W pierwszej połowie dogodne sytuacje do strzelenia gola stwarzali sobie przede wszystkim zawodnicy FC Porto. I gdy wydawało, że zawodnicy Sérgio Conceição w końcu wcisną piłkę do siatki Alissona, tak cudownym, fantastycznym, fenomenalnym uderzeniem popisał się Thiago Alcantara.

Gracze Liverpoolu we wczorajszym spotkaniu z Porto wyszli w bardzo okrojonym składzie. Zamiast Diogo Joty ujrzeliśmy Takumiego Minamino, w obronie wystąpili między innymi Kostas Tsimikas i Ibrahima Konate. Szansę debiutu w Lidze Mistrzów otrzymał również młodziutki Tyler Morton.

Po ujrzeniu składów mogliśmy się zatem spodziewać, że gracze Kloppa będą mieć w tym spotkaniu przysłowiowe ciężary. Ich plan na rozmontowanie defensywy Portugalczyków był naprawdę bardzo prosty. Szybkie przejęcie piłki na połowie boiska, dogranie piłki do szybkiego Mane lub Salaha i wypracowywanie sobie przewagi liczebnej w kontrataku.

Liderzy swojej grupy bliscy strzelenia gola byli jeszcze w pierwszej połowie. Wówczas przepięknym, prostopadłym podaniem do Sadio Mane popisał się Thiago Alcantara. Senegalczyk w sytuacji sam na sam z bramkarzem posłał piłkę w dalszy róg bramkarza, ale… ostatecznie okazało się, że znajdował się on na minimalnym spalonym.

Co nie udało się w pierwszej części spotkania, udało się już na początku drugiej. W 52. minucie gry przepięknym ciasteczkiem z dystansu popisał się wspomniany wcześniej Thiago. Jeśli bramki miałyby opisywać charakterystykę piłkarza, tak ta w przypadku Hiszpana oddaje ją w stu procentach.

A tu fenomenalna bomba byłego gracza Bayernu z trochę innej perspektywy…

Kandydat to bramki fazy grupowej Ligi Mistrzów? Bez wątpienia.