Jak już wszyscy wiemy, od kolejnego sezonu stery na Goodison Park przejmie Rafa Benitez. Jak Hiszpan może wzmocnić kadrę? Na pewno przydaliby się skrzydłowy i prawy obrońca. Kogo będziemy dzisiaj szukać dla Evertonu? Tak naprawdę jeszcze nie wiem.

Na dwóch wymienionych w leadzie pozycjach posucha w niebieskiej części Merseyside jest spora. Prawą defensywę obstawiają: doświadczony Seamus Coleman, tułający się po wypożyczeniach Jonjoe Kenny, a także grający na tej pozycji od biedy Holgate i Godfrey. Na bokach pomocy sytuacja jest chyba jeszcze gorsza. Tam nominalnie pozostali tylko Bernard i Iwobi, którzy w minionej kampanii zdobyli łącznie 2 gole w lidze.

Po tej krótkiej analizie chyba możemy jasno powiedzieć, gdzie będziemy szukać wzmocnień. Coleman jeśli zdrowie pozwoli to sobie poradzi, nawet jeśli Rafa Benitez będzie chciał grać na 5 obrońców. W gorszej kondycji niż Irlandczyk będą na pewno kibice The Toffees, jeśli kolejny sezon ich ulubieńcy zagrają bez klasowego bocznego pomocnika.

Witamy w naszej transferowej Poradni AE. Codziennie na naszej stronie będzie ukazywać się nowy tekst. Jedna drużyna, jedna pozycja na boisku i 4 opcje. Kolejność alfabetyczna. Na naszym Fanpage’u czekamy na dyskusje i wasze komentarze. Jakie są wasze propozycje?

Zdrowy rozsądek – Adama Traore

Piłkarz o budowie czołgu, który rozpędza się jak dobra bawarka w M-pakiecie. Nominalny skrzydłowy, ale grywał również na wahadle, co byłoby sporym atutem u Rafy Beniteza. Brak ruchu na boku boiska? Nie z Adamą Traore. 25-latek w minionej kampanii mijał rywali aż 153 razy, będąc najlepszy w lidze w tej kategorii.

To tylko kilka z jego zalet, chociaż oczywiście ma też wady. Do takich na pewno należy nieskuteczność. Hiszpan w poprzednim sezonie oddał 43 uderzenia, a do sieci trafiły zaledwie dwa. Dużo lepiej jest z podaniami, bo zaliczył 55 kluczowych podań, jednak w tym wypadku koledzy z drużyny nie pomagali, bo zakończyło się to tylko dwiema asystami.

Niemniej – moim zdaniem Adama świetnie wpasowały się w Everton. Traore na wahadle, Calvert-Lewin na szpicy. Jeśli ten transfer dojdzie do skutku, to mogę się założyć, że padnie minimum 5 goli z głowy angielskiego napastnika, właśnie po akcji skrzydłem Hiszpana. Piękny to byłby duet.

Strefa marzeń – Domenico Berardi

Większy potencjał = większa kasa, ale Everton powinno być stać na takie zachcianki. Włoch wyceniany jest przez swój klub na 50 milionów euro, ale nawet zapłacenie takiej kwoty wcale nie musi oznaczać jego przenosin na Goodison Park. Wszak Inter i Juve raczej nie zapowiadają wielkich transferów, ale nawet w Premier League znajdą się godni rywale dla The Toffees. W kolejce po pomocnika Sassuolo stoi między innymi Tottenham.

Berardi jest zupełnym przeciwieństwem Iwobiego i Bernarda – potrafi trafiać do siatki. W minionej kampanii Serie A w 30 spotkaniach uczynił to aż 17 razy, dokładając 8 asyst. Jego charakterystyczne zejście na lewą nogą dałoby kibicom The Toffees masę radości.

A czy jest jakaś szansa, że przejdzie do Evertonu? Patrząc na to jak na razie prowadził swoją karierę – wszystko jest możliwe. Mimo to, prawdopodobieństwo jego transferu do klubu z Liverpoolu szacuję na jakieś 2%. No może z aspiracjami na 2,5.

Filip z Konopi – Arnaut Danjuma

Pierwszy sezon na Wyspach miał stracony. Dwie długie kontuzje pozwoliły mu na rozegranie zaledwie 14 spotkań, w których nie zanotował żadnego punktu w klasyfikacji kanadyjskiej. Pod koniec rozgrywek widać było, że się rozkręca, jednak nie pozwoliło to ekipie Bournemouth na utrzymanie.

Na zapleczu było mu o niebo lepiej. W 35 meczach zdobył 17 goli i 8 asyst, bawiąc fanów swoimi niezliczonymi dryblingami. Szczególnie marzec i kwiecień Danjuma miał przepotężny. Wtedy w przeciągu 11 spotkań ustrzelił 8 goli i 5 asyst. Zdobył też nagrodę gracza kwietnia w Championship.

Skrzydłowy swoje zrobił też w Play-offach, gdzie jako jedyny z piłkarzy Wisienek trafiał do siatki. No i właśnie ta końcówka sezonu może być dla Holendra niezłym oknem wystawowym, bowiem już w czerwcu mówiło się o zainteresowaniu jego osobą przez Leicester i Watford. Jedno jest pewne – gorszy niż Iwobi nie będzie, a kwota transferu powinna zamknąć się w 20 milionach.

Naszym zdaniem – Daniel James

Walijczyk wydaje się książkowym wzmocnieniem w wykonaniu Evertonu. Młody, perspektywiczny, za niemałe pieniądze. Chociaż na ten moment nie wiadomo, czy United zgodzą się na transfer definitywny, to wypożyczenie na pewno będzie wchodzić w grę. Skrzydłowy jest w tym momencie praktycznie bez szans na regularne minuty. Szczególnie wobec transferu Sancho.

Daniel James będzie niewątpliwie jedną z najbardziej rozchwytywanych postaci tego okienka. Już wcześniej – ze względu na swojego byłego trenera, Grahama Pottera – mówiło się o jego transferze bądź wypożyczeniu do Brighton. Walijczyk grał pod jego wodzą w Swansea w sezonie 18/19, po którym obaj opuścili ekipę Łabędzi na rzecz klubów Premier League.

Wydaje się jednak, że sufit Jamesa jest wyższy niż Brighton. Dysponujący świetną szybkością 23-latek mógłby świetnie wyprowadzać kontry Beniteza, które z przyjemnością wykańczałby DCL.