Życie trenera nigdy nie jest usłane różami. Jednego dnia kibice wielbią jego imię, aby następnego pakować mu walizki. Ciężko o jakąkolwiek stabilizację. Zresztą my Polacy znamy to wszystko z autopsji, bo nasza Ekstraklasa w tej kwestii to idealny przykład. W Premier League jest oczywiście inaczej, ale to lato pod względem zmian na ławkach trenerskich zapowiada się gorąco. Z 20 klubów bowiem, trzy zostały bez menedżera.

Zmiany trenerskie nigdy nie są szczególnym zaskoczeniem. Ostatnio jednak liczba przetasowań na stanowiskach menedżerów w czołowych, europejskich klubach jest ogromna. W Niemczech nowych szkoleniowców ma już Borussia Dortmund i Bayern Monachium. W Hiszpanii Real Madryt objął Carlo Ancelotti. Z kolei na Półwyspie Apenińskim karuzela nie ominęła Juventusu, Interu Mediolan, Napoli, czy Romy. Na świecie dzieje się więc bardzo dużo i nie inaczej jest w Anglii.

Życie po Jose Mourinho

Ostatnie tygodnie nie należą do najłatwiejszych dla Tottenhamu i prezesa Daniela Levy’ego. Fiasko związane z Super Ligą, zwolnienie José Mourinho, przegrany finał Carabao Cup i awans zaledwie do Ligi Konferencji. Do tego saga transferowa z Harrym Kane’em nie zamierza ucichnąć a wręcz przeciwnie. Dziennikarze na Wyspach coraz śmielej donoszą, że lada chwila po Anglika zgłosi się Manchester City. Dla Kogutów to nie będzie łatwe lato, tym bardziej że wciąż nie poznaliśmy nazwiska nowego menedżera.

Po zwolnieniu portugalskiego szkoleniowca w kontekście Tottenhamu wymieniano wiele osobowości. Każda z nich jednak swoją przyszłość widziała gdzieś indziej. Julian Nagelsmann przejął Bayern, Hansi Flick reprezentację Niemiec, a Brendan Rodgers ostatecznie pozostał w Leicester City. W mediach pojawił się również temat powrotu Mauricio Pochettino, który rzekomo jest niezadowolony ze swojego pobytu w PSG i współpracy z dyrektorem sportowym Leonardo. Oczywiście to wszystko nie musi oznaczać, że Argentyńczyk ponownie poprowadzi zespół w Północnego Londynu, a powód jest prosty. Ciężko będzie mu wymusić odejście na właścicielach paryskiej drużyny.

Dużym zaskoczeniem w zeszłym tygodniu było również odejście z Interu Antonio Conte, który zdobył z nim mistrzostwo. Włocha od razu zaczęto łączyć z Kogutami. Rozmowy jednak upadły, a kością niezgody okazały się kwestie związane z transferami oraz sztabem szkoleniowym. Do tego Daniel Levy nie był przekonany, czy były menedżer Nerazzurrich jest odpowiednim człowiekiem na to stanowisko. Z jednej strony w ostatnich 10 latach zdobył pięć mistrzostw, ale z drugiej jego styl nie pasuje to długofalowego projektu Tottenhamu opartego na graniu ofensywnego futbolu i dawaniu szans młodzieży.

Wszystko wskazuje więc na to, że temat kolejnego menedżera upadł. Dalszych poszukiwań nie będzie jednak najprawdopodobniej prowadził sam prezes. Pałeczkę przejmie Fabio Paratici. Były dyrektor sportowy Juventusu lada moment ma podpisać kontrakt i zacząć pilnie rozglądać się za nowym trenerem.

Och Carlo…

Kiedy Carlo Ancelotti obejmował stery Evertonu, kibice wierzyli, że to może być moment przełomowy. Włoch co prawda po nieudanych przygodach z Bayernem i Napoli nieco stracił na arenie międzynarodowej, ale jego nazwisko i tak robiło wrażenie. Na Goodison Park miał wnieść mistrzowską mentalność, której w poprzednich latach brakowało. W zasadzie początek zakończonego niedawno sezonu na to wskazywał. Ancelotti zgarnął pierwszą statuetkę dla menedżera miesiąca, a nowe nabytki w postaci Allana i Jamesa Rodrigueza dawały nadzieję, że awans do europejskich pucharów okaże się realny.

