Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 5. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

JOSE SA

Niby przy karnym nie miał wiele do powiedzenia. Niby przy drugim golu Brentford całkowicie nie zawalił. Ale mógł zachować się lepiej i odważniej wyjść do dośrodkowania. A i tak sędzia uratował mu 4 litery, bo po jego beznadziejnym wyjściu z bramki padła nieuznana bramka dla gospodarzy. Strasznie niepewny występ bramkarza Wolves, udzieliło mu się od obrońców.

OBROŃCY

MAX KILMAN

A ten to dopiero zaliczył ciekawy występ jak na obrońcę. 0 odbiorów, 0 wybić, 0 bloków, ale żeby nie było tak okrągło to postanowił dorzucić 1 błąd prowadzący do straty gola. Anglik przy drugiej bramce dla Brentford właściwie już wyprzedził Toneya i wydawało się, że odbierze mu piłkę, ale najwyraźniej się rozmyślił. Zamiast odbioru, zrobił jakiś dziwny wślizg, który nie zakończył się powodzeniem. Tak naprawdę na miejsce Kilmana moglibyśmy dać też Saissa, ale właściwie co za różnica. Zawody do zapomnienia.

MARCAL

Klątwę na Brazylijczyka rzucili chyba menedżerowi Fantasy Premier League, którzy tak tłumnie kupowali go przed kolejką numer 5. Marcal ewidentnie nie wytrzymał presji nałożonej przez anonimowe konta na Twitterze i sfaulował Toneya we własnym polu karnym, mimo że dosłownie akcję wcześniej próbował takiego samego zagrania, jednak wtedy angielski napastnik Brentford się nie przewrócił. Wahadłowy Wilków tego dnia nie był jednak słaby tylko w zapasach, ale także w grze w piłkę. Marcal nie pokrył Mbeumo podczas drugiego gola dla The Bees, przez co zjechał do bazy już w 71. minucie.

LUCAS DIGNE

Kandydat do najgorszego gracza minionej kolejki, który zaliczył może nie klasycznego, ale hat-tricka błędów w obronie. Przy pierwszej bramce dla Villi dał się wyprzedzić Cashowi, drugą to właściwie sam załadował, bo strzelił samobója, a przy trzeciej zbyt łatwo odpuścił Ingsowi, który się odwrócił i asystował przy golu Baileya. Poza tym zaliczył celność podań na poziomie 68% i w drużynie gorszy pod tym względem był tylko Rondon (38% XD). Fatalny występ Francuza. Nie polecamy.

POMOCNICY

MIGUEL ALMIRON

Nie jest dobrze. Nie jest też źle. Można powiedzieć, że jest średnio. Tak wyglądały nastroje w Newcastle po remisie z Leeds. Mogło być wręcz zaje*iście, gdyby Miguel Almiron nastawił celownik. Pal licho to, że w tym meczu wyjątkowo był schowany, odcięty od gry i nie kreował. Miał na nodze dwie piłki meczowe na 11 metrze i dwa razy się machnął, nie trafiając czysto w piłkę.

GIOVANI LO CELSO

Lo Celso wykreował co prawda jedną szansę dla Spurs. Poza nią zaliczył jednak tylko 12 strat i… te trzy, potężne strzały. Spójrzcie tylko na to.

Zdjęcie

DIOGO JOTA

Tydzień temu to Mane robił wszystko, by Portugalczyk nie zapisał ani gola, ani asysty, jednak tym razem Jota postanowił, że „zsabotuje się” sam. Oddał 4 strzały, z których żaden nie był celny i wykreował jedną okazję. Sama gra też nie wyglądała tragicznie. Co się więc stało, że w kolejce numer 5 stawiamy go w jednym rzędzie z Dignem czy Marcalem? Jota po prostu nie trafił do siatki z 3, może 4 metrów, gdy Guaita leżał na ziemi. Zresztą zobaczcie sami.

JAMES MADDISON

Dorobek Maddisona przeciwko Brighton:

1 zablokowany strzał
1 nieudany drybling
13 podań (62% celności)
2 niecelne dośrodkowania
1 niecelny przerzut
1 wygrany pojedynek (na 4 próby)
9 strat piłki

A po tym wszystkim, w 45. minucie zrobił to, co tramwaj nr 5 w kierunku Oporów po godzinie 23:30. Zjechał do bazy.

BUKAYO SAKA

Między Bogiem a prawdą – Bukayo Saka gra przeciętnie od startu tego sezonu. Spotkanie z Burnley było jednak apogeum tej mizerii. 0 stworzonych sytuacji, jeśli nie liczyć faulu na nim przed pięknym wolnym Odegaarda. 15 strat piłki. 0 celnych dośrodkowań, 1 zablokowany strzał, 2 spalone. Może przydałoby mu się trochę odpoczynku, tylko kim go zastąpić w Arsenalu?

NAPASTNICY

HARRY KANE

Coraz mocniej Anglik pracuje na latający po Twitterze pseudonim Parry Pane. Śmiało możemy potwierdzić, że chciał odejść ze Spurs – nawet jeśli się do tego nie przyzna, to po nim to widać. Nieobecny, ślamazarny, jakby zmęczony. W meczu z Chelsea został ustawiony przez Nuno nieco niżej, ale to nic nie dało, że miał więcej kontaktów z piłką. Bo Chelsea musiałaby być 4. w kulach, a była 2. To znaczy, Kane miał w polu karnym Chelsea mniej kontaktów niż Thiago Silva i Rudiger w polu karnym Tottenhamu. Dodatkowo wygląda, jakby mu się przez urlop przytyło i jeszcze nie wrócił do odpowiedniej formy fizycznej.

RAUL JIMENEZ

Meksykanin przed starciem z Brentford miał 13 strzałów i 12 wykreowanych okazji, lecz nie zapisał żadnego gola lub asysty. Po meczu z The Bees zmieniło się tylko tyle, że do statystyk dorzucił jeszcze 2 uderzenia i 3 kluczowe podania. Reasumując – Jimenez w 5 kolejek oddał 15 strzałów (1 celny!) i wykreował 15 okazji, a mimo to nie zapisał nawet punktu do „kanadyjki”. Bardzo tęsknimy za Meksykaninem sprzed kontuzji, jednak daje nam coraz mniej powodów by wierzyć, że ta forma jeszcze wróci.