Piłkarze Manchesteru United mieli za sobą naprawdę trudne tygodnie. Upokarzająca porażka z Liverpoolem była kulminacją wszystkich problemów Czerwonych Diabłów i do starcia z Tottenhamem przystępowali pod niemałą presją. Piłkarze Ole Gunnara Solskjaera potrzebowali przekonywującego zwycięstwa ze Spurs i ten cel osiągnęli. 

Obie drużyny na spokojnie weszły w ten mecz. Zdążyliśmy się już przyzwyczaić, że często bezpośrednie pojedynki między zespołami z Big 6 bywają bataliami taktycznymi. Na taki scenariusz zapowiadało nam się także i dzisiaj po początkowych minutach.

Pierwszą dogodną sytuację miał Son, który z bliskiej odległości fatalnie przestrzelił nad bramką De Gei. Chwilę później do siatki po rzucie rożnym trafił Romero, ale Argentyńczyk był na spalonym. W 33. minucie groźnie z dystansu uderzył Fred i Lloris musiał interweniować po raz pierwszy tego dnia. To była zapowiedź problemów gospodarzy, bo 6 minut później wynik spotkania otworzył Ronaldo. Gwiazdor United kapitalnie złożył się do uderzenia z woleja i nie dał żadnych szans bramkarzowi rywali. Wspaniałą asystą popisał się Bruno.

United poszło za ciosem

To trafienie wyraźnie napędziło drużynę gości i tak jak zakończyli pierwszą połowę, tak chcieli rozpocząć drugą. Do siatki po atomowym strzale znowu trafił Ronaldo, ale tym razem spalił. Tottenham cały czas wyglądał na przygaszony zespół, który nie potrafił znaleźć w sobie ani krzty motywacji, aby ruszyć do ataku. Znowu brakowało liderów w drużynie Nuno Espirito Santo. Fatalny mecz zaliczył Harry Kane, a na dodatek w drugiej połowie całkowicie posypała się defensywa Kogutów.

W 64. minucie Ronaldo zmienił się w asystenta i wypuścił Cavaniego na sytuację sam na sam z Llorisem. Urugwajczyk świetnie podciął piłkę nad bramkarzem i było już 0:2. Co prawda do zakończenia meczu pozostawało jeszcze sporo czasu, ale nie było żadnych przesłanek do tego, aby sądzić, że piłkarze gospodarzy będą w stanie dokonać comebacku. Na 4 minuty przed końcem wynik meczu ustalił rezerwowy Rashford, a akcja bramkowa jeszcze bardziej uwypukliła absurdalnie wielkie dziury w obronie Tottenhamu.

Manchester United w pewnym stopniu zrehabilitował się więc za porażkę z Liverpoolem. Piłkarze Solskjaera na pewno wlali trochę optymizmu w serca swoich kibiców. Na chwilę zniknie też temat zwolnienia Norwega, który po raz kolejny utrzymał swoją posadę w kryzysowym momencie. A Tottenham? Tottenham nie wygląda na drużynę, która rozwijałaby się w jakimkolwiek kierunku. Tym bardziej pod wodzą Nuno Espirito Santo. Angielskie media na pewno będą kwestionować decyzje personale Portugalczyka, które zarówno przed meczem, jak i w jego trakcie były dość dziwne.

Tottenham Hotspur 0:3 Manchester United

39′ Cristiano Ronaldo (as. Bruno Fernandes)

64′ Edinson Cavani (as. Cristiano Ronaldo)

86′ Marcus Rashford (as. Nemanja Matić)