Spośród wielu zawodników, którym będziemy się uważnie przyglądać w nadchodzącym sezonie Premier League, na szczególną uwagę zasługuje Billy Gilmour. Roczne wypożyczenie do Norwich ma być dla Szkota bezcennym doświadczeniem i kolejnym naturalnym krokiem w jego piłkarskiej drodze na salony. Czy odważne posunięcie przyniesie młodemu zawodnikowi Chelsea zamierzony efekt?

Kanarki za dobre na Championship

Norwich wraca do Premier League po zaledwie jednym sezonie nieobecności w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kibice Kanarków znowu mają solidne nadzieje na ugruntowanie swojej pozycji w elicie. Po obiecującym początku rozgrywek 2019/20 klub ostatecznie zaliczył bardzo słabą kampanię. Zaledwie cztery zwycięstwa we wszystkich ligowych meczach i zasłużony spadek z ligi. Poprzedni sezon na zapleczu Premier League należy jednak rozpatrywać jako jeden z najlepszych w całej historii Championship. Drużyna grała naprawdę porywający futbol i zdobyła aż 97 punktów! Norwich było drugą najlepszą ofensywą ligi (75 goli, lepsze było tylko Brentford), a także drugą najlepszą obroną (36 goli straconych, ustępując Watfordowi). Oczywiście nieoceniony wkład w tak udany sezon miał Emiliano Buendia. Ten jednak prawdopodobnie rozpakował już swoje walizki, wybrał meble oraz kolor ścian w swoim apartamencie w Birmingham i wkrótce będzie już grał na chwałę Aston Villi. Na wyróżnienie zasługuje także Oliver Skipp, który swoją ciężką pracą w środku pola starał się możliwie ułatwić pracę środkowych obrońców. Dlaczego Billy Gilmour ma wszystko by z miejsca wskoczyć do pierwszego składu i mimo dosyć ograniczonego czasu spędzonego na boisku w seniorskiej piłce jest idealnym wzmocnieniem drużyny Daniela Farke?

Perła północy…

Gilmour wychował się na zachodnim wybrzeżu Szkocji, w małym miasteczku Ardrossan. Jest to miejscowość znana z mocno zakorzenionej w społeczeństwie 'kultury pubowej’ i zamiłowania do spożywania alkoholu przy każdej możliwej okazji. Podobnie zresztą, jak bywa to w większości robotniczych części Zjednoczonego Królestwa. Jednak młody Billy od najmłodszych lat starał się jak najmocniej dystansować od lokalnych tradycji. Większość czasu spędzał po prostu na rozwijaniu swojego talentu oraz miłości do piłki nożnej. Chłopak już w wieku ośmiu lat dołączył do akademii Rangers. Jeśli pokonywanie odległości 34 mil, jakie dzielą Ardrossan i Glasgow, żeby ciągle podnosić swoje umiejętności, można nazwać poświęceniem, to kolejny krok był już jednoznaczną deklaracją, że w jego świecie liczy się tylko piłka.

…rusza na południe

Miesiąc po swoich 16. urodzinach Gilmour zdecydował się wyruszyć na podbój południa. Chłopak przeprowadził się aż 433 mile od swojej rodziny i dołączył do akademii Chelsea w ośrodku Cobham. Potwierdzenie swoich nieprzeciętnych możliwości nie zajęło mu dużo czasu i po dwóch sezonach w drużyna młodzieżowych, Szkot dostał szansę debiutu w pierwszej drużynie Chelsea w meczu przedsezonowym, 10 lipca 2019, przeciwko irlandzkiemu Bohemians. Półtora miesiąca później zadebiutował w meczu Premier League. Spotkaniem, które wyraźnie napędziło hype na niego był mecz Pucharu Anglii przeciwko Liverpoolowi, w marcu 2020 roku. Imponujący występ zapewnił Gilmourowi nagrodę zawodnika meczu, a Frank Lampard w kolejnym tygodniu dał mu szansę gry od pierwszej minuty w spotkaniu ligowym z Evertonem. Młody gracz Chelsea zakończył tamten sezon notując 508 minut we wszystkich rozgrywkach.

