Mało jest zawodników, którzy na Stamford Bridge przebywali tak krótko, a mimo to są tak dobrze wspominani. Kibice The Blues pamiętają jego uśmiech i ważne gole, a postronni fani duet z Papissem Dembą Cisse. Wczoraj Demba Ba zakończył piłkarską karierę i ten tekst po prostu mu się należy.

Jego pobyt na Wyspach zaczął się w styczniu 2011 roku, gdy zamienił Hoffenheim na walczący o utrzymanie West Ham. W 12 meczach dla Młotów zdobył 7 goli, jednak to nie wystarczyło by ówczesna ekipa Avrama Granta pozostała w elicie. Tym samym Demba Ba mógł skorzystać z klauzuli, która pozwalała mu odejść z Upton Park za darmo.

Po takim wejściu w ligę, chętnych rzecz jasna nie brakowało. O Senegalczyka głównie walczyli Everton z Newcastle, gdzie ostatecznie dołączył napastnik. Chciałoby się powiedzieć „reszta jest historią”, ale nie mam zamiaru przesadzać, że Ba był wybitnym piłkarzem. Raczej zaliczyłbym go do graczy „the streets will never forget”. Dlaczego więc będziemy go dobrze wspominać? Oprócz ciągłego uśmiechu na ustach, Demba brał udział w kilku ciekawych sytuacjach.

Sezon 2011/12 i (nie)udany duet z Dembą Cisse

Myślisz Demba Ba i jego pobyt w Newcastle? Mówisz duet napastników z Papissem Dembą Cisse i kampania 2011/12. Sroki dzięki golom Senegalczyków zajęły wtedy najwyższe od 2004 roku, 5. miejsce w lidze. Napastnicy zdobyli łącznie 29 goli w 34 meczach, chociaż wbrew pozorom ich współpraca nie układała się najlepiej.

Teoria odnośnie senegalskiego duetu wygląda pięknie – masa goli, wysokie miejsce w lidze, dobre wspomnienia. W praktyce nie było jednak tak kolorowo. Alan Pardew preferował granie 4-3-3, stąd jeden z nich musiał być ustawiony na skrzydle i desperacko zbiegać do środka w poszukiwaniu goli.

W ostatecznym rozrachunku wyszło więc tak, że zanim Cisse w styczniu dołączył do Srok, to Demba Ba miał 15 goli w 19 meczach i był wiceliderem klasyfikacji strzelców. Po przyjściu rodaka, Ba został odesłany na lewe skrzydło, gdzie do końca sezonu zdobył tylko jedno trafienie, podczas gdy Cisse zgarnął 13 bramek w pierwszych 14 meczach.

Od początku rozgrywek 12/13 była zmiana – Cisse był podwieszony, a Ba grał na szpicy. Efekt? Ba zdobył 13 goli i 2 asysty w 20 spotkaniach, zaś Cisse… zaledwie 3 bramki. Osobno byli świetni, jednak razem po prostu sobie przeszkadzali. Alan Pardew kiedyś porównał posiadanie tej dwójki do Lady Gagi i Madonny – obydwie chciałyby być głównymi postaciami na scenie.

I love syrup

Demba Ba jest autorem jednego najbardziej memicznych wywiadów w historii ligi. Tak jak Tomas Soucek jest znany jako miłości sałatki ziemniaczanej, tak Senegalczyka kojarzymy z syropem truskawkowym. Spróbujcie nie podnieść kącika ust podczas oglądania tego wywiadu. Podobno się nie da.




„Syropowy wywiad” stał się tak słynny, że podczas swojego pierwszego wywiadu dla Chelsea TV, napastnik otrzymał swój atrybut. Co w tym wszystkim jendak dla nas, Polaków najciekawsze – syrop ten był z Łowicza.

Demba Ba show z Manchesterem United

Ruszenie do piłki z głębi pola, wyprzedzenie Rio Ferdinanda, wyciągnięcie się jak struna i przelobowanie Davida De Gei. Mało jest napastników, którzy potrafiliby zdobyć gola w takiej sytuacji, a on to zrobił, dająć Chelsea awans do półfinału FA Cup.

Co ciekawe, w kolejnej rundzie również zdobył bramkę, ale ostatecznie w tym meczu Manchester City był górą i Obywatele awansowali do finału.




Demba Ba show z PSG

8 kwietnia 2014. Ćwierćfinał Ligi Mistrzów. Pojawiasz się na boisku w 66. minucie, zmieniając Franka Lamparda. Twoja drużyna potrzebuje gola, by awansować do półfinału. 87. minuta. Cesar Azpilicueta strzela, ale nie trafia dobrze w piłkę i po dodatkowym rykoszecie ta wpada pod Twoje nogi. Piłka przy próbie uderzenia dotyka chyba każdego miejsca od kolana w dół do dużego palca. Strzelasz gola. I tak w skrócie Demba Ba został bohaterem jednego z późnych wieczorów na Stamford Bridge.

W historii tej bramki warty odnotowania jest sprint Jose Mourinho do cieszących się zawodników. Ale nie łudźcie się, Portugalczyk nie biegł tam by się cieszyć, lecz udzielać wskazówki, który z napastników ma zająć pozycję defensywnego pomocnika. Wszak na boisku razem przebywali wtedy: Samuel Eto’o, Fernando Torres, Demba Ba, Andre Schuerrle oraz Willian. Ostatecznie oczywiście The Blues awansowali do półfinału, gdzie ulegli Atletico.




Niszczyciel dobrej zabawy, pogromca uśmiechów kibiców The Reds

Sympatycy Liverpoolu są prawdopodobnie jedną z nielicznych grup, która akurat Senegalczyka nie wspomina w ciepłych słowach. To on – oczywiście do spółki z Gerrardem (i Dwightem Gaylem :)) – zabrał im ten wyczekiwany tytuł mistrzowski w 2014 roku.

The Reds na trzy kolejki przed końcem mieli 5 punktów przewagi nad Chelsea oraz 6 (i mecz więcej) od Manchesteru City. Sytuacja była wręcz perfekcyjna by zdobyć pierwszy tytuł od 34 lat, jednak wtem na białym koniu wjechał Demba Ba, który zadał pierwszy cios w serce Brendana Rodgersa i Stevena Gerrarda. The Blues przez resztę spotkania ustawili ten słynny w tamtych czasach autobus i Liverpool nie zdołał odrobić przewagi, ostatecznie nie zdobywając mistrzostwa.

Reasumując jego przygodę na Wyspach – możesz stawać na rzęsach, zdobywać akrobatyczne i ważne gole, walczyć o swoje, a i tak na koniec zapamiętają Cię z tego, że ktoś się poślizgnął, a Ty zdobyłeś gola. Niemniej – na pewno będziemy wspominać go jako sympatycznego gracza względem którego nie było wielkich oczekiwań, a jednak zapisał się na kartach historii Chelsea i całej ligi.