Koniec tej burzliwej i pięknej tylko przez jedno pamiętne popołudnie na Craven Cottage przygody. Willian podjął decyzję co do swojej przyszłości i tak jak wskazywały raporty dziennikarzy, rozwiązał kontrakt z Arsenalem. Jego następnym klubem będzie Corinthians, do których miał dołączyć przed zakończeniem kariery.

Nie ma się co rozwodzić nad tą przygodą. Przyszedł z łatką jednego z kluczowych piłkarzy Chelsea Franka Lamparda, ale szybko okazało się, dlaczego The Blues nie chcieli mu dać takiego kontraktu, jaki zaoferował Arsenal. 3-letni kontrakt dla 32-letniego piłkarza brzmiał strasznie i tak się skończył. Nadzieję zrobił debiut w Premier League i 3 asysty z Fulham, ale od tamtej pory Willian pojawiał się w składzie sporadycznie, a dobrych meczów było jeszcze mniej. Szalę goryczy przeważyła jego forma po powrocie do klubu w te wakacje, gdy Brazylijczyk miał naprawdę pokaźny brzuszek.

Widząc, że nie ma go w planach Artety nawet na ławkę, trzeba docenić samą decyzję zawodnika z perspektywy ambicji. Tak naprawdę Willian naprawił jeden z największych błędów transferowych Arsenalu ostatnich lat, którym był on sam. Jak podliczyło Sky Sports, dzięki rozwiązaniu kontraktu Kanonierzy zaoszczędzą 20,5 miliona funtów, bo Willian miał zarabiać 240 tysięcy funtów tygodniowo.

Powrót do domu, do Corinthians, ma się wiązać z obniżką pensji o ponad 70%. Trochę zabawnie to brzmi, ale podobno zarząd i dyrektorzy Arsenalu są oszołomieni i wdzięczni za gest Williana. Nam pozostaje życzyć mu wszystkiego najlepszego w Brazylii, i podziękować za tych kilka dobrych sezonów w Premier League.