Southampton na przestrzeni ostatnich dwóch sezonów zaliczało istny rollercoaster formy. Raz ekipa Ralpha Hasenhuttla zachwycała swoją grą całą Anglię, by za chwilę zaliczyć zjazd w tabeli i dziewięciobramkowy łomot od Leicester lub Manchesteru United. Jedną z głównych przyczyn takiego obrotu spraw na St Mary’s Stadium, a zarazem sporym zarzutem obciążającym konto austriackiego trenera, jest zbytnie uzależnienie postawy drużyny od jednego zawodnika.

Danny Ings stał się niezaprzeczalnie liderem i główną strzelbą drużyny Świętych. Jego dobra postawa sprawiła, że najprawdopodobniej tego lata opuści dotychczasowy zespół. Dlatego władze klubu powinny rozejrzeć się za nowym napastnikiem.

Od początku rozgrywek 19/20 Ings w samej tylko Premier League trafił do sieci rywali 36 razy, dokładając 6 ostatnich podań. Takie liczby sprawiają, że był on zaangażowany w aż 40% bramek całej drużyny. W poprzedniej kampanii z 9 spotkań bez udziału swojego superstrzelca Southampton wygrało zaledwie jeden mecz. Taka postawa przykuła oczywiście uwagę topowych zespołów. Były napastnik Liverpoolu znalazł się na liście życzeń Manchesteru City, Tottenhamu czy Chelsea. Jeśli przyjdzie konkretna oferta z któregokolwiek z tych klubów, raczej nie będzie się on dłużej zastanawiał nad zmianą barw klubowych.

Nawet jeśli ostatecznie tak by się nie stało, to nowy snajper jest w klubie z hrabstwa Hampshire jest potrzebny. Che Adams nie jest jeszcze gotowy, by dzierżyć miano lidera ataku w przypadku nieobecności Ingsa. Młody Michael Obafemi to melodia przyszłości. Takumi Minamino powrócił do swojego macierzystego klubu, a Shane Long już dawno temu minął się z dobrą formą. Jako że Ralph Hasenhuttl ubóstwia wariant gry z dwoma środkowymi napastnikami, w klubie jest zatem wyraźna luka do wypełnienia.

Witamy w naszej transferowej Poradni AE. Codziennie na naszej stronie będzie ukazywać się nowy tekst. Jedna drużyna, jedna pozycja na boisku i 4 opcje. Kolejność alfabetyczna. Na naszym fanpage’u czekamy na dyskusje i wasze komentarze. Jakie są wasze propozycje?

Zdrowy rozsądek – Adam Armstrong

Adam Armstrong to nazwisko znane przede wszystkim fanom Championship. Jednak są spore szanse, że przedstawi nam się w przyszłym sezonie Premier League. Napastnik Blackburn, pomimo słabej kampanii swojej ekipy, zaliczył znakomite rozgrywki i był drugą strzelbą Szóstej Ligi Europy z 28 trafieniami na swoim koncie i przykuł uwagę sporej części klubów ze środka tabeli angielskiej elity.

Najmocniejszą stroną w grze Armstronga jest jego umiejętność do znajdowania wolnej przestrzeni w sferze ataku swojej ekipy. To pozwala napastnikowi wypracowywać sobie mnóstwo okazji na oddanie strzału i pozostawać niewidocznym dla obrońców rywali. 24-latek zazwyczaj gdy otrzymuje piłkę do nogi, ma jeszcze sporo czasu, by dokładnie ją przyjąć i przymierzyć tam, gdzie chce. Posiada cały arsenał uderzeń, od lekkich strzałów po rogach bramki, do bomby w samo okienko. Jeśli dodamy do tego fakt, że potrafi bardzo szybko podejmować odpowiednie decyzje, a także jego piekielnie mocny strzał z dystansu, to mamy prawdziwego króla ostatniej tercji boiska. Aż 8 z jego ligowych goli padło zza szesnastki!

W dodatku Armstrong jest bardzo silny, ale równocześnie niezwykle zwinny i szybki. Ma nisko położony środek ciężkości, co pozwala mu na zmianę tempa biegu w dowolnym momencie bez utraty równowagi. Warto również podkreślić, że zawodnik Rovers to gracz uwielbiający asystować swoim kolegom z drużyny. Angielski snajper często schodzi do lewej strony albo decyduje się na wjazd w pole karne i dośrodkowanie na lepiej ustawionych partnerów.

Co ciekawe, Armstrong posmakował już smaku angielskiej elity. W sezonie 14/15 zaliczył 11 spotkań w barwach Newcastle, którego jest wychowankiem. To jednak bardzo niewiele. Brak odpowiedniego doświadczenia na wyższym poziomie powoduje, że jego transfer to spore ryzyko. Jednak jest on graczem przewyższającym poziom Championship. Wachlarz jego umiejętności, a także natura nie tylko gracza zorientowanego na kończenie akcji, ale także na kreację pozwala wierzyć, że mógłby odnieść sukces porównywalny do Olliego Watkinsa. Kontrakt napastnika wygasa za rok i powinien być dostępny za mniej więcej 10-15 milionów funtów. To zatem bardzo ciekawa opcja dla Southampton, by dokonać znaczącego wzmocnienia szyków.

Sfera marzeń – Tammy Abraham

Kiedy w Chelsea schedę po Maurizio Sarrim przejął Frank Lampard, jednym z największych beneficjentów tego posunięcia był Tammy Abraham. Podobnie jak Mason Mount czy Fikayo Tomori, młody napastnik dostał na początku sezonu 19/20 całkiem spory kredyt zaufania. Ten kredyt długo udawało mu się spłacać, ale spadek formy w połowie kampanii spowodował, że The Blues nowego napastnika poszukali w osobie Timo Wernera. To oznaczało ograniczenie jego boiskowych minut, a gdy w środku rozgrywek miejsce Lamparda zajął Thomas Tuchel, rola Abrahama stała się marginalna.

Tammy jest naprawdę rosłym (1.91 m) i dość szybkim snajperem. Wychowanek drużyny ze Stamford Bridge uwielbia atakować zza pleców obrońców, bez problemu dochodząc do długich piłek puszczanych przez jego partnerów. Dobrze odnajduje się w sytuacjach, nawet gdy ma ograniczoną przestrzeń i czas, często próbując bardzo wcześnie wykończyć akcje. To pozostawia bramkarza rywali właściwie bez szans na udaną interwencję. Warto podkreślić fakt, że 23-latek potrafił strzelać niezależnie czy była to Chelsea, czy Swansea. W sezonie 19/20 miał jeden z najwyższych wskaźników oczekiwanych goli bez rzutów karnych w lidze (4. miejsce – 18.08), gdy dostał większą liczbę minut.

Poraża także jego wszechstronność. Potrafi się urwać obrońcom. Umie oraz nie boi się wejść w drybling. A gdy w pole karne pójdzie wysoka piłka, to wyskoczy najwyżej i w odpowiednim czasie dołoży głowę. Gł