Skrzydłowy? Mamy. Jest Jadon Sancho. Środkowy obrońca? Lada moment. Do klubu ma trafić Raphaël Varane. Jeśli uda się ściągnąć Francuza, Czerwone Diabły wzmocnią dwie bardzo newralgiczne pozycje. Na liście tych, które miałyby wymagać transferu, pozostanie jeszcze jedna. Manchester United jeszcze nie kupił defensywnego pomocnika. Postanowiliśmy więc pomóc Ole Gunnarowi Solskjærowi w wyselekcjonowaniu idealnego kandydata.

Witamy w naszej transferowej Poradni AE. Na naszej stronie internetowej regularnie będą ukazywać się nowe teksty tego cyklu. Jedna drużyna, jedna pozycja na boisku i 4 opcje. Kolejność alfabetyczna. Na naszym Fanpage’u czekamy na dyskusje i wasze komentarze. Jakie są wasze propozycje?

Tym razem skupiamy się na wicemistrzach kraju, którzy letni okres rozpoczęli z przytupem. Pozyskanie Jadona Sancho zakończyło trwającą od dawna sagę, rozgrzewającą kibiców do czerwoności. Do tego w Manchesterze ma wylądować wspomniany już wcześniej Varane, lecz to nie koniec zmian na Old Trafford. James Ducker z Telegraph oraz Rob Dawson z ESPN donoszą, że Solskjær planuje zmienić system gry i przejść na formację 4-3-3. Tym samym mielibyśmy oglądać Paula Pogbę oraz Bruno Fernandesa w środku pola.

By ten duet miał więcej swobody, przydałby się klasyczny defensywny pomocnik. Scott McTominay i Fred nie są nominalnymi „szóstkami” i najlepiej spisują się jako duet zabezpieczający linię pomocy. Z kolei doświadczony Nemanja Matić ostatnimi czasy gra coraz rzadziej. W związku z tym postanowiliśmy poszukać Norwegowi „strażnika” środka pola.

Strefa marzeń: Declan Rice

Pomocnik West Hamu to jedno z najbardziej interesujących nazwisk na transferowej giełdzie Premier League. Przenosiny do jednego z czołowych zespołów to zapewne tylko kwestia czasu. Anglik odrzucił ofertę przedłużenia obecnej, obowiązującej do 2024 roku (z opcją prolongaty o dodatkowy rok ze strony klubu) umowy. Młoty jeszcze nie stoją pod ścianą i mają ambicje, by zatrzymać swojego kapitana i budować wokół niego drużynę walczącą o europejskie puchary. Dlatego oczekują za niego aż 100 milionów funtów.

Gdyby nie ta cena, Rice byłby chyba no-brainerem dla Czerwonych Diabłów. Wydaje się, że właśnie takich zawodników szuka Ole Gunnar Solskjær. Rice gwarantuje równą, stabilną formę, regularność występów (w ostatnich trzech sezonach ominął zaledwie 10 meczów ligowych, a w kampanii 2019/20 zaliczył komplet minut w Premier League), a do tego to naprawdę silny charakter. No i oczywiście – kluczowe ogniwo zespołu świeżo upieczonych wicemistrzów Europy.




Jeśli Manchester United rozważa kupno defensywnego pomocnika, który miałby grać za plecami Fernandesa i Pogby, to właśnie takiego typu gracza im potrzeba. 22-latek dzięki swojej świetnej grze w destrukcji może pomóc stworzyć trio w środku pola, gotowe, by kompletnie zdominować przeciwnika. To „czyściciel” najwyższej klasy, dobrze czujący się z futbolówką przy nodze – fani angielskiej piłki świetnie zresztą o tym wiedzą.

Filip z Konopi: André-Frank Zambo Anguissa

Pozostajemy w Londynie, lecz na poszukiwania bardziej niesztampowej opcji udajemy się do spadkowicza. Fulham w poprzednim sezonie można było chwalić właściwie tylko za defensywę. A w ryzach pomagał ją trzymać André-Frank Zambo Anguissa. 25-letni Kameruńczyk to trochę inny typ zawodnika, niż Rice, ale również wart uwagi.

