Chelsea z przytupem weszła w nowy sezon. Najpierw sięgnęła po Superpuchar Europy, pokonując Villarreal, a następnie na otwarcie Premier League zwyciężyła z Crystal Palace 3:0. W tych dwóch spotkaniach znakomicie zaprezentował się Trevoh Chalobah. Anglik ma za sobą udany okres przygotowawczy, co widać na boisku. 22-latek doczekał się debiutu w swoim ukochanym klubie, Thomas Tuchel chwali go, ale i tak nie może być pewny swojej przyszłości na Stamford Bridge. W końcu taki już los wychowanka tego klubu.

Piłka nożna kocha takie momenty jak ten, którego byliśmy świadkami w późne, sobotnie popołudnie. Trevoh Chalobah dostał piłkę na połowie Crystal Palace i nieśmiało ją podprowadził. Chwilę później z trybun rozległ się charakterystyczny krzyk kibiców „shooooooooot!”. Anglik dwa razy się nie zastanawiał. Oddał potężne uderzenie w kierunku dalszego słupka. Futbolówka wpadła do siatki, a wypełnione po brzegi Stamford Bridge wpadło w ekstazę. 22-latek upadł na kolana, a z jego oczu popłynęły łzy szczęścia. Debiut w Premier Leauge w barwach swojego ukochanego klubu, piękna bramka i ryk fanów. Czego można było chcieć więcej?

W mediach od razu rozpoczęła się debata na temat jego przyszłości. Ze względu na dużą konkurencję w składzie prawdopodobnie ten sezon Anglik spędzi jeszcze poza klubem. Ale fani „The Blues” nie chcą, aby i on podzielił los dwóch stoperów-wychowanków – Marco Guehiego i Fikayo Tomoriego – którzy w ostatnim czasie definitywnie rozstali się ze Stamford Bridge.

Chłopiec od podawania piłek

Chalobah do akademii Chelsea dołączył w wieku ośmiu lat. Poszedł w ślady swojego brata Nathaniela, który również w późniejszych latach został jej absolwentem (obecnie występuje w drużynie Watfordu). W Londynie rozwijał swoje piłkarskie umiejętności, ale przede wszystkim spełniał marzenia. W internecie w ostatnim czasie pojawiło się zdjęcie z 2012 roku. Zostało zrobione na Stamford Bridge, na który przyjechała wówczas FC Barcelona w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów. Widać na nim Leo Messiego oraz dwóch chłopców do podawania piłek – Masona Mounta i właśnie 22-latka. Młodzi chłopcy z jednym celem – grą w przyszłości dla The Blues w takich spotkaniach.

Chalobah, Mount i Abraham, to trójka absolwentów szkółki piłkarskiej, ale jednocześnie mała grupka najlepszych przyjaciół. Ostatnia dwójka swoje szanse w ukochanej drużynie dostała jeszcze za rządów Franka Lamparda. Angielski menedżer nie bał się postawić na wychowanków. Inny los spotkał jednak tego pierwszego, który nigdy bezpośrednio nie otrzymał możliwości pracy z legendą Chelsea. Od niego jednak usłyszał zdanie, że jego pozycja to środek obrony, mimo że w Championship częściej grywał na pozycji numer „6”. Swoją markę musiał jednak budować na wypożyczeniach. Najpierw w sezonie w 2018/2019 w Ipswich Town,  tam zaprezentował się z dobrej strony. Rozegrał łącznie 44 spotkania i strzelił dwie bramki, ale mimo to jego drużyna spadła do trzeciej ligi.

Następny rok 22-latek spędził w Huddersfield, gdzie kolejny raz na zapleczu Premier League pokazał się z dobrej strony. Poprzednie rozgrywki przyniosły jednak większe zmiany dla Anglika. Zamiast kolejnego wypożyczenia do angielskiego zespołu, przyszedł czas na ogranie się w innej lidze. Jego usługami zainteresowało się francuskiego Lorient. Tam znowu udowodnił swoją wartość. Pomógł w utrzymaniu i w zatrzymaniu napakowanego gwiazdami PSG, a przez cały rok był kluczowym graczem w ekipie prowadzonej przez Christophe’a Pélissiera.

Przepracowane lato i spełnienie marzeń

Latem Chalobah wrócił na Stamford Bridge i otrzymał szansę pokazania swoich umiejętności Thomasowi Tuchelowi w okresie przygotowawczym. Niemiecki menedżer na samym początku nie mógł skorzystać z aż 18 graczy, ponieważ odpoczywali oni po Mistrzostwach Europy. Dlatego kilku juniorów dostało możliwość trenowania z pierwszym zespołem, w tym właśnie 22-latek, który znakomicie wykorzystał swoje pięć minut. Zagrał w każdym sparingu, będąc częścią trzyosobowego bloku defensywnego. Grał przeważnie bliżej prawej strony boiska, ale również zdarzało mu się występować na środku.

