Markus Schopp został w tym tygodniu nowym menedżerem Barnsley. Austriak zastąpił na stanowisku Valeriena Ismaela, który po fantastycznym wyniku osiągniętym z ekipą z Yorkshire wykupiony został przez West Bromwich Albion. Schopp, podobnie jak Ismael, przychodzi z austriackiej Bundesligi. Czy uda mu się wypełnić wyrwę w sercach fanów pozostawioną po odejściu Francuza? To nie będzie proste, a jak się okazuje, nie wszystko zależy od niego samego.

Kim ty kurde jesteś?

Markus Schopp to 47-letni austriacki menedżer, który może pochwalić się całkiem ciekawą karierą piłkarską. 56 razy zagrał w barwach swojej reprezentacji. Z kolei w piłce klubowej poza występami w rodzinnym Sturm Graz, zaliczył też epizod w niemieckim Hamburger SV i włoskiej Brescii Calcio. Karierę kończył natomiast w drużynach Red Bulla, najpierw w Salzburgu, a ostatecznie w Nowym Jorku.

Po zakończeniu kariery zawodniczej Schopp zbierał doświadczenie trenerskie w ekipach spod znaku RB. Trwało to jednak tylko chwilę, bo szybko powrócił do rodzinnego Grazu. W Sturmie pokonywał kolejne szczeble menedżerskiej kariery. Od trenera drużyny młodzieżowej, przez prowadzenie drugiego zespołu, po funkcję tymczasowego opiekuna pierwszej jedenastki. Ostatnią posadę otrzymał wskutek zwolnienia dobrze znanego polskim kibicom Petera Hyballi. Ostatecznie nie dostał jednak prawdziwej szansy, dlatego w poszukiwaniu pracy w dorosłej piłce, najpierw załapał się na stanowisku asystenta trenera w St. Polten, a w 2018 roku przejął TSV Hartberg.

Gdy Schopp dołączał do klubu z małego miasteczka o populacji nieprzekraczającej siedmiu tysięcy mieszkańców, ten po raz pierwszy w swojej 80-letniej historii awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej. Christian Ilzer, odpowiedzialny za ten niewątpliwy sukces, wykorzystał okazję i przyjął ofertę poprowadzenia Wolfsberger AC, a dziś jest menedżerem Sturmu. Od Schoppa oczekiwano więc przede wszystkim, by nie popsuł ostatnich dokonań klubu. Czyli mówiąc wprost, nie sprowadził drużyny z powrotem do drugiej Bundesligi.

Austriak wykonał postawione przed nim zadanie, a w drugim sezonie przebił rekord kolegi po fachu, zajmując piąte miejsce w lidze i awansując z ekipą z Hartbergu do europejskich pucharów. Jeżeli orientujecie się trochę w przygodach polskich drużyn w międzynarodowych rozgrywkach, pewnie pamiętacie, na kogo trafił austriacki klub. W swoim jedynym występie na arenie europejskiej Hartberg przegrał w drugiej rundzie eliminacji z Piastem Gliwice.
Ostatni sezon Schopp zakończył na siódmym miejscu w tabeli, najwyższym w grupie spadkowej austriackiej Bundesligi.

Duże buty

Przechodząc do Barnsley, Austriak przejmuje drużynę w podobnym momencie, do tego, gdy obejmował Hartberg. Zastępuje Valeriena Ismaela, z którym The Reds osiągnęli niewątpliwy sukces. Udało im się zakończyć sezon na szóstym miejscu i awansować do fazy Play-off, podczas gdy skazywani byli na walkę o utrzymanie. Nikt interesujący się losami Barnsley nie był więc zdziwiony, gdy po Francuza zgłosił się West Brom, wpłacając 2 miliony kwoty odstępnego.

Część pieniędzy (mianowicie 300 tysięcy funtów) uzyskanych ze sprzedaży menedżera The Reds wydali właśnie na Schoppa. Poza tym, że obaj panowie zostali dopiero co wykupieni przez swoje kluby, między Austriakiem a Francuzem można znaleźć też dużo innych podobieństw. Obaj wkroczyli na Wyspy bezpośrednio z austriackiej ligi. Obaj odnosili też sukcesy, prowadząc drużyny o małym budżecie i obaj preferują podobny styl gry.

To nie jest jednak żadnym zaskoczeniem. Niezależnie kto jest aktualnie pierwszym trenerem Barnsley, zespół gra zbliżony futbol. Dzieje się tak, jeszcze od czasów, gdy klub znajdował się w League One. Wówczas nowi szefowie, międzynarodowa grupa inwestorów PMG, wyliczyli, że statystycznie drużyny odnoszące największe sukcesy w piłce nożnej grają na dużej intensywności, próbując odebrać piłkę już w strefie obronnej przeciwnika. Od tamtej pory kolejnych menedżerów wybiera się w Barnsley pod ustalony schemat.

Nie jest jednak tak, że wszyscy trenerzy preferują identyczną taktykę. W przypadku Ismaela gra rzeczywiście opierała się na częstym pressingu. Pod względem liczby pojedynków, w których drużyna odzyskiwała posiadanie futbolówki, gracze Barnsley zajęli pierwsze miejsce w całej lidze. Gra była też jednak bardzo bezpośrednia. Według portalu Stats Perform w zeszłym sezonie The Reds wyprowadzali w trakcie meczu średnio 1,39 akcji, które obejmowały dziesięć lub więcej podań. To kilka razy mniej niż jakakolwiek inna drużyna z pierwszej szóstki. W tym gronie byli też jedyną drużyną ze średnim posiadaniem piłki poniżej 50%. To właśnie ma być główna różnica między oboma menedżerami.