Wszystko jednak poszło nie tak, jak powinno. Everton, szczególnie w drugiej części sezonu, wygląd jak zespół pojedynczych indywidualności, a nie monolit. Brakowało chemii, a włoski szkoleniowiec zarzucał niektórym swoim graczom brak zaangażowania. W szatni pojawiły się wewnętrzne zgrzyty. Mimo to wydawało się, że latem kadra zostanie kolejny raz wzmocniona, lato dobrze przepracowane i The Toffees będą jeszcze silniejsi niż do tej pory. W zeszły wtorek nikt zresztą nie wyobrażał sobie innego scenariusza, ale tego samego dnia wszystko zmieniło się o 180 stopni. Real Madryt ogłosił, że Ancelotti wraca do Madrytu, a Everton został na lodzie. Bez trenera, z niedokończonym projektem i niepewnością co do przyszłości.

Od razu w sieci pojawiło się mnóstwo spekulacji, kto obejmie funkcję menedżera pierwszego zespołu. Przewijają się takie osoby jak Steven Gerrard, Nuno Espirito Santo, Rafa Benitez, Paulo Fonseca, Roberto Martinez i David Moyes. Ciężko jednak dzisiaj ferować wyrok w tej sprawie. Z pewnością nowy menedżer nie będzie miał łatwego zadania. Lada moment zaczyna się Euro, a po nim zostaną tylko cztery tygodnie, aby przygotować się do sezonu.

Crystal Palace w obliczu ciężkich decyzji

Bardzo ciężkie lato również zapowiada się również dla Crystal Palace. Odejście Roya Hodgsona kończy pewną erę, a zaczyna zupełnie nową. Od lat fani Orłów uważają, że potencjał drużyny jest marnowany. Co roku gra ten sam, toporny futbol i nie widać ani trochę rozwoju. Nadchodzące okno transferowe ma to jednak zmienić. W klubie pojawi się nowy szkoleniowiec, który zadanie nie będzie miał łatwe ze względu na liczbę wygasających umów pośród piłkarzy pierwszego zespołu oraz niejasną przyszłością Wilfrieda Zahy.

Ale właśnie, kto potencjalnie może objąć Orły? Angielskie media już od dłuższego mówią o wspomnianym wcześniej w kontekście Evertonu Nuno Espirito Santo. Ten ruch na pierwszy rzut oka może wydawać się sporym zaskoczeniem. Jeśli jednak zagłębimy się w szczegóły, to już niekoniecznie byłaby to aż tak duża niespodzianka. Oczywiście Nuno, gdyby miał wybrać Everton czy Crystal Palace, to zapewne wybrałby tę pierwszą opcję. W drugim przypadku jednak może go przekonać swoboda dotycząca dokonywania transferów oraz powołania sztabu szkoleniowego. Portugalski menedżer bardzo ceni sobie te dwa aspekty, co może ostatecznie zaważyć na jego decyzji, chociaż już dzisiaj pojawiły się doniesienia, że rozmowy zakończyły się fiaskiem.

Na Selhurst Park jednocześnie rozważają innych kandydatów. Pojawiają się, chociażby takie nazwiska jak Frank Lampard, Sean Dyche, Steve Cooper, Chris Wilder czy Eddie Howe. Każda z tych opcji wydaje się ciekawa i na pewno wniosłaby powiew świeżego powietrza do szatni Orłów.

Poszukiwanie nowej tożsamości

Najbardziej klarowna sytuacja ma miejsce w Wolverhampton. Odejście Nuno Espirito Santo na samym początku wywołało spore zaskoczenie, ale właściciele zareagowali bardzo szybko. Od samego początku szukano kandydata, który kontynuowałby pracę poprzedniego menedżera oraz wprowadzoną w klubie kulturę. Wybór był więc dosyć prosty. Padło na Bruno Lage’a obecnego jeszcze szkoleniowca Benfiki, będącego jednocześnie klientem Jorga Mendesa, a ten jak wiadomo, pozostaje w bardzo bliskich stosunkach z Wilkami. Problemem było tylko pozwolenie na pracę. Ostatecznie jednak FA wydało zgodę i mimo że sama umowa nie została jeszcze do końca sfinalizowana, to na Molineux Stadium nikt się tym nie martwił i całkiem słusznie. W poniedziałek bowiem kontrakt został sfinalizowany.