Sztab szkoleniowy Chelsea docenił formę Anglika i wystawił go od pierwszej minuty w meczu o Superpuchar Europy. Mało kto spodziewał się, że kluczową rolę odegra w nim piłkarz, które ostatnie trzy lata spędził na wypożyczeniach.

– Kiedy zaczynałem okres przygotowawczy, moim celem było zaimponowanie menedżerowi. Dzień po dniu poprzez bycie pierwszym na treningu, robienie tego, czego oczekiwał i dawanie z siebie wszystkiego. Powiedział [Thomas Tuchel], że dobrze poszło mi w okresie przygotowawczym, ale byłem trochę zaskoczony rozpoczęciem meczu od pierwszej minuty w Superpucharze, ale to pokazuje, że moja praca się opłaciła. Dał mi szansę, a ją wykorzystałem. W piłce nożnej ważne jest, aby pozostać konsekwentnym, twardo stąpać po ziemi, być głodnym i zawsze chcieć więcej – powiedział w rozmowie z oficjalną stroną Chelsea. 

Po tym spotkaniu Chalobah z pewnością nie spodziewał się, że już kilka dni później spełni swoje kolejne marzenie. Drugi mecz w barwach „The Blues”, pierwszy raz w Premier League, od razu strzelony gol przy pełnym Stamford Bridge i miano zawodnika spotkania.

– Nie mogłem w to uwierzyć. Nie wiedziałem, co robić. Po prostu upadłam na kolana i płakałam, naprawdę. To był niesamowity moment dla mnie i mojej rodziny. Jestem tu od ósmego roku życia i przyjeżdżam na Stamford Bridge, aby oglądać mecze. Czasami jako piłkarz, czasami jako fan z rodziną. Teraz mam szansę zagrać w moim macierzystym klubie. To marzenie każdego młodego gracza takiego jak ja – stwierdził w wywiadzie dla stacji BBC po meczu z Orłami.

Wykorzystana szansa, ale czy to wystarczy?

Thomas Tuchel powiedział, że debiut Chalobaha nie był prezentem, a nagrodą za jego ciężką pracę. Czy mimo to, można spodziewać się, że piękny sen będzie trwał? Niekoniecznie. Owszem, wykorzystał swoje pięć minut, ale prawda jest taka, że konkurencja w bloku defensywnym Chelsea jest ogromna. Antonio Rüdiger, Andreas Christensen, Kurt Zouma są od niego wyżej w hierarchii. Lada moment do gry wróci też Thiago Silva, a do tego klub cały czas negocjuje transfer Julesa Koundé z Sevilli. W tym towarzystwie ciężko będzie mu o regularne minuty w jakichkolwiek rozgrywkach.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Trevoh Chalobah (@yungchalobah)

„The Blues” słyną ze znakomitej akademii, ale nie zawsze jej absolwenci dostają możliwość gry w pierwszym zespole. W tym okienku transferowym ze Stamford Bridge pożegnało się kilku wychowanków. Fikayo Tomori (AC Milan), Marc Guehi (Crystal Palace), Valentino Livramento (Southampton), Lewis Bate (Leeds United), Dynel Simeu (Southampton). Dla fanów taki widok budzi ból. W końcu każdy z tych chłopaków wykazuje ogromny potencjał, ale żaden z nich nie widzi dla siebie miejsca w niebieskiej części Londynu.

A jaki los spotka Chalobaha? Na ten moment wydaje się, że czeka go kolejne wypożyczenie. Jego sprowadzeniem zainteresowane jest kilka klubów z Premier League oraz Valencia. Z Chelsea wciąż ma ważny kontrakt do końca czerwca 2023 roku. Dlatego Thomas Tuchel wiąże z nim swoje plany, ale jeszcze nie teraz. Dla 22-latka ten rok może być kluczowy, ale stanie się tak tylko wtedy, jeśli dostanie regularne minuty. Za rok na Stamford Brigde sytuacja się zmieni. César Azpilicueta, Thiago Silva, Andreas Christensen i Antonio Rüdiger wchodzą w decydującą fazę swoich umów. Do przyszłego lata każdy z nich podejmie prawdopodobnie decyzję co do swojej przyszłości. Kto wie, czy wtedy nie znajdzie się więcej miejsca dla wychowanka, który cierpliwie pracuje na swoją szansę.