Nie tak dawno temu angielski futbol ogarnęło zamieszanie związane z przerwami na kadrę i powiązanymi z nimi konsekwencjami. Niektórzy piłkarze po powrocie z meczów reprezentacyjnych musieli odbyć kwarantannę, która wykluczała ich z ważnych spotkań. Sytuacja ma niebawem się powtórzyć, a nawet być jeszcze gorsza. 9 stycznia rozpocznie się Puchar Narodów Afryki, na który może udać się około 40 graczy Premier League.

Puchar Narodów Afryki podkrada graczy Premier League

Afrykański turniej pierwotnie miał odbyć się w tym samym terminie, co Euro 2020. Z powodu pandemii i warunków pogodowych panujących w Kamerunie, rozgrywki przeniesiono na styczeń i luty. Regulamin FIFA przewiduje, że kluby muszą puścić swoich zawodników 27 grudnia, czyli 13 dni przed meczem otwarcia. W związku z tym piłkarze opuszczą Anglię tuż po Boxing Day. Co do powrotu, zależy to od tego, jak daleko zajdzie dana reprezentacja. Finał PNA odbędzie się 6 lutego, czyli w najgorszym wypadku zawodnik opuści 6 tygodni zmagań. Mówiąc językiem piłkarskim, jest to 6 konfrontacji ligowych i 2 w ramach FA Cup.

Na papierze najbardziej ucierpi Liverpool, tracąc Mo Salaha, Sadio Mane i Naby’ego Keitę. Wymienieni na pewno opuszczą wyjazdowe mecze z Leicester i Chelsea oraz domową potyczkę z Crystal Palace. Drużyna The Reds wie najlepiej, z czym się je PNA. Podczas poprzedniej edycji ekipa Jurgena Kloppa nie wygrała żadnego ze swoich spotkań w Premier League, przegrała w półfinale Pucharu Ligi z Southampton i została wyeliminowana z Pucharu Anglii przez Wolves.

The Athletic kontaktowało się w tej sprawie ze wszystkimi 20 klubami występującymi w Premier League i większość z nich stwierdziła, że logistyka związana z wyjazdem piłkarzy jest ciągle przedmiotem dyskusji. W przepisach FIFA widnieje bowiem następujący zapis: „Kluby i federacje zainteresowane mogą zgodzić się na dłuższy okres pobytu z reprezentacją lub dokonać innych ustaleń”. Oznacza to, że drużyny mogą dogadać się z federacjami odnoście późniejszego wyjazdu podopiecznego do Kamerunu.

Czterech „szczęściarzy” i szesnastu „pechowców”

Leeds, Norwich, Newcastle i Tottenham to jedyne kluby Premier League, na których Puchar Narodów Afryki nie robi żadnego wrażenia. Te drużyny nie posiadają przedstawicieli Czarnego Lądu w swoich szeregach i w spokoju mogą przygotować się do okresu między świętami a nowym rokiem. W zgoła innej sytuacji jest pozostała szesnastka. Których (ważniejszych) zawodników może zabraknąć w grudniowo-styczniowych meczach?

Sytuacja Liverpoolu została już przybliżona. Salah, Mane i Keita to gracze, którym grozi powołanie. Bez Edouarda Mendy’ego oraz Hakima Ziyecha do m.in. potyczki z The Reds będzie musiał przygotować się aktualny lider ligi – Chelsea. W Manchesterze City może zabraknąć Riyada Mahreza, który będzie starał się obronić tytuł. Leicester może stracić Wilfrieda Ndidiego i Kelechiego Iheanacho, a Arsenal Pierre’a-Emericka Aubameyanga, Thomasa Parteya i Nicolasa Pepe. Watford drży o powołanie Isamïli Sarra, czy Emmanuela Dennisa, West Ham Saïda Benrahmy, Burnley Maxwela Corneta, podczas gdy Crystal Palace nie jest pewne losu Wilfreda Zahy, Cheikhou Kouyaté czy Jordana Ayew. Brentford prawdopodobnie straci Franka Onyekę. W Brighton natomiast na te kilka tygodni może wylecieć Yves Bissouma. Uff, a lista jest jeszcze dłuższa. Co by się nie działo, to czekają nas szalone, pełne rotacji i nowych twarzy tygodnie w rozgrywkach angielskiej ekstraklasy.