Kadencja Deana Smitha na Villa Park jest po prostu znakomita. Mało kto już pamięta, ale 50-letni menedżer, gdy obejmował drużynę, ta była na 14 miejscu w tabeli Championship. Tymczasem były opiekun Brentford opanował chaos w otrzymanej drużynie, poprawił wyniki i zdołał wywalczyć miejsce awans do Premier League. A tam jego ekipa z sezonu na sezon spisuje się coraz lepiej. Nie byłoby tego, gdyby nie znakomita praca na rynku transferowym. Nie inaczej jest w tym roku. Do kadry dołączyli już gwiazdor Norwich i zawodnik roku na zapleczu ekstraklasy, Emiliano Buendia, a także świeżo upieczony mistrz Włoch, doświadczony Ashley Young. By jednak Aston Villa mogła wykonać progres i w następnych 12 miesiącach, wydaje się, że w kadrze Smitha potrzebny jest nowy defensywny pomocnik.

Co prawda, to nie jest tak, że na tej pozycji nie ma kto na Villa Park występować. Douglas Luiz ma za sobą całkiem udane rozgrywki, ale jest to gracz, który lubi brać ciężar rozgrywania na siebie. Nie jest typowym przecinakiem, człowiekiem uprzykrzającym życie ofensywnym zawodnikom rywala i zabezpieczającym tyły. Spokojnie Smith mógłby przesunąć go wyżej z korzyścią dla drużyny i załatać dziurę powstałą wskutek powrotu Barkleya do Chelsea. Z kolei drugi z pomocników bardziej nastawionych na destrukcję w kadrze, Marvelous Nakamba nie jest ulubieńcem menedżera i otrzymał przez całe rozgrywki zaledwie 750 minut. Dlatego właśnie widzę w zespole z Birmingham potrzebę nowego gracza na rozpatrywaną tu pozycję. Oto nasze propozycje dla The Villans.

Zdrowy rozsądek – Andre-Frank Zambo Anguissa

Jeśli mielibyśmy kogoś z Fulham pochwalić za ten nieudany, zakończony ostatecznie spadkiem do Chmapionship sezon, to do głowy przychodzą mi dwa nazwiska. Pierwszym jest Joachim Andersen, a drugim właśnie Andre-Frank Zambo Anguissa. To właśnie postawa tej dwójki dawała przez dłuższy czas nadzieje fanom z Craven Cottage na utrzymanie w elicie. Kameruńczyk rozkwitł w rozgrywkach 19/20 na wypożyczeniu w Villarrealu i dobrą formę przeniósł z powrotem na Premier League. A tu miał coś do udowodnienia po twardym, pierwszym przetarciu trzy lata temu.

25-latek był jedynym graczem w Premier League, który zaliczył zarówno ponad 75 udanych odbiorów, jak i wygranych pojedynków jeden na jednego. Jest bardzo dynamiczny i dodałby dodatkowej energii do drugiej linii The Villans. Pomimo że nie jest olbrzymem (1.84 m), wygrywał aż 1.51 powietrznych potyczek w meczu. To uplasowało go w 66% percentylu* w porównaniu z innymi pomocnikami w pięciu najlepszych ligach Europy. Kolejną mocną stroną jest jego szybkość, która pozwala przedostawać się mu w różne sektory boiska i naciskać na rywali w zależności od tego, z której strony nadchodzi zagrożenie.

Jednak poza funkcją niszczycielską w środku pola, Anguissa spełnia się również w ofensywie. W zeszłym sezonie wykonał aż 96 udanych dryblingów. Pod tym względem lepsi okazali się tylko Allan Saint-Maximin i Adama Traore. Pomagało mu to zdecydowanie przedostawać się z piłką w trzecią tercję boiska. Jeśli zajdzie taka potrzeba, Kameruńczyk potrafi też znakomicie kontrolować rytm gry drużyny i pomóc w utrzymaniu piłki przez dłuższy czas.

