Ostatnia kolejka przed listopadową przerwą na spotkania międzynarodowe przyniosła nam kolejne zwolnienia menedżerów w Premier League. Po niespodziewanej wygranej z Brentford pracę na Carrow Road stracił Daniel Farke. Natomiast piątkowe niepowodzenie na St Mary’s Stadium kosztowało utratę posady przez Deana Smitha. Seria pięciu kolejnych porażek, jaką zanotowała Aston Villa, przelała czarę goryczy, a włodarze postanowili szukać nowego opiekuna dla swojej drużyny. Na liście potencjalnych kandydatów znalazły się dwa głośne nazwiska w przeszłości mocno związane z angielską ekstraklasą.

Zeszłoroczna kampania zakończona ostatecznie na 11. miejscu była naprawdę świetnym wynikiem dla klubu z Birmingham. Przez pierwszą część sezonu utrzymywała się ona nawet w czubie tabeli i gdzieś nieśmiało spoglądała na europejskie puchary. Tegoroczne rozgrywki to jednak spory zawód. Sprzedaż Jacka Grealisha do Manchesteru City spowodowała, że drużyna straciła lidera i impet, by piąć się w górę. Choć wydawało się, że Aston Villa bardzo mądrze zainwestowała 100 milionów, jakie otrzymała za swojego gwiazdora, to jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna.

Po 11 rozegranych kolejkach ekipa The Villans ma zaledwie 10 punktów i aż 7 porażek na swoim koncie. Po tym, jak sprawiła niespodziankę, wygrywając na Old Trafford, zanotowała serię pięciu porażek z rzędu, która przesunęła ich na 16. pozycję w ligowej tabeli. Dlatego w weekend za tak mizerne wyniki drużyny posadą zapłacił Dean Smith, który pełnił rolę pierwszego trenera od 2018 roku. Jak to zwykle bywa, machina ruszyła i na horyzoncie znalazło się kilku chętnych na jego miejsce.

Starzy znajomi z Premier League

Jak podaje Sky Sports, Aston Villa ma prowadzić rozmowy przynajmniej z 5-6 kandydatami na wolne stanowisko. Faworytów do objęcia posady upatruje się jednak w dwóch nazwiskach, doskonale znających angielską elitę i jednym trochę mniej znanym.

Pierwszym z nich jest Roberto Martinez, obecny szkoleniowiec reprezentacji Belgii, za którego kadencji Czerwone Diabły stały się liderem rankingu FIFA i zdobyły brązowy medal na Mundialu w Rosji. Martinez w przeszłości prowadził m.in. Swansea, Everton czy Wigan, z którym sensacyjnie sięgnął po Puchar Anglii w 2013 roku. Według brytyjskiej stacji Hiszpan miałby być niezwykle chętny, by wrócić na Wyspy i objąć ekipę Matty’ego Casha. Co ciekawe, 48-letni menedżer 10 lat temu miał już ofertę z Birmingham, ale wtedy zdecydował się objąć The Latics.

Drugim nazwiskiem na liście życzeń zarządu klubu z West Midlands jest Steven Gerrard. Legenda Liverpoolu od lipca 2018 roku pracuje jako pierwszy trener Glasgow Rangers. Były pomocnik The Reds w trzy lata zbudował drużynę, która przełamała hegemonię Celtiku i została mistrzem Szkocji po raz pierwszy od relegacji na czwarty poziom rozgrywkowy. Zresztą w aktualnym sezonie The Gers również przewodzą w szkockiej Premiership. Gerrard jest bliskim kolegą obecnego CEO Aston Villi – Christiana Purslowa, z którym zna się jeszcze z czasów gry na Anfield. Pytanie pozostaje, czy 41-latek na pewno chce odchodzić z Ibrox w trakcie rozgrywek.

Cichym kandydatem pozostaje również Kasper Hjulmand, który od sierpnia zeszłego roku prowadzi reprezentację Danii. Skandynawski kraj za jego kadencji dotarł do półfinału tegorocznego Euro i zapewnił sobie udział na Mistrzostwach Świata w Katarze. Hjulmand jest bardzo ceniony przez dyrektora sportowego klubu – Johana Lange, również Duńczyka.

Na podjęcie odpowiedniej decyzji zarządowi jeszcze trochę czasu pozostaje. Następny mecz Aston Villa zagra dopiero za półtora tygodnia u siebie z Brighton. Nowego szkoleniowca warto jednak ogłosić jak najszybciej, gdyż po przerwie na spotkania międzynarodowe kalendarz dla piłkarzy z Birmingham nie wygląda kolorowo. Poza Mewami na rozkładzie jazdy mają oni Crystal Palace, Leicester, Man City i Liverpool. Tak więc z kryzysu trzeba wyjść tak szybko, jak to jest możliwe.