Cztery bramki w dziesięciu występach w Premier League. Na takie liczby z pewnością liczyli fani Newcastle, kiedy do klubu zimą trafiał Joe Willock. Wychowanek Arsenalu przyzwoicie spisuje się na wypożyczeniu na St. James’s Park. Sam Steve Bruce powiedział po spotkaniu z West Hamem, że chciałby, aby pomocnik pozostał w klubie na przyszły sezon. Sroki są wstanie wyłożyć za Anglika ładną sumkę. Pytanie tylko, co na to sami Kanonierzy i menedżer Mikela Arteta.
W 2018 Thierry Henry mówił, że Joe Willock to znakomity młody piłkarz. Słów takiej osobowości nie można lekceważyć. Anglik faktycznie uchodził za bardzo dobrze rokującego wychowanka Kanonierów. W barwach londyńskiego klubu zanotował 78 występów, w których zdobył łącznie 11 bramek i 3 asysty. Nigdy nie zdołał jednak wywalczyć sobie stałego miejsca w wyjściowej jedenastce. Mikel Arteta uznał, że najlepiej będzie, jeśli zimą Willock uda się na wypożyczenie. Dzisiaj z pewnoscią nie żałuje tej decycji.
W poszukiwaniu doświadczenia
Joe Willock w Newcastle miał przede wszystkim łapać regularne minuty w Premier League. Tego w Arsenalu nie mógł mu zagwarantować Mikel Arteta. Owszem, Hiszpan dawał mu szansę, ale tyczyło się to głównie krajowych i europejskich pucharów. W lidze nie było tak kolorowo. Anglik w tym sezonie zagrał zaledwie siedem razy, a od pierwszej minuty wyszedł tylko przeciwko Leeds i Wolverhampton. To było zdecydowanie za mało, aby jego rozwój przebiegał prawidłowo. Zimą na The Emirates Stadium słusznie postanowiono więc, że najlepsze dla 21-latka będzie wypożyczenie, a kiedy pod koniec okienka transferowego zgłosiło się po niego Newcastle, nikt dwa razy się nie zastanawiał.
⚫️ 𝐃𝐎𝐍𝐄 𝐃𝐄𝐀𝐋 ⚪️#NUFC are delighted to announce the signing of Joe Willock on loan from Arsenal until the end of the season.
Welcome, @Joewillock!
— Newcastle United FC (@NUFC) February 1, 2021
Menedżer Arsenalu liczył przede wszystkim na to, że jego podopieczny pod wodzą Steve’a Bruce’a poprawi kilka elementów gry, a szczególnie podejmowanie decyzji. Tego najbardziej brakowało Willockowi. Potrafił znakomicie odnaleźć się między liniami przeciwników. Brał ciężar rozgrywania na siebie, mijał obrońców, ale kiedy nadchodził moment, aby dostarczyć piłkę jednemu z partnerów, pojawiały się problemy. Hiszpan miał również zastrzeżenia do jego zaangażowania w grę obronną. Zdarzały się bowiem sytuacje, kiedy gubił krycie albo odpuszczał obowiązki w defensywnie.
Natomiast Steve Bruce pilnie poszukiwał wzmocnień do środka pola swojej drużyny. Była ona bowiem bardzo schematyczna, przewidywalna i przeciwnicy z łatwością ją neutralizowali. Brakowało w niej piłkarza, który wniósłby więcej kolorytu. W kontekście ekipy z St. James’s Park padało wiele nazwisk. Mówiło się, że do zespołu dołączy Hamza Choudhury, Olivier Ntcham, czy nawet Jesse Lingard. Szybko okazało się, że jedyną dostępną opcją jest tylko wychowanek Arsenalu. Menedżer Srok skontaktował się z Mikelem Aretą w tej sprawie. Obaj panowie rozmawiali ze sobą i mimo że Hiszpan nie otrzymał gwarancji regularnych występów swojego podopiecznego, doszli do porozumienia.
Zmiennik na wagę złota
Joe Willock to piłkarz, którzy najlepiej odnajduje się na pozycji numer 8, a konkretnie w roli box-to-box. Steve Bruce znalazł więc dla niego miejsce w złożonej z trzech graczy drugiej linii, ustawiając go bliżej prawej strony. Stąd właśnie najczęściej atakuje i poszukuje partnerów. Znakomicie odnajduje się też pod bramką przeciwnika, kiedy wchodzi w pole karne z drugiej linii. W Arsenalu zdobył w taki sposób 11 bramek. W Newcastle natomiast w bardzo podobnym stylu trafiał do siatki w meczach z Tottenhamem i Southampton. Na swoim koncie łącznie ma już cztery gole, co czyni go drugim najlepszym strzelcem zespołu w Premier League, ex aequo z Almirónem.
Wychowanek Arsenalu świetnie dynamizuje grę Srok. Dobrze widać to zresztą w statystykach (wszystkie wymienione poniżej są po przeliczeniu na 90 minut). Jest czwarty w zespole pod względem liczby podań, po których partnerzy mieli możliwość oddania uderzenia na bramkę. Do tego jego łączny współczynnik xG i xA jest piątym najlepszym wynikiem w drużynie. Nie samą ofensywną jednak człowiek żyje, a na pewno nie u Steve’a Bruce’a. Mikel Arteta chciał, aby jego podopieczny na wypożyczeniu poprawił grę w obronie i tak też się stało. W Newcastle nie ma obecnie gracza, notującego więcej przechwytów w tracie spotkania. Do tego trzeba wspomnieć, że pod względem liczby odbiorów piłki, znajduje się na drugim miejscu, tuż za Javierem Manquillo.
Mimo bardzo obiecujących liczb Willock nie był w ostatnich tygodniach pierwszym wyborem Bruce’a. W czterech poprzednich spotkaniach trzykrotnie pojawiał się na boisku z ławki, a w meczu z Burnley w ogóle się z niej nie podniósł. Szkoleniowiec Srok wiedział jednak, co robi. Kiedy już wpuszczał 21-latka, ten odpłacał mu się w najlepszy możliwy sposób. Ratował punt w starciach z Tottenhamem i Liverpoolem, a jego trafienie przeciwko z West Hamowi było warte trzy oczka. Można więc powiedzieć, że Anglik zagwarantował swojej drużynie aż pięć punktów. A jeśli spojrzymy na to przez pryzmat walki o utrzymanie zespołu z&nb