Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 1. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

ILAN MESLIER

Ciężki dzień dla młodego bramkarza. Co prawda nie wygląda już jak 15-latek i okrzepł trochę w tej lidze, ale mecz z United na Old Trafford przypomniał mu te trudne początki z zeszłego sezonu. Przy pierwszym golu Bruno czy perfekcyjnym strzale Greenwooda nie miał szans – ba, nawet wybronił kilka trudnych uderzeń czy wrzutek. Druga połowa była jednak znacznie gorsza. Dał się położyć na ziemi Fernandesowi przy jego drugiej bramce, przy trzecim golu Portugalczyka właściwie nie wiadomo, czemu nie wyszedł szybciej do niego i nie skrócił mu kąta. Najgorzej jednak zachował się przy strzale Freda, który nie dość że nie był zbyt mocny, to jeszcze leciał w środek bramki po ziemi.

OBROŃCY

CALUM CHAMBERS

Wybór najgorszego obrońcy Arsenalu w spotkaniu z Brentford był naprawdę ciężki. Linia defensywna Kanonierów nie zablokowała ani jednego strzału przeciwników. Jedynie Tierney prezentował jakiś poziom, reszta zagrała beznadziejnie. Tak naprawdę w antyjednastce moglibyśmy umieścić wszystkich pozostałych obrońców. Zdecydowaliśmy się jednak oszczędzić debiutującego White’a, a wyróżnić Caluma Chambersa. Ten nie zablokował strzału Canosa, gdy Brentford otworzyło wynik spotkania. Do tego minął się z piłką przy wrzucie z autu, który zakończył się drugą bramką. Wtedy zresztą z piłką minął się też drugi ancymon z linii defensywnej Arsenalu, Pablo Mari.

PABLO MARI

I to właśnie Hiszpan, jako kolejny reprezentant Arsenalu ląduje w naszym zestawieniu. Już w pierwszej akcji meczu Mari nie dał rady doścignąć Mbuemo i ten trafił w słupek. Potem do pary z Whitem dali się zakręcić temu samemu napastnikowi i tylko Francuz wie dlaczego nie trafił w tej sytuacji w bramkę. Do tego mijanka z piłką przy drugiej bramce i nominacja do antyjedenastki gotowa.

PASCAL STRUIJK

Najgorszy zawodnik Leeds w demolce jaką zafundował ekipie Marcelo Bielsy Manchester United. Struijk nie radził sobie ani z Pogbą, ani z Greenwoodem, ani też z Fernandesem. Fatalny występ Holenderskiego obrońcy i to, że był bezpośrednio zamieszany w trzy bramki stracone przez Leeds, zawdzięcza tylko i wyłącznie nieskuteczności ofensywnych graczy Czerwonych Diabłów, spokojnie mogło być ich więcej.

BENJAMIN MENDY

16 strat piłki. Kilka podań do przeciwnika na własnej połowie. Tragiczne pozycjonowanie przy bramkowej kontrze Sona. Bezużyteczny w ataku. Naprawdę zaskakuje aż 79 minut dla Mendy’ego, gdy Guardiola miał na ławce Walkera i Zinchenkę. Tragiczny występ Francuza i chyba szybko nie zobaczymy go w kadrze Cityzens. Gary Neville nawet powiedział, że Obywatele nie mają szans na obronę tytułu, jeśli ten będzie grał w pierwszym zespole.

TYRICK MITCHELL

Chociaż bramki strzelali Alonso, Pulisic i Chalobah, to wszystkie padły po akcjach stroną Mitchella. Właściwie przez całe spotkanie lewy obrońca Palace nie potrafił poradzić sobie z współpracą Mounta, Azpilicuety, Chalobaha i Jorginho. Non stop tworzyli przewagę w tym sektorze, a najgroźniejsze sytuacje dla Chelsea wynikały z wbiegnięć Mounta lub Azpilicuety za plecy właśnie Mitchella. Całkowicie zagubiony bohater Fantasy Premier League z zeszłego sezonu.

POMOCNICY

TODD CANTWELL

Dwa lata temu wszedł do Premier League jak do siebie, czarował dryblingami, sztuczkami technicznymi i bezczelnością na boisku. W meczu z Liverpoolem nie widać było nawet ułamka tego talentu, który drzemie w tym młodym skrzydłowym. Beznadziejne próby pojedynków, niecelne podania, frustrujące decyzje i straty. Do tego żółta kartka, którą zarobił po swojej stracie i chamskim faulu taktycznym po 50-metrowym pościgu.

EMILIANO BUENDIA

Nie tego oczekiwano od Argentyńczyka. W meczu z Watfordem zawiódł najpierw grając na 10. za plecami Ingsa, a potem na prawym skrzydle. Co było problemem? Presja Watfordu. Zawodnicy Xisco po prostu za każdym razem, gdy Buendia otrzymywał piłkę, atakowali go w dwóch lub trzech naraz. Podwojenie i potrojenie powodowało, że Buendia albo piłkę tracił, albo oddawał do tyłu. Nie uświadczyliśmy żadnego błyskotliwego zagrania, dryblingu, otwierającego podania. Za to uświadczyliśmy bierność w obronie – to on krył Hernandeza, gdy ten ściął do środka i posłał rogala do bramki Aston Villi.

ENOCK MWEPU

To wyglądało jak typowy debiut zawodnika ze słabszej ligi w Premier League. Mwepu próbował znaleźć sobie miejsce, ale przegrywał każde fizyczne starcie z obrońcami i pomocnikami Burnley. Wyszło mu kilka zagrań, ale sprawiał wrażenie strasznie zagubionego, jakby wpuścić trampkarza na fizyczny mecz popularnego Serie B. Zmieniony w przerwie, z korzyścią dla gry Brighton.

DANIEL JAMES

Jego klub wygrał 5-1, co tu robi Dan James? Nie sposób było oprzeć się wrażeniu, że jeśli coś nie pasuje w sprawnie funkcjonującej maszynie Manchesteru United, to był to właśnie walijski trybik. Skrzydłowy prezentował podstawowe błędy techniczne, które nie powinny się zdarzać piłkarzowi na tym poziomie. Nie można było mu odmówić zaangażowania – bardzo dużo biegał i wykonywał ruchy pozwalające znaleźć mu się w groźnych sytuacjach. Co z tego, skoro brakowało końcowego rezultatu przez brak wykończenia lub podjęcia dobrej decyzji. Gdy całe United zagrało taki koncert, występ Jamesa wypadł co najwyżej miernie. Po tym meczu w głowie pozostaje myśl, że jednak wypożyczenie byłoby dla Daniela najlepszą opcją, zwłaszcza gdy do składu wchodzi Sancho, a z drugiej strony powraca Marcus Rashford.

NAPASTNICY

FOLARIN BALOGUN

Mnóstwo ekscytacji w szeregach Arsenalu było przed meczem, gdy wyciekła informacja o debiucie Baloguna w pierwszym składzie. Jej poziom stopniowo musiał spadać, bo Baloguna równie dobrze mogło nie być na boisku. 5 podań (3 celne, 1 z nich w polu karnym), 3 strzały (wszystkie niecelne) i… to na tyle. Całkowicie anonimowy występ, jakby nie chciał otrzymać piłki. Dostał od Artety 60 minut, wydaje się, że o 60 za dużo.