Fraza „obsesja doskonałości” wydaje się zarezerwowana dla Cristiano Ronaldo. To wszystko za sprawą książki Luci Caioli właśnie o takim tytule, w której przedstawia biografię Portugalczyka i pracę, jaką wykonuje, aby być najlepszy. Podobnym chęcią doskonalenia swoich umiejętności wykazuje się Harry Wilson, zwłaszcza jeżeli chodzi o rzuty wolne. Wilson w wieku 24 lat ma już na swoim koncie już 9 bramek strzelonych bezpośrednio z wolnego. Walijczyk zyskał godną pozazdroszczenia reputację specjalisty w tym aspekcie gry. To wszystko zawdzięcza wysiłkowi, jaki musiał w to włożyć. Wysiłkowi porównywalnemu do słynnego CR7.

Opuszczenie strefy komfortu

Sam początek piłkarskiej kariery był dużym wyzwaniem. Wilson przebył znaczną odległość ze swojego małego rodzinnego miasta Corwen w północnej Walii, aby trenować w akademii Liverpoolu. Swoją przygodę rozpoczął na poziomie U-9. Zawodnik zaliczał kolejne drużyny młodzieżowe i gdy awansował do zespołu U-21, a później do rezerw postanowiono, że musi opuścić strefę komfortu i wypożyczono go do Crewe Alexandra. Michael Beale, jego trener w drużynach młodzieżowych, a aktualnie asystent Stevena Gerrarda w Glasgow Rangers tak wypowiadał się na temat wypożyczenia.

Harry był bardzo mały. Musiał uzbroić się w cierpliwość. Zadebiutował na arenie międzynarodowej w wieku 16 lat i to mu pomogło, ale i mu nie pomogło, ponieważ wszyscy spodziewali się, że ten chłopak już przebije się na najlepszy poziom. Potrzebował czasu, by dojrzeć fizycznie.

Crewe było dla niego nie lada sprawdzianem. Wilson dołączył do młodej drużyny walczącej o pozostanie w League One. Znalazł się w świecie z dala od akademickich wygód. Nie grał regularnie i trudno mu było znaleźć swoje miejsce. Mecze uważał za naprawdę trudne fizycznie. Harry zaliczył siedem występów w Crewe. Nie był jednak tym, który narzekał na sytuację, ale wciąż pozostawał zdeterminowany, aby się nieustannie poprawiać. Miał za zadanie ciężej pracować bez piłki i osiągać coraz to lepsze wyniki w okresie przejściowym.

Ciągle ćwiczył i szlifował stałe fragmenty. Czasami robił to z dwoma lub trzema innymi osobami, czasami robił to sam. Ćwiczyłby nawet bez bramkarza, ale najważniejsze było to, że zawsze był gotów zrobić coś ekstra – wspomina ówczesny trener Crew Alexandra, Steve Davis

Podczas trenowania rzutu wolnego można doskonalić kilka aspektów: nabieg, uderzenie odpowiednią częścią stopy, nadanie rotacji itd. Nie ma jednak rzeczy bardziej istotnej od czasu, który poświęcasz na trening i liczby wykonywanych prób. Niezależnie od tego, czy są udane, czy nie. Nic chyba lepiej nie odda pracy i zaangażowania Wilsona niż fragment wywiadu wspomnianego wyżej Beale’a dla The Athletic.

Harry nigdy nie był kimś, kto zszedł z boiska treningowego. Przez większość dni był z niego ściągany.

Andrea Pirlo w swojej autobiografii powiedział, że inspiracją dla jego rzutów wolnych były te wykonywane przez Brazylijczyka Juninho. Włoch poświęcał godziny na oglądaniu nagrań na DVD z akcjami byłego zawodnika Lyonu i szukaniu tego elementu, który sprawiał, że są one tak niezwykłe. Wilson również ma swoje wzorce. Jako ważny moment wymienił rzut wolny Cristiano Ronaldo przeciwko Portsmouth w 2008 roku, podczas gdy konsekwencja Lionela Messiego skłoniła go do studiowania techniki podkręcenia piłki przez Argentyńczyka.

