Nie Nuno Espirito Santo, który przez ostatnie lata prowadził ekipę Wolves, dwukrotnie kończąc sezon na wysokim 7. miejscu. Nie David Moyes, który z West Hamem zdołał awansować do europejskich pucharów. Ani nie Christophe Galtier, który nieoczekiwanie poprowadził Lille do tytułu mistrzowskiego w Ligue 1. Według talkSPORT oraz Sky Sports News Everton jest bardzo bliski finalizacji rozmów z Rafą Benitezem!

Projekt pod nazwą „Ancelotti w niebieskiej części Merseyside” niespodziewanie na początku czerwca dobiegł końca. Po niespodziewanym odejściu Zinedine Zidane’a Florentino Perez zwrócił się z propozycją objęcia zespołu Królewskich właśnie do włoskiego szkoleniowca. Ten, kiedy tylko otrzymał propozycje ponownego objęcia Królewskich, spakował swoje walizki i bez wahania zamienił deszczowy Liverpool na słoneczny Madryt. Pespektywa powrotu na Santiago Bernabeu, nawet pomimo rozpoczętej misji w drużynie The Toffees, okazała się zbyt kusząca, by odmówić.

Everton musiał zacząć poszukiwania nowego menedżera. Wśród kandydatów do objęcia schedy po włoskim szkoleniowcu wymieniani byli m.in. dwaj byli trenerzy klubu – David Moyes, który fantastycznie spisywał się z West Hamem w zeszłej kampanii, a także Roberto Martinez, który aktualnie prowadzi reprezentacje Belgii na Euro 2020. Ale mówiło się także o Eddiem Howe, który czeka na kolejne wyzwanie w trenerskiej karierze czy Christophe Galtierze – mistrzowi Francji z Lille i wspomnianym Benitezie.

Głównym faworytem pozostawał Nuno Espirito Santo. Portugalczyk w maju zakończył swoją czteroletnią, całkiem udaną przygodę z ekipą z Molineux. Rozmowy z 47-latkiem miały być na bardzo zaawansowanym etapie, a wiele mediów zdążyło go już obwieścić nowym trenerem drużyny z Liverpoolu. Jednak zainteresowanie ze strony zarządu The Toffees miało w ostatnich dniach się nieco ostudzić. Dzielące obie strony różnice spowodowały, że w zeszłym tygodniu, pomimo długich negocjacji nie udało się ostatecznie dojść do porozumienia i zawarcia umowy.

Benitez u bram Goddison Park?

Dlatego klub skierował swoją uwagę w kierunku 61-letniego Hiszpana. Benitez idealnie pasuje do koncepcji doświadczonego menedżera, jaką przyjął właściciel klubu – Farhad Moshiri, zatrudniając 18 miesięcy temu Carlo Ancelottiego. Były opiekun Newcastle miałby być kontynuacją wcześniej obranego kierunku. Rafa w swojej karierze z nie jednego pieca jadł chleb i posiada jedno z najbardziej bogatych CV wśród bezrobotnych aktualnie trenerów. Poza doskonale wszystkim znanym epizodem w Liverpoolu, naznaczonym zdobyciem Ligi Mistrzów, prowadził m.in. Valencję, Inter, Chelsea, Napoli czy Real. Ostatnim jego przystankiem po epizodzie na St James’ Park było chińskie Dalian Professional.

Sam Benitez bardzo pragnie wrócić do piłki na najwyższym szczeblu. Fakt, że jego rodzina nadal mieszka niedaleko Liverpoolu, na półwyspie Wirral, czyni pracę na Goodsion Park jeszcze bardziej atrakcyjną. Źródła talkSPORT poinformowały wczoraj, że obie strony są już po kilku turach owocnych rozmów w tym tygodniu i wydaje się, że ostateczna decyzja jest blisko. Informację te potwierdził niejako Sky Sports News. Brytyjska stacja donosi, że Hiszpan stał się nowym numerem jeden na liście życzeń władz klubu. Te miały mu już również przedstawić konkretną ofertę.

Wybór Beniteza na stanowisko nowego szkoleniowca The Toffees jest niezwykle kontrowersyjny. Wielu kibiców ze względu na byłe doświadczenia 63-letniego menedżera na pewno oponuje przeciwko takiej decyzji władz. Hiszpan na zawsze będzie kojarzony z ekipą zza miedzy. Triumf w Stambule w 2005 roku po bodajże najbardziej nieprawdopodobnym comebacku w tym wieku zapisało nazwisko trenera złotymi zgłoskami na kartach historii Liverpoolu. W dodatku po derbach Merseyside w 2007 roku Rafa wygłosił słynne zdanie, że „Everton to tak naprawdę mały klub”.

Źródła podają, że finalizacja umowa może nastąpić nawet w tym tygodniu. Jeśli tak rzeczywiście się stanie, to 61-latek zostanie pierwszym człowiekiem, który prowadził sobie zarówno The Reds, jak i The Toffees.