Warto podkreślić, że gracz Fulham nie jest praktycznie podatny na kontuzje. Od 2017 roku opuścił zaledwie 17 spotkań. Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione tu czynniki, pomocnik Fulham wydaje się bardzo rozsądnym rozwiązaniem do linii pomocy ekipy z Birmingham. Aston Villa, w obliczu spadku The Cottagers, też raczej nie zmierzy się w tym przypadku ze zbyt wygórowaną ceną.

Strefa marzeń – Yves Bissouma

Ten transfer to bardziej życzeniowa wersja aniżeli realistyczna opcja. Aston Villa w przypadku zawodnika Brighton musiałaby zapewne sięgnąć do kieszeni jeszcze głębiej, niż miało to miejsce przy transferze Beundii. W dodatku trzeba liczyć się z rywalizacją z Liverpoolem, Arsenalem czy Manchesterem United. Powiedzmy sobie szczerze, drużyna z Villa Park ma mniej argumentów, by przekonać Malijczyka niż wymienione kluby.

Bissouma ma za sobą po prostu znakomitą kampanię. Bez cienia wątpliwości, mamy tu do czynienia z postacią, która urosła w minionych rozgrywkach do miana jednego z najlepszych defensywnych pomocników w Premier League. A jestem przekonany, że jego sufit sięga zdecydowanie wyżej. 24-latek był na Amex Stadium prawdziwym czyścicielem środka pola. W ciągu sezonu zaliczył najwięcej udanych odbiorów i przechwytów. Był piąty pod względem wybić. Jeśli włożylibyśmy go do drużyny z Birmingham, we wszystkich klasyfikacjach również byłby niezwykle wysoko. Połączenie jego szybkości, zwinności i równowagi pozwala mu pokryć niewiarygodnie dużo przestrzeni, co daje komfort zostającym z tyłu defensorom.

Źródło: Agencja BE&W

Mimo że Yves przede wszystkim odpowiadał w Brighton za destrukcję i przekazywanie piłki dalej do kolegów, nie jest tak, że nie potrafi grać do przodu. W Mewach nie było lepszego od niego w klasyfikacji ilości udanych dryblingów. Był drugi pod względem liczby wykonanych podań. To podkreśla fakt, jak wiele razy przechodziła przez niego piłka i jak istotny element stanowił przy budowie ataków ekipy Pottera.

Być może perspektywa ciekawie rozwijającego się projektu pod batutą Deana Smitha, a także fakt bycia kluczowym zawodnikiem zespołu aspirującego do europejskich pucharów zdoła przekonać go do zasilenia ekipy. Tu na 100% miałby pewny plac gry co mecz, czego nie można powiedzieć o pozostałych potencjalnych destynacjach. Bissouma byłaby niewątpliwie genialną i wszechstronną opcją, która z łatwością wzniosłaby drużynę na wyższy poziom.

Filip z konopi – Florian Grillitsch

Jeden Grealish sobie na Villa Park całkiem radzi, to może warto dołożyć do kadry drugiego? To oczywiście żartem. Florian Grillitsch od kilku dobrych sezonów (najpierw w Werderze, teraz w Hoffenheim) wyrabia sobie miano jednego z lepszych specjalistów na pozycji defensywnego pomocnika na niemieckiej ziemi. W ciągu sześciu lat w Bundeslidze rozegrał przeszło 160 spotkań, dołożył 6 trafień i 14 asyst. Podczas już zakończonego dla Austriaków Euro 2020 został wybrany graczem meczu z Ukrainą.

U naszych zachodnich sąsiadów zawodnik Wieśniaków dorobił się porównań do samego Bastiana Schweinsteigera. Podobnie jak mistrz świata z 2014 roku, Grillitsch to nowoczesna szóstka, która fantastycznie potrafi rozprowadzać piłkę do swoich partnerów. Podanie na lewą flanką, na prawą flankę, długie zagranie środkową częścią boiska. Tu jest pełen pakiet. W ciągu ostatnich dwóch sezonów był w czołówce najlepiej podających piłkarzy w całej lidze (odpowiednio 90% i 86.6% dokładności), co dało mu 5. miejsce w rozgrywkach 19/20 pod tym względem.