Kolejne wypożyczenia i kolejne gole

Po rundzie spędzonej na wypożyczeniu Wilson wrócił do Liverpoolu i grał dla zespołów U-21 i U-23. Tam o pierwszeństwo w wykonywaniu stałych fragmentów musiał konkurować z Trentem Alexandrem-Arnoldem. W styczniu 2018 roku rozpoczął się maraton wypożyczeń, Walijczyk grał dla 5 różnych klubów w ciągu 4 lat. Do tego miksu dodany jest oczywiście bardzo wczesny międzynarodowy debiut pod wodzą Chrisa Colemana. Wilson po raz pierwszy zagrał w seniorskiej kadrze w meczu eliminacji do Mistrzostw Świata przeciwko Belgii, mając zaledwie 16 lat.

Nawet gdy był mały, miał tę cudowny kunszt. Trochę jak golfista, nie musiał mocno uderzać, aby zagrać, tam gdzie chciał. Chodzi o technikę i połączenie z piłką. (…) Posiadał głód i wiarę w swoje umiejętności, aby wziąć na siebie wykonanie stałych fragmentów przed wielkimi tłumami – mówił Chris Coleman.

Po Crewe kolejne wypożyczenie Wilsona miało miejsce w Hull City Nigela Adkinsa. Tutaj rywalizował o miejsce w składzie z Kamilem Grosickim czy wschodzącym talentem Jarrodem Bowenem. Mimo konkurencji zawodnik Liverpoolu wykręcił dobry wynik. Zagrał w 14 meczach, zdobywając w nich 7 bramek i 4 asysty. Najbardziej pamiętnym momentem jest chyba mecz przeciwko Bristol City zakończony wynikiem 5-5. Wilson strzelił tamtego dnia dwie bramki, przy czym druga padła bezpośrednio z rzutu wolnego.

Jego rzuty wolne były fenomenalne. Pamiętam, że graliśmy z Bristol City na wyjeździe, było to pod koniec sezonu i zremisowaliśmy 5-5. To była niewiarygodna gra. Wziął jeden rzut wolny, który był daleko. Myślałem, że nie ma mowy, żeby to trafił. A on umieścił piłkę w siatce. To był świetny gol – wspomina Adkins.




Aczkolwiek prawdziwy błysk w świetle reflektorów przyniosły mu dopiero występy w Derby County, gdzie spędził cały sezon 2018/2019. Wtedy też udowodnił, że rzuty wolne to jego specjalność. W 49 spotkaniach zdobył 5 takich bramek, a ta najbardziej efektowna miała miejsce przeciwko Manchesterowi United w 3. rundzie Carabao Cup. Z „Baranami” doszedł do finału play-offów o Premier League. Niestety, w starciu o awans do elity mocniejsza okazała się Aston Villa.




Welcome Premier League

Jak to było w zwyczaju, Wilson wrócił z wypożyczenia tylko po to, aby znów udać się na kolejne. Tym razem padło na Bournemouth. Walijczyk w końcu mógł pokazać, jak niebezpieczne są jego rzuty wolne na boiskach Premier League. Najdobitniej przekonały się o tym Manchester City i Tottenham, którym Wilson strzelił bramki właśnie ze stojącej piłki. Jednak zmiana ligi wymusiła także zmianę techniki i to nie tylko przez wyższy poziom rywali.

Musiałem ją trochę zmienić, ponieważ czuję, że piłki Mitre (używane w Championship) w porównaniu z piłkami Premier League są bardzo różne, więc nie mogę do końca uzyskać ruchu, który chcę –  powiedział Harry Wilson po meczu z City.

Rzut wolny przeciwko panującym mistrzom Anglii podkreślił wartość jego stałych fragmentów. Mecz oddalał się od gospodarzy, którzy stracili dwie bramki. Kontaktowe trafienie Walijczyka w doliczonym czasie pierwszej połowy dało nadzieję zespołowi na zdobycie punktów. Skończyło się na nadziei, ponieważ Wisienki przegrały 1-3.




W październiku ubiegłego roku rozegrał swój drugi i ostatni mecz w barwach Liverpoolu w spotkaniu z Arsenalem w Carabao Cup. Następnie udał się na naukę piłkarskiego fachu do Cardiff, gdzie zdobył siedem bramek w sezonie 2020/2021. Wilson jest zawodnikiem o niezwykłym potencjale, ale żeby go wykorzystać, potrzebne są regularne występy. Tych w Liverpoolu nie dostawał, dlatego po powrocie ze stolicy Walii postanowił po 16 latach na dobre pożegnać się z The Reds. Od przyszłego sezonu będziemy mogli go oglądać w barwach Fulham. Miejmy nadzieję, że w drużynie Marco Silvy będzie rozpieszczał nas równie pięknymi bramkami z rzutów wolnych, jak miało to miejsce w przeszłości.