Nie pierwsze już smutne popołudnie w tym sezonie mają dzisiaj za sobą fani Manchesteru United. Ich ulubieńcy po raz kolejni zawiedli na całej linii i skompromitowali się na Vicarage Road. Skazywani na pożarcie podopieczni Claudio Ranieriego dzielili i rządzili na swoim boisku, w pełni zasłużenie wygrywając aż 4:1. Tym samym prawdopodobnie przelali czarę goryczy w sprawie posady trenera rywali. Ole Gunnar Solskjaer jest ponoć o godziny od utraty swojej posady!

Czerwone Diabły zawodziły od dobrych paru tygodni. Kryzys, w jaki wpadli od porażki u siebie z Aston Villą, wciąż trwa i nie chce się skończyć. Kompromitujące występy w prestiżowych starciach z Liverpoolem i Manchesterem City tylko pogłębiły nieciekawą sytuację wokół klubu. Na Old Trafford w obecnej chwili mnożą się kłopoty, a atmosfera jest tak gęsta, że można by ją kroić nożem. Kilku zawodników, jak van de Beek, Martial czy Lingard, od dawna czuło się okłamywanych przez Norwega. Ten obiecywał im występy w wyjściowym składzie, po czym regularnie sadzał na ławce rezerwowych.

Zaniepokojony wynikami, stylem gry, a przede wszystkim obniżonymi standardami w klubie miał być Cristiano Ronaldo. W szatni panowało przekonanie, że Solskjaer faworyzuje niektórych graczy, czego idealnym dowodem okazał się występ Maguire’a z Leicester. Część kadry wyrażała także obawy, że sztab szkoleniowy składa się z wielu mocno niedoświadczonych jeszcze trenerów. Ole jednak długo cieszył się poparciem zarządu, a gdy pojawiły się myśli, by go zwolnić, z pomocą przyszedł sam sir Alex Ferguson. Legendarny Szkot nakłonił włodarzy, by dać szansę byłemu snajperowi na wyjście z kryzysu.

Szerszenie przelały czarę goryczy?

Fatalny występ z Watfordem, który czysto piłkarsko zdeklasował Manchester United, może się okazać decydujący. Choć David de Gea i Bruno Fernandes podkreślali w wywiadach pomeczowych, że za taką postawę drużyny trzeba w pierwszej kolejności obwiniać zawodników, to Solskjaer najprawdopodobniej zapłaci cenę za ten wynik i pożegna się z posadą opiekuna Czerwonych Diabłów. Zresztą jego zachowanie po końcowym gwizdku, gdy podszedł do kibiców i przepraszał ich za to, co musieli oglądać, wskazuje na taki, a nie inny ruch ze strony jego szefów.

Kierownictwo klubu zwołało kryzysowe spotkanie, na którym miało podjąć odpowiednie kroki, co do 48-latka. Część zarządu naciska, aby do zwolnienia doszło jak najszybciej. Tym razem to już nie miały być jedynie domysły ze strony mediów, a realna możliwość. Wirtualne posiedzenie zaczęło się o 20 czasu polskiego. Warunki finansowe ewentualnego rozstania z obecnym menedżerem były jednym z punktów obrad. Ostateczne słowo w tej kwestii będzie należeć do właściciela – Joe Glazera.

Co prawda, Neil Curtis z The Sun poinformował, że dzisiejszy mecz na 100% był ostatnim Ole za sterami klubu i w ciągu 48 godzin straci on pracę. Miał się już nawet pożegnać ze sztabem i piłkarzami. Ku zaskoczeniu dziś do tego nie dojdzie. Jak podaje Sky Sports, na zebraniu jednak nie podjęto ostatecznych decyzji i przyszłość byłego trenera Cardiff wciąż pozostaje niewiadoma.

Dziennikarze The Times donoszą, że faworytem amerykańskiego biznesmena do zastąpienia Norwega jest Zinedine Zidane. Francuz wciąż pozostaje bez pracy, po tym, jak po poprzedniej kampanii odszedł z Santiago Bernabeu. Rodzina Glazerów miała poinstruować przedstawicieli klubu, aby jeszcze bardziej przyśpieszyć negocjacje z przedstawicielami szkoleniowca i przekonać go do objęcia posady na Old Trafford poprzez zaoferowanie jeszcze lepszych warunków kontraktu. Natomiast nam na razie pozostaje czekać na oficjalny komunikat ze strony klubu. Sacked in the morning, You’re getting sacked in the morning… Jeszcze nigdy nie było tego tak blisko.