Brentford zagra w Premier League po raz pierwszy w swojej historii. Nie mają zatem żadnego doświadczenia w podboju najwyższej klasy rozgrywkowej. Czy rzucą się na szalone zakupy? A może pozostaną wierni swojej polityce transferowej i skupią się na budżetowych wzmocnieniach?

Odpowiedź na to pytanie jest moim zdaniem jasna. Nie powinniśmy się spodziewać nowych twarzy za grube miliony funtów. Panowie Ankersen i Giles nie pracują w ten sposób, ale nie oznacza to, że The Bees kompletnie prześpią okienko transferowe. Jest bowiem kilka pozycji, wymagających lekkiego odświeżenia.

Zastanawiając się nad tematem tej poradni transferowej, myśli niemal automatycznie nakierowały się na formację defensywną. I rzeczywiście, czy to w bramce, czy w obronie można znaleźć słabe ogniwa. David Raya potrafi wypuścić z rąk wygrany mecz, Rico Henry długo zmagał się z kontuzją, a Pontus Jansson ma 30 lat i nigdy wcześniej nie grał w Premier League.

To jednak na prawej obronie pojawił się realny problem, kiedy to Henrik Dalsgaard wrócił do Danii po wygaśnięciu kontraktu. Zawodnik związał się z Midtjylland. Jedynym wyborem Thomasa Franka na tej pozycji pozostał więc młody Mads Roerslev.

Zdrowy rozsądek: Brandon Williams

Obrońca Manchesteru United już przed rokiem chciał poszukać sobie klubu, w którym mógłby liczyć na większą liczbę minut. Jednak na Old Trafford nie chcieli słyszeć o transferze definitywnym, a i wypożyczenie zostało ostatecznie odłożone na bok. Temat wrócił tego lata i wszystko wskazuje na to, że Williams będzie dostępny dla potencjalnych zainteresowanych.

Anglik mimo młodego wieku zebrał już solidne szlify w Premier League. Zaliczył na tym poziomie 21 występów, a w sezonie 19/20 słychać było nawet głosy, że powinien na stałe wskoczyć do pierwszego składu w miejsce Luke’a Shawa. Tego samego Shawa, który w poprzednim sezonie był prawdopodobnie najlepszym lewym obrońcą w lidze, a teraz potwierdza to na Mistrzostwach Europy.

Wspomnieć warto tutaj, że Brandon jest nominalnym prawym obrońcą, mimo że to po drugiej stronie występował na Old Trafford. Wypożyczenie pozwoli Brentford w znaczący sposób wzmocnić kadrę i stworzyć pole do rywalizacji o miejsce na tej pozycji dla wspomnianego już Roersleva.

Marzenie: Rasmus Kristensen

Red Bull Salzburg to prawdziwa kopalnia talentów. Tym razem skauci Brentford mogą wykopać z niej starego, dobrego znajomego. No może nie bezpośrednio, ale swoją karierę piłkarską rozpoczynał w duńskim FC Midtjylland, czyli klubem mocno powiązanym z beniaminkiem Premier League.

Po podboju ligi duńskiej przeniósł się do Ajaksu, a następnie związał pięcioletnim kontraktem z Salzburgiem, w którym zresztą zaliczył całkiem udany sezon, notując, chociażby 5 pełnych występów w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Przenosiny do Premier League z pewnością byłyby sporym sportowym awansem, a rodzime konotacje w klubie mogą być sporym ułatwieniem.

Dlaczego marzenie? A no dlatego, że wszystkie puzzle układają się w jedną całość i pasują do filozofii Brentford. No może poza jednym, bowiem za Kristensena pewnie trzeba będzie zapłacić nieco więcej niż przywykli do tego w Londynie.

Filip z Konopi: Ryan Fredericks

Mówiliśmy o starych dobrych znajomych? Ryan Fredericks zaliczył swój pierwszy występ ligowy w seniorskiej piłce właśnie w barwach Brentford. Wtedy jeszcze jako zawodnik Tottenhamu przeszedł tam na wypożyczenie i rozegrał kilka spotkań, zanim Spurs ściągnęli go do siebie przed czasem.

W Tottenhamie nie zrobił kariery, ale udowodnił swoją wartość w kilku klubach na poziomie Championship. Pozwoliło mu to na transfer do West Hamu i wymarzony debiut w Premier League. Do tej pory uzbierał tam 56 występów, ale konkurencja w postaci Coufala i stale rosnące aspiracje klubu, nie dają wielkiego pola manewru na znaczące poprawienie tych dokonań.

Być może byłby zatem chętny na powrót do drużyny, w której epizod zaliczył niemal 10 lat temu? The Bees zyskaliby sporo doświadczenia, a sam transfer nie należałby raczej do tych najdroższych. Jeżeli czytacie to w Brentford, to poprosimy o skromny procent z tej transakcji.

Naszym zdaniem: Luke O’Nien

Jeżeli ktoś pamięta Luke’a O’Niena sprzed kilku sezonów to kojarzy go z pewnością z zadaniami bardziej ofensywnymi niż defensywnymi. Kłopoty kadrowe sprawiły jednak, że ówczesny menedżer Czarnych Kotów, Jack Ross przestawił go na prawą stronę defensywy i okazało się, że pasuje. Początkowo miała to być tylko opcja na chwilę, ale po kilku nagrodach dla zawodnika meczu, wyglądało na to, że Luke odnalazł swoje nowe powołanie.

Jego doskonałe występy na tej pozycji nie przeszły bez echa. Został nawet wyróżniony przez EFL i znalazł się w najlepszej jedenastce sezonu 20/21 w League One. Jak doskonale wiemy, Sunderland ponownie przegapił swoją szansę na awans. Dla 26-latka to w zasadzie ostatni dzwonek na solidny przeskok w futbolowej piramidzie, więc kiedy jak nie teraz?

Sprawę krzyżować może jedynie fakt, że nie tak dawno podpisał ze swoim obecnym klubem nowy kontrakt. Jednak nie oglądamy piłki nożnej od wczoraj i doskonale wiemy, że to wcale nie wyklucza poszukiwań nowego pracodawcy.