W fazie obronnej Austriak jest bardzo agresywny w próbach odbioru i ataku na rywala. Doskonale potrafi wyczuć czy ma ruszyć do przodu, czy utrzymać pozycję. Wysoki na 1,87 metra pomocnik również prezentuje się imponująco na środku boiska, wykorzystując swoją siłę i posturę, by nękać napastników. Jego instynkt w przewidywaniu zamiarów przeciwników i zamykaniu linii podań jest czynnikiem decydującym o jego skuteczności.

Do jego silnych stron warto zaliczyć także to, że Grillitsch może również występować na środku obrony, gdy zajdzie taka potrzeba. Pomocnik z Bundesligi nie jest też drogi. Jako że wchodzi on w ostatni rok trwania obecnego kontraktu, Hoffenheim żąda za niego podobno zaledwie 10 milionów euro. Aston Villa musiałaby się jednak spieszyć, gdyż bardzo zainteresowane jest nim włoskie Napoli.

Naszym zdaniem – Pape Matar Sarr

To prawdopodobnie najbardziej ryzykowna ze wszystkich przedstawionych tu opcji, bo Sarr ma dopiero za sobą pierwszy sezon w seniorskim futbolu. 18-latek z Metz dopiero w listopadzie wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce ekipy z Ligue 1 i na pewno potrzebowałby dłuższego okresu aklimatyzacji. Jednak biorąc pod uwagę jego potencjał, za 3-4 lata Aston Villa mogłaby zarobić na nim niemałe pieniądze. Zresztą sam zawodnik po świetnych występach w drużynie U20 Senegalu już w zeszłym roku wzbudził zainteresowanie Monako, Atletico czy Evertonu.

Choć Pape Matar Sarr w swojej grze sprawia jeszcze wrażenie dosyć „surowego”, to jednak profilem nie odbiega aż tak bardzo od bardziej znanego Camavingi z Rennes. Sarr potrafi grać zarówno jako stricte defensywny pomocnik, jak i doskonale odnajduje się w roli box-to-box. Mimo dosyć krótkiego stażu we francuskiej ekstraklasie pokazał już sporą biegłość w czytaniu gry przeciwnika i odzyskiwaniu piłki lub przechwycie w odpowiednim momencie. Wysokie umiejętności „gry na piłce” pozwalają z kolei natychmiastowo po odbiorze wyprowadzić kontratak jego drużynie. Długa, dokładna piłka w stronę wyżej ustawionych kolegów? Proszę bardzo. Zabranie się z piłką kilkadziesiąt metrów i minięcie kilku rywali? Żaden problem. Stanowi także zagrożenie przy stałych fragmentach gry oraz ma solidne (i celne) przyłożenie z dystansu (cudowne uderzenie przeciwko Montpellier).

Senegalczyk to opcja długoterminowa. Jego profil defensywny jest imponujący jak na jego wiek i dosyć zbliżony do Declana Rice’a. Na tu i teraz Sarr nie jest lepszą opcją na „szóstce” niż Douglas Luiz. Jednak gdyby ustawić ich obu obok siebie, mogliby się świetnie uzupełniać. 18-latek na pewno na początku miałby problem z fizycznością Premier League. Ale wydaje się, że pół roku powinno mu wystarczyć, by wskoczył na odpowiedni poziom. To pozwoliłoby Luizowi przesunąć się wyżej, a Deanowi Smithowi dałoby możliwość zmiany nominalnej formacji na 4-3-3. Aston Villa zyskałaby plan B na wypadek niepowodzenia planu A.

* Percentyl jest wielkością, poniżej której padają wartości zadanego procentu próbek.