Sezon 2020/21 to drugi rok VAR w Premier League. W niedawno zakończonych rozgrywkach sędziowie skorzystali z analizy wideo 128 razy i z pełnym przekonaniem możemy powiedzieć, że każda z tych decyzji wiązała się z pewnymi kontrowersjami. W końcu VAR wprowadzony został właśnie po to, by takowe wyjaśniać. Przeżyjmy to jeszcze raz i przypomnijmy sobie najbardziej kontrowersyjne rozstrzygnięcia VAR z tego sezonu Premier League.
Przypominamy, że od początku dopiero co zakończonego sezonu to FIFA przejęła ogólną kontrolę nad tym, jak wygląda analiza wideo w rozgrywkach z niej korzystających. Premier League, która w pierwszym sezonie z VAR korzystała z niego po swojemu, zgodziła się dostosować i postępować zgodnie z oficjalnym protokołem. Dlatego od tej pory sędziowie przed ekranami interweniowali tylko w czterech przypadkach:
- Uznania lub anulowania gola,
- Podyktowania rzutu karnego,
- Przyznania bezpośredniej czerwonej kartki,
- Pomylenia tożsamości zawodnika przez sędziwego głównego
Nikogo chyba nie dziwi, że najwięcej, bo aż 42 decyzje dotyczyły anulowania goli, z czego aż 32 z powodu pozycji spalonej strzelca lub uczestnika akcji.
Mikrospalone
Problem minimalnych spalonych to coś, z czym mamy do czynienia odkąd VAR pojawił się w Anglii i pod tym względem w obecnym sezonie nic się nie zmieniło. Jeszcze w zeszłym roku mówiło się, że może Premier League planuje wprowadzić margines błędu. Jednak odkąd pieczę nad projektem przejęła FIFA, nie ma o tym mowy. Jeśli na obrazach analizowanych przez wóz VAR jest choćby milimetrowy spalony, trzeba podjąć odpowiednią decyzję. W rzeczywistości jednak czasem ciężko mówić o odpowiednim rozstrzygnięciu.
Pozycja spalona odgwizdywana jest z milimetrową dokładnością, podczas gdy moment wykonania podania określany jest już metodą „na oko”. Zauważmy, że zawodnicy rozpędzają się do prędkości około 10 m/s. Zgodnie z opisem na stronie Premier League spalone analizowane są na nagraniach 50 fps. Oznacza to, że między jedną klatką a następną może dojść do przesunięcia zawodnika nawet o 20cm. Do tego dochodzą jeszcze tzw. mijanki, gdy obrońca, wyskakując, próbuje złapać biegnącego na pełnej szybkości napastnika na pozycji spalonej. Wtedy hipotetyczna zmiana odległości może się nawet podwoić.
Minimalnych spalonych znajdziemy w tym sezonie co najmniej kilka, a może kilkanaście. Odgwizdywane były pozycje Ceballosa w meczu z Fulham, Neto z Liverpoolem czy Adamsa w pogromie Southamptonu z Manchesterem United. Najbardziej abstrakcyjna była jednak decyzja o anulowaniu bramki Liverpoolu w derbach z Evertonem. W 92 minucie spotkania padł gol dający zwycięstwo 3:2 drużynie z czerwonej części miasta, niestety został anulowany, ponieważ Sadio Mane znajdował się na najmniejszym spalonym tego sezonu.
Jordan Henderson thought he’d won the Merseyside derby in stoppage time…
But it was ruled out for THIS offside 😳
🔵🔴 | #EVELIV pic.twitter.com/Zc7u2RwuJJ
— Goal (@goal) October 17, 2020
Cóż może decyzja w świetle zasad była dobra, a jej kontrowersyjność wynika ze wciąż zbyt niskiego poziomu technologii użytej w spotkaniach. Mimo to zdecydowanie podzieliła sportową opinię publiczną, dlatego spokojnie można nazwać ją sporną.
Dotknął czy nie dotknął?
Co ciekawe jedna z największych kontrowersji tego sezonu związanych ze spalonymi dotyczy równocześnie jednej z najpiękniejszych bramek sezonu.
Chodzi oczywiście o gola Edinsona Cavaniego w pojedynku z Fulham. Przypomnijmy. De Gea wybija piłkę, którą w momencie kontaktu z ziemią w okolicach środka boiska najdelikatniejszą z możliwych piętek przedłuża Bruno Fernandes. Do futbolówki dopada Cavani i przepięknym lobem pakuje ją do siatki nad bezradnym golkiperem londyńskiej ekipy. Problem w tym, że najdelikatniejszy kontakt w tym wypadku oznaczać może jego całkowity brak. Wtedy w momencie zagrania piłki przez bramkarza, Urugwajczyk znajduje się na spalonym.
Zagranie Fernandesa wprowadziło w błąd wszystkich. Sędzia bramkę uznał, bo zdecydował, że kontakt był. Internetowe portale, w tym te oficjalne jak Fantasy Premier League, w trakcie meczu przyznały asystę De Gei. Co oznaczać powinno, że gol strzelony został w sposób nieprawidłowy. Ostatecznie po spotkaniu całą kontrowersję przygasił sam zainteresowany. Zrobił to jednak karnistrem benzyny, bo sam stwierdził, że w sumie to chyba piłki nie dotknął.
„I don’t think I touched the ball…” 🤷♂️
Bruno Fernandes discusses his involvement in Edinson Cavani’s opener for #MUFC against Fulham. pic.twitter.com/tTyhfcxZQv
— Sky Sports Premier League (@SkySportsPL) May 18, 2021
Bramka została uznana i w tym wypadku jakoś to przełkniemy. Trafienie było naprawdę wspaniałej urody, a Fulham już tydzień wcześniej spadło do Championship.
Spalone rękawy
Kolejnym najczęściej rozstrzyganym przez VAR przewinieniem są zagrania ręką. Nieoczekiwanie łączą się one bezpośrednio ze spalonymi. Co zaskakujące, w zeszłe lato IFAB, związek ustanawiający zasady piłki nożnej, po raz pierwszy sprecyzował pojęcie ręki w futbolu. Ustalono, że ręka zaczyna się na „linii krótkiego rękawa”. Oczwyiście koszulki piłkarskie nie koniecznie mają rękawy tej samej długości, a przecież wciąż jeszcze istnieją koszulki long sleeve. Dlatego w przepisach „doprecyzowano”, że zawodnik może zagrywać piłkę ramieniem od czubka barku do wysokości pachy.
Prawdopodobnie podczas ustalania przepisu mocodawcy mieli na uwadze przede wszystkim zwykłe zagrania ręką. Nie spodziewali się zapewne, że najwięcej kontrowersji określenie „linii rękawa” wzbudzać będzie przy potencjalnych spalonych. Tak jak w przypadku mikrospalonych takich sytuacji mieliśmy w tym sezonie na pęczki. Część z nich można oczywiście wpleść w kategorię milimetrowych ofsajdów, ale niektóre po prostu musiały mieć swoją oddzielną podgrupę.
Te najgłośniejsze to spalony Wernera w meczu z Liverpoolem, Ingsa z Aston Villą, czy Watkinsa z West Hamem. Jednak jako najbardziej abstrakcyjne wyróżnić należy Podence’a z Fulham i oczywiście Bamforda z Crystal Palace. Ta sytuacja była wyjątkowo nietypowa, ponieważ zarówno linia ostatniego obrońcy, jak i napastnika będącego na spalonym była wyznaczana od „linii rękawa”.
Patrick Bramford offside because of the change in the h