Urodzony w Jaunde pomocnik łączy dobrą grę w destrukcji z umiejętnościami, z jakich kojarzyliśmy niegdyś w zespole The Cottagers Mousę Dembélé. Dobre utrzymanie piłki oraz umiejętność rozgrywania jej w bardzo rozsądny i przemyślany sposób w połączeniu z dużą łatwością, jeśli chodzi o mijane rywali (2,7 udanego dryblingu w sezonie 2020/21 w Premier League, trzeci wynik w lidze), sprawiają, że to prawdopodobnie najbardziej interesujący zawodnik zespołu, który do niedawna prowadził Scott Parker.




Anguissa to gracz niedoceniany i często pozostający w cieniu. Z pewnością zasługuje na coś więcej, niż gra w Championship. Gdy dwa lata temu spadał z ekstraklasy z Fulham, na wypożyczenie przygarnął go Villarreal i w Hiszpanii zrobił dobre wrażenie. Stać więc go na grę w zdecydowanie mocniejszych zespołach. Ściągnięcie kameruńskiego defensywnego pomocnika przez Manchester United z pewnością wiązałoby się ze sporym ryzykiem, lecz stanowiłby naprawdę ciekawą, nieszablonową opcję. No i po spadku można spróbować wyciągnąć go po okazyjnej cenie.

Zdrowy rozsądek: Wilfried Ndidi

Był już Declan Rice, to musiał pojawić się i drugi z „najgorętszych” defensywnych pomocników spoza ligowej Big Six. Wilfried Ndidi od przenosin z Genku do Leicester City zbiera w pełni zasłużone fenomenalne recenzje i tak samo, jak w przypadku zawodnika West Hamu, jego przenosiny do jednego z zespołów ścisłej angielskiej czołówki wydają się kwestią czasu.

24-letni Nigeryjczyk w zeszłym sezonie ligowym odbierał piłkę najczęściej ze wszystkich zawodników Premier League (3,7 na 90 minut gry) oraz zaliczał najwięcej przechwytów ze wszystkich pomocników (2,3 na 90 minut gry). W środku pola ekipy Brendana Rodgersa momentami przypominał mur, strzegący dostępu do linii obrony oraz bramki, nieustannie nękający rywali, starających się zawiązać akcje zaczepne.




Ndidiego można postawić za wzór nowoczesnego defensywnego pomocnika, więc nie może dziwić, że już rok temu prasa donosiła, iż Manchester United ma go na celowniku. Gracz z Czarnego Lądu zagwarantowałby linii pomocy Czerwonych Diabłów nie tylko zabezpieczenie, lecz również dynamikę oraz siłę fizyczną, bardzo przydatne przy grze pressingiem. W teorii ma wszystko, by grać w klubie walczącym o najwyższe cele.

Naszym zdaniem: Aurélien Tchouaméni

Tutaj mamy trochę bardziej nieoczywistą opcję. 21-letni Tchouaméni ma za sobą naprawdę udany sezon w Monaco. W związku z tym przykuł uwagę kilku klubów Premier League, m.in. Chelsea. My jednak proponujemy, by Francuzowi bliżej przyjrzał się Ole Gunnar Solskjær.

Wychowanek Bordeaux wydaje się zawodnikiem skrojonym pod angielską ekstraklasę. Dobrze zbudowany, dynamiczny, nieustępliwy – z zadatkami na kompletnego dominatora środka pola. Młody zawodnik bryluje przede wszystkim w destrukcji, czy to odbierając futbolówkę rywalom, czy wygrywając z nimi pojedynki w powietrzu. Może więc okazać się świetnym zabezpieczeniem dla bardziej kreatywnych partnerów z linii pomocy.




O tym, jak ważny był dla zespołu z Księstwa, niech świadczy fakt, że w drugiej połowie sezonu Ligue 1 opuścił zaledwie 347 minut – wliczając w to zawieszenia i drobny uraz. Norweski menedżer Czerwonych Diabłów nieraz zaznaczał, że chce budować zespół na lata. Tchouaméni mógłby okazać się świetną inwestycją. To gracz o ogromnym potencjale i z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że w przyszłości będzie o nim jeszcze głośno.