Jak zmieni się gra Barnsley?

Nie będę kłamał, nie śledzę meczów austriackiej Bundesligi, dlatego mogę tylko przedstawić opis gry drużyny Schoppa, zaczerpnięty od obserwatorów tamtejszej piłki. Ten według autora podcastu The Other Bundesliga jest łagodniejszą wersją stylu Valeriena Ismaela. Z kolei na forum Austrian Soccer Board wyczytać można, że Hartberg próbowało grać bardzo atrakcyjnie, często wysokim pressingiem, po odzyskaniu futbolówki, starało się wyprowadzać piłkę z obrony, unikając długich podań do napastników. Generalnie drużyna Schoppa prezentowała przyjemny dla oka futbol, polegający na szybkiej zmianie tempa gry i próbie zdobycia jak największej liczby goli. Niestety, jak to często bywa w takich okolicznościach, kończyło się to też dużą liczbą straconych bramek.

Co ciekawe opinia na temat sposobu gry Hartberg zmieniała się na przestrzeni lat. Felix Pichler pisał w połowie 2020 roku na łamach Total Football Analysis:

„Spokojnie możemy powiedzieć, że Hartberg nie jest drużyną, która dominuje spotkania (….) Lubią poczekać na przeciwnika na własnej połowie. Mają średnio 45,12% posiadania piłki na mecz i ta statystyka od razu wskazuje na to, że wolą się bronić w defensywnej tercji boiska lub w jego środku.”

Te słowa zupełnie przeciwstawiają się teorii futbolu wyznawanej w ostatnich latach w Barnsley. Oznacza to jednak także, że Schopp nie jest wyznawcą jednego konkretnego stylu gry i potrafi dostosować taktykę do posiadanych zawodników. Z drugiej strony należy zadać pytanie, czy niedoświadczony trener w razie ewentualnego niepowodzenia nie zacznie szukać nowych rozwiązań, jedynie pogłębiając ewentualną zapaść drużyny.

Podobnie ma się sprawa dotycząca ustawienia preferowanego przez Schoppa. Jednym z powodów genialnego sezonu Barnsley była taktyka zakładająca trójkę środkowych obrońców. Dlatego fani The Reds woleliby, by tak pozostało. I choć w zeszłym sezonie Schopp czasami kombinował z ustawieniem 3-4-3, przez całą kampanię 2019-20 Hartberg Austriaka grało czterema defensorami.

Zmiany kadrowe

Jaką taktyką wyjdzie w nowym sezonie Barnsley, dowiemy się pewnie dopiero w sierpniu. Na pewno dużo zależy od tego, jakich zawodników do dyspozycji będzie miał nowy menedżer. A w klubie z Yorkshire, gdzie scouting opiera się na filozofii Moneyball, Schopp raczej nie będzie miał na to wpływu. Co więcej, w pewnym stopniu, na to jakich zawodników do dyspozycji będzie miał nowy menedżer, nie ma też wpływu zarząd klubu. Wczoraj wygasła umowa Alexa Mowatta, kapitana Barnsley i jednego z najlepszych zawodników ubiegłego sezonu. Najprawdopodobniej w ciągu najbliższych godzin usłyszymy, że połączył siły z byłym trenerem i został nowym zawodnikiem West Bromu.

Bardzo możliwe, że z klubu ktoś wyciągnie też Michała Helika. Według portalu Whoscored.com Polak był jednym z najlepszych zawodników ubiegłego sezonu i jest duża szansa, że któraś z bogatszych ekip Championship widzi go w swoich barwach. Jest to tym bardziej możliwe, bo tylko na zapleczu Premier League takich klubów jest około dwudziestu. Podobna kwestia dotyczy najlepszego strzelca Barnsley z zeszłego sezonu, Cauley’a Woodrowa.

Po zakończeniu Play-offów The Reds opuścił też Daryl Dike. Napastnik wypożyczony z MLS był jednym z odkryć ubiegłego sezonu, choć dołączył do klubu dopiero w styczniu. Dike wrócił już jednak do Stanów, a jego wykupienie stało się niemożliwe ze względu na renomę, a co za tym idzie wartość, którą zbudował wokół siebie na przestrzeni ostatniego półrocza.

Rewolucja zamiast ewolucji

Mimo wszystko zmiany kadrowe w klubie piłkarskim są na porządku dziennym. Podobnie jak zmiany menedżerów. W Barnsley nowy trener przejmuje drużynę na początku sezonu już czwarty rok z rzędu. Co ciekawe za każdym razem klub ostatecznie wychodził na tym na plus.

Największa strata dla The Reds może dopiero nadejść. Nowego menedżera mediom prezentował Paul Conway, jeden z prezesów zarządzających klubem. W normalnych okolicznościach robiłby to dyrektor sportowy Dane Murphy. To prawa ręka właścicieli, człowiek w dużej mierze odpowiedzialny za wszystkie sukcesy Barnsley następujące po wykupieniu przez PMG. Kontrakt Murphy’ego, podobnie jak ten Mowatta wygasł jednak wraz z końcem czerwca. Od miesięcy mówi się już o zainteresowaniu Amerykaninem między innymi ze strony Nottingham Forest. I tak naprawdę nie to, kim właściciele zastąpili Valeriena Ismaela, a to, kim zastąpią Murphy’ego, będzie miało największy wpływ na losy klubu.