Nie jest tajemnicą poliszynela, że Mike Ashley nie raz negocjował sprzedaż Newcastle United. Kilkukrotnie było już nawet naprawdę blisko, aby do tego doszło. Jednak do tej pory ta sztuka mu się nie udawała. Przyczyny takiego obrotu spraw bywały różne. W zeszłym roku decydującym czynnikiem okazało się, wbrew regulaminowi Premier League, włączenie w rozmowy brytyjskich polityków z Downing Street. Co prawda, rząd zaprzeczył ingerencji w jakimkolwiek momencie w nieudaną ofertę kupna, ale dziennikarze z Wysp dotarli do odmiennych informacji.

Przygotowywane przejęcie

Jeden z dyrektorów Newcastle, Lee Charnley w niedawnym wywiadzie stwierdził, że Mike Ashley przez większość czasu, od kiedy włada drużyną z St James’ Park, chciał się go pozbyć. Jego kadencja w ekipie z hrabstwa Tyne and Wear jest, krótko mówiąc tragiczna i 56-letni Anglik niejednokrotnie był krytykowany za swój sposób zarządzania. Również fani zespołu raz po raz dawali znać, że mają go dość i czekali na zmianę w strukturach organizacyjnych. W zeszłym roku na horyzoncie pojawił się kolejny potencjalny nowy właściciel. Konsorcjum ze stron Arabii Saudyjskiej, obejmujące kilka niezależnych funduszy inwestycyjnych z tego państwa, prowadziło zaawansowane rozmowy z szefem Sports Direct.

Ashley bardzo zaangażował się w negocjacje i wierzył, że tym razem sprzedaż dojdzie do skutku. Sroki zostały poddane tzw. badaniu due dilligance, czyli dogłębnej analizie w celu jego wyceny przez inwestora. Zakup został praktycznie uzgodniony „od a do z” z ceną oscylującą w granicach 300 milionów funtów. Podpisano wszelką wymaganą dokumentacje, a Anglik otrzymał wielomilionowy depozyt bankowy. Tak bardzo wyczekiwane przejęcie było więc o krok. A kto wie, może i nawet nowa, lepsza epoka w dziejach Srok.

Frustracja księcia i list do premiera

Sprawa jednak miała ukryte dno. Mianowicie, głównym funduszem wchodzącym w skład konsorcjum był Public Investment Fund z Arabii Saudyjskiej, którego prezesem na ten moment jest następca tronu w tym kraju – Mohammed bin Salman. Książę koronny, używając najlżejszego możliwego określenia, nie ma najczystszej karty. CIA od trzech lat twierdzi, że to on stoi za zleceniem zabójstwa dziennikarza The Washington Post – Jamala Khashoggiego, do którego doszło w 2018 roku w Stambule. Reporter często krytykował na łamach czasopisma bin Salmana, za co ten wypędził go rok wcześniej z kraju. To właśnie zadecydowało, że Premier League miała sporo wątpliwości wobec całego procederu, jak zwykle lustrując potencjalnych nowych właścicieli. Liga obawiała się, że członek królewskiej rodziny będzie zza cienia pociągał za sznurki w klubie z Newcastle.

Kiedy pojawiły się kłopoty związane z całą transakcją, zwrócił się on o pomoc do Borisa Johnsona. Choć chyba bardziej pasującym tutaj słowem jest szantaż. Książę stwierdził, że jeśli proces przejęcia nie dojdzie ostatecznie do skutku, to przyczyni się to w znaczącym stopniu do pogorszenia stosunków angielsko-saudyjskich. Oczekiwał, że szef rządu wpłynie na władze angielskiej ekstraklasy, by ta rozważyła ponownie umowę o przejęciu Newcastle. Jak ujawnili dziennikarze Daily Mail, jeden z wysłanych przez saudyjską stronę maili zawierał bardzo wymowne instrukcje.

Oczekujemy, że angielska Premier League ponownie rozważy propozycję i poprawi swoje błędne wnioski.

Rozmowy na najwyższym szczeblu

Premier Wielkiej Brytanii w tej sprawie skonsultował się ze swoim wieloletnim współpracownikiem Edwardem Udny-Listerem – ekspertem ds. Bliskiego Wschodu. Lord został poproszony o sprawdzenie postępów w rozmowach pomiędzy stronami i udzielenie opinii na temat planowanej zmiany. W tym celu spotkał się kilkukrotnie z członkami zarządu Premier League. Przekazał kilka swoich uwag, ale jak twierdzi Ministerstwo Spraw Zagranicznych, absolutnie nie ingerował w końcową decyzję władz ligi. Rząd z Downing Street wydał w tej sprawie specjalne oświadczenie.

Chociaż z zadowoleniem przyjmujemy inwestycje zagraniczne, to sprawa handlowa tylko i wyłącznie pomiędzy zainteresowanymi stronami. Rząd na żadnym etapie nie był zaangażowany w rozmowy o przejęciu Newcastle United.

Według informacji Sky Sports swoje trzy grosze dołożyła Amnesty International, organizacja zajmująca się obroną praw człowieka. Zwróciła się ona do władz ligi o odrzucenia wspieranej przez Arabię ​​Saudyjską propozycji kupna angielskiego zespołu, mając na uwadze wielokrotne łamanie międzynarodowych regulacji w azjatyckim państwie. Wszystkie wymienione czynniki spowodowały, że Premier League wstrzymywała się aż przez 17 tygodni z udzieleniem zgody na całe przedsięwzięcie. Ostatecznie sfrustrowany przeciągającymi się negocjacjami książę wycofał się z inwestycji.

W związku z nieudaną transakcją Newcastle United wszczęło postępowanie sądowe przeciwko najwyższej klasie rozgrywkowej. I nie ma w tym nic dziwnego. Według ustalonych zasad tylko Premier League może oceniać potencjalne przejęcia klubów piłkarskich na podstawie swojej wiedzy na temat właścicieli oraz dyrektorów i niezależnych procesów weryfikacyjnych. Tu doszło do zdecydowanego złamania regulaminu. Rząd udzielił kluczowej, jak się ukazuje, porady i ciężko wierzyć oświadczeniu władz brytyjskich, że nie doszło do żadnej ingerencji. Moim zdaniem reakcja władz Srok (jakkolwiek byśmy oceniali postępowanie księcia) jest jak najbardziej na miejscu. Jestem bardzo ciekaw, jak to wszystko dalej się potoczy.