowymi. Jak również potrafią nadszarpnąć wizerunkiem nie tylko samego gracza, ale również jego klubu.

Idealnie zobrazowała to sytuacja z udziałem jednego z generalnych menedżerów NBA, Daryla Moreya. 48-latek jeszcze za czasów pracy Houston Rockets puścił jednego tweeta o treści „Fight for freedom. Stand with Hong Kong„. Chciał w ten sposób pokazać wsparcie dla protestującym tam mieszkańcom przeciwko ustawie zezwalającej na ekstradycje obywateli do Chin. Te dwa krótkie zdania kosztowały całą organizację kilka lukratywnych kontraktów sponsorskich na rynku chińskim i zerwanie umowy z nadawcą telewizyjnym. Tutaj straty mogłyby być bardzo zbliżone, a afera stałaby się ogniskiem zapalnym do usunięcia takiego zawodnika czy pracownika z klubu.

Wspomniany wcześniej Carlton Cole w ostatniej listopadowej kolejce po raz pierwszy pojawił się w radiu BBC 5 Live w roli stadionowego reportera przy okazji starcia Arsenalu z Newcastle. Początek w jego wykonaniu nie okazał się zbyt udany, gdyż znaczące piętno odcisnęła debiutancka trema. Jednak wraz z trwaniem audycji czuł się coraz bardziej swobodnie, szczególnie jak zeszli na tematy związane bezpośrednio z piłką. Przeprowadził dla słuchaczy dogłębną analizę gry będącego od dłuższego czasu bez formy Aubameyanga i próbował odpowiedzieć na pytanie, co zrobić, aby Gabończyk w końcu się odblokował.

Niefortunne porównanie Cole’a

Dzień później ponownie zjawił się w pracy, tym razem przy okazji meczu The CitizensMłotami. W czasie rozgrzewki piłkarzy, gdy podano już składy, 38-latek został zapytany o to, czy David Moyes w starciu z faworyzowanym przeciwnikiem nie przyjmuje zbyt defensywnej postawy. Carlton podkreślił, że nie jest to zła taktyka, gdyż idąc na wymianę ognia z takim zespołem, można się spodziewać ‘Holokaustu’.

Można powiedzieć, że [Moyes] podchodzi do tego spotkania trochę negatywnie [defensywnie]. Ale w sumie, dlaczego nie? Takiemu zespołowi jak Man City musisz okazywać należyty szacunek, bo inaczej zostaniesz rozgromiony. W przeciwnym razie tu będzie miał miejsce istny Holokaust, a nie tego chcesz.

Oczywiście na byłego gracza Premier League posypały się gromy, ale trudno się dziwić takiej reakcji. Ba, niektórzy nawoływali do wyrzucenia go z nie tylko z radia, ale w ogóle mediów na dłuższy czas. Takie słowa nigdy nie powinny paść publicznie i są absolutnie niedopuszczalne. Nie ma żadnego wytłumaczenia dla porównania sportowej porażki do zagłady Żydów i śmierci blisko 6 milionów ludzi. Jego komentarz okazał się tym bardziej niefortunny, że w dniu niedzielnego meczu Żydzi obchodzili pierwszy dzień Chanuki.

W dodatku niecały miesiąc wcześniej podobnych słów, z tym że w stosunku użył Joey Barton. Obecny menedżer Bristol Rovers użył słowa 'Holokaust’, stając w obronie postawy swojej drużyny w przegranym starciu z Newport. W jego sprawie interweniowała sama FA, a także radny Bristol, Fabian Breckles, członek Żydowskiego Ruchu Pracy. Teraz żadna organizacja nie podjęła prawnych działań wobec Cole’a, ale pokazuje to, że środowisko nie wyciągnęło zbyt wielu wniosków z wpadki recydywisty i byłego gracza Man City. Krótko po całym zdarzeniu Carlton oczywiście wystosował oświadczenie, w którym przeprosił za zaistniałą sytuację.

Chciałbym tylko przeprosić słuchaczy za swoje słowa, których użyłem w programie. Są one całkowicie nieakceptowalne. Naprawdę przepraszam, jeśli kogoś uraziłem. Jeszcze raz przepraszam.

„Określenia 'Holokaust’ czy 'Czarnobyl’ często padają w szatni”

Wśród wielu (zasłużonych) głosów krytyki wobec Cole’a, bardzo ciekawą opinią w tej kwestii podzielił się Stan Collymore. Były napastnik m.in. Liverpoolu na łamach Daily Mail zwrócił uwagę, że wielu piłkarzy myśli, że przejście do mediów poświęconych futbolowi będzie bezbolesne. Owszem wiedza, doświadczenie, znajomość tajników życia profesjonalnego piłkarza czyni ich ekspertami, jeśli chodzi o wielki świat tego sportu. Jednak jest tez druga strona medalu. Niektóre zachowania czy odzywki będące w szatni czy na boisku na porządku dziennym, nie tak łatwo później samemu wyeliminować, gdy trzeba wystąpić publicznie.