Kolejny rok przyniósł debiut w Lidze Mistrzów i całkiem udane występy w początkowych rundach Pucharu Anglii. Nie okazał się jednak przełomowym w karierze. I kiedy niektórzy zdążyli już zapomnieć o tym jakim potencjałem dysponuje młody Szkot, przyszedł mecz reprezentacji Szkocji przeciwko Anglii, w fazie grupowej mistrzostw Europy. Spotkanie przyniosło kolejny tytuł zawodnika meczu! Był to występ, który prawdopodobnie przekonał sztab szkoleniowy Chelsea do tego, że chłopak zasługuje już na regularne występy w na poziomie Premier League.

Mały, zgrabny i zaradny

Wiemy, że pozycja defensywnego pomocnika przez ostatnie lata mocno wyewoluowała. Można ironicznie powiedzieć, że kiedyś, gdy zawodnik jakiegoś klubu miał problem z wniesieniem szafy na trzecie piętro, to jako pierwszego starał się wydzwonić swojego defensywnego pomocnika (Vieira, Matic, czy Yaya Toure). Jednak od jakiegoś czasu obserwujemy odwrócenie tego trendu. Piłkarze tacy jak Kante czy Fernandinho, nadrabiają swoje gorsze warunki fizyczne innymi atrybutami. Podobnie jest z Billym Gilmourem. Pomimo zaledwie 170 cm wzrostu, chłopak jest niezwykle zwrotny i twardo stoi na nogach. W konsekwencji bardzo trudno odebrać mu piłkę. Jego umiejętność przewidywania ruchów przeciwnika jest imponująca i często stara się on niejako wymusić pressing rywala wiedząc, że z łatwością sobie z nim poradzi, stworzy szybką przewagę liczebną w środku pola, a następnie zrobi użytek z szerokiego wachlarza swoich podań.

Inne atrybuty?

Sztab Norwich zdaje się dostrzegać zwłaszcza tę niezwykłą umiejętność gry Szkota z piłką przy nodze. Jest to świetnie udokumentowane w ligowych statystykach Gilmoura. Pomimo małej ilości boiskowych minut był on w stanie zaprezentować całkiem sporo. 67 podań/mecz, przy dokładności 92%. 8 podań w strefę obrony przeciwnika na mecz. Średnia odległość podania – 18,4m, także nie zawsze były to proste zagrania do najbliższego zawodnika. Na wyróżnienie zasługuje też 1,17 wślizgu/mecz oraz 45% skuteczności odbioru piłki. Nieśmiało można powiedzieć, że rośnie nam drugi Cesc Fabregas. W drużynie Antonio Conte, Hiszpan odpowiadał w mniejszym stopniu za destrukcję, nad którą czuwał Kante, a w większym za progresywne przesuwanie piłki z własnej strefy obronnej w górę boiska. Podobnie Gilmour, nie boi się wziąć futbolówki od obrońcy w okolicy środka boiska. Zazwyczaj pomimo pressingu stara się ją dokładnie dystrybuować do wyżej ustawionych kolegów. Elementem gry nad którym musi on cały czas pracować jest regulowanie tempa gry. Niekiedy podania zwyczajnie nie są grane rytmicznie i nieco spowalniają pierwszą fazę budowy ataku. Na wyróżnienie natomiast, zdecydowanie zasługuje umiejętność dryblingu Szkota. Zdolność do zagrywania przeszywających prostopadłych piłek z głębi pola również powinna okazać się przydatna, gdyż większość drużyn będzie grać przeciwko Norwich wysoko ustawioną linią obrony.

Przełomowy sezon?

Wydaje się, że to idealny moment dla Gilmoura żeby pokazać pełnię swoich możliwości i przenieść swoją karierę na wyższy poziom. Chłopak, pomimo łatki wonderkida pozostaje skromny i głodny kolejnych występów, co zawsze dobrze rokuje przyszłość. Solidny okres wypożyczenia może być furtką do otrzymania poważnej szansy na Stamford Bridge. Na ten moment powiedziałbym, że wszystkie niedoskonałości w jego grze są niczym w porównaniu do tego, jak ogromnym dysponuje potencjałem. W teorii chłopak jest skazany na sukces. Jak wyjdzie? Zobaczymy już niedługo…