Podczas mojej kariery, „Holokaust” i „Czarnobyl” były często używane w szatni jako coś oznaczającego „koszmarny” lub „żałosny” występ. Mowa piłkarska jest dziwnym miszmaszem starych i nowych powiedzeń, których zawodnicy używają jako akceptowalnego języka, nie zastanawiając się nawet nad tym, co te słowa tak naprawdę znaczą.

Większość zawodników używała tych słów w jakimś momencie na boisku. Czy to jest usprawiedliwienie? Nie, oczywiście, że nie. Ale mam nadzieję, że dostarcza to trochę kontekstu.

Ta wypowiedź świetnie podsumowuje jeden fakt. Mimo że piłka nożna pod wieloma względami na przestrzeni ostatnich 15-20 lat wykonała niesamowity krok do przodu, to wciąż jest wiele do zrobienia z językiem używanym w szatni. Edukacja graczy musi się zdecydowanie w tej kwestii poprawić i przyśpieszyć. Powinno to dotyczyć zarówno drużyn młodzieżowych, jak i seniorskich. Collymore zwraca uwagę, że takie nawyki wynosi się z szatni, tam można pozwolić sobie na zdecydowanie więcej. Wiele osób uprawiających jakikolwiek sport również się z tym zgodzi.

Jednak przypadek sprzed dwóch tygodni obrazuje, że Premier League powinna szerzej przyjrzeć się tej sprawie i pokazać graczom dopuszczalne granice. Cole buty na kołek odwiesił zaledwie 4 lata temu. Jeśli już jako młody sportowiec porażkę nazywasz „Holokaustem” to coś jest nie tak. Jest milion innych słów na to określenie, nawet gdy masz na to przyzwolenie reszty drużyny.

Pokora to słowo klucz

Zabieranie zawodowych sportowców prosto z boiska do telewizyjnych ramówek jest niezwykle ryzykowne. Niewielu mężczyzn lub kobiet przechodzi jakąkolwiek przeszkolenie medialne, zanim wystąpią pierwszy raz na żywo, bez możliwości cięć. Prezenterzy, dziennikarze i komentatorzy przygotowują się do swoich ról zdecydowanie dłużej. Z praktyk oraz okresu studiów wynoszą pewne schematy i ramy, jakich muszą się trzymać, występując czy to w radiu, czy przed kamerą.

Piłkarze pozostają tutaj żółtodziobami w pełnej okazałości tego słowa. Takie wpadki, jak ta Cole’a przed spotkaniem Manchesteru City z West Hamem będą zdarzać się dalej. Od czasu do czasu ktoś powieli jego błąd, używając niecenzuralnego języka szatni w loży prasowej, co będzie rodziło kolejne skandale. Niektóre takie wpadki mogą się okazać jedynie obiektem do drwin ze strony piłkarskiego środowiska, ale część może mieć bardzo poważne konsekwencje.

BBC zapowiedziało już, że Carlton utrzyma pracę mimo tej wpadki. Osobiście uważam, że to dobra decyzja, ale jeśli sytuacja się powtórzy, to następnym razem nie powinno być już zmiłuj. Każdy zasługuje na drugą szansę, szczególnie gdy ktoś debiutuje w nowej roli, w nowym środowisku. Otrzymuje ogromną lekcję życia i pozostaje nam mieć nadzieję, że wyjdzie z tego zdarzenia jako bardziej rzetelny mówca. Jego wpadka to solidna żółta kartka.

Niech jego historia będzie dla wielu przestrogą. O futbolu byli piłkarze mogą wiedzieć absolutnie wszystko. Zagrali niezliczoną ilość meczów na najwyższym poziomie, zdobywali trofea. W dodatku znają te wszystkie taktyczne smaczki i potrafią przewidzieć, jak zawodnicy zachowają się w konkretnej sytuacji. Jednak zmieniając zawód, nawet powiązany z dotychczasowym życiem, należy zachować w sobie spore pokłady pokory. Telewizja oraz radio to nie jest drużynowa szatnia i tu społecznych reguł dotyczących odpowiedniego zachowania jest po prostu więcej. By to się udało media i FA muszą działać razem. Tu potrzeba symbiozy i wspólnych szkoleń od najmłodszych lat. Quality content, jaki chce dostarczać Premier League, Championship. Sky Sports, BBC itd. wymaga poświęceń i czasu.