Z dużą dozą pewności można powiedzieć, że Crystal Palace kolejny raz utrzyma się w Premier League. Myśli właścicieli klubu są już jednak przy oknie transferowym. Orły czeka bowiem najważniejsze lato od momentu, kiedy znaleźli się z powrotem w angielskiej elicie. Mają najstarszą kadrę w całej lidze, 12 piłkarzom kończą się kontrakty, a przyszłość Roya Hodgsona również pozostaje nieznana. Decyzji do podjęcia jest mnóstwo, a wszystko będzie trzeba poukładać tak, aby za rok o tej porze nie drzeć o utrzymanie.

Przyzwyczaiło nas Crystal Palace, że nie wiadomo jakby układał się dla nich sezon, kończą go zawsze i tak nad strefą spadkową. Jest to swego rodzaju stabilizacja. Od czasu krótkiej kadencji Franka De Boera na Selhurst Park nastały raczej spokojne czasy. Jednak to już powoli nie wystarcza fanom Orłów. Wszyscy starają się iść do przodu, a ich zespół jakby stał w miejscu. Ciągle gra ten sam toporny futbol, co stało się po prostu nudne. Kibice oczekują czegoś nowego i temu ma posłużyć letnie okno transferowe. Zmiany są nieuniknione. Pytanie tylko, do ilu ostatecznie dojdzie i kto będzie czuwał nad zespołem przy linii bocznej w przyszłym sezonie.

Roy Hodgson – czas, aby się rozstać, czy wręcz przeciwnie?

Jedną z najcięższych decyzji, jaką właściciele Crystal Palace będą musieli podjąć w najbliższej przyszłości, to kwestia menedżera, który poprowadzi zespół w następnych rozgrywkach. Kontrakt Roya Hodgsona obowiązuje do czerwca i na razie nie wiadomo, czy zostanie przedłużony. Anglik jest najstarszym pracującym trenerem w Premier League od czasu Steve’a Coppella. Na Selhurst Park przyszedł w 2017 roku po fatalnym eksperymencie z Frankiem De Boerem. Wyciągnął zespół ze strefy spadkowej i spokojnie go utrzymał. Taka sytuacja powtarzała się również w kolejnych latach. Jego drużyna kończyła rozgrywki kolejno na 11. miejscu, 12. oraz 14.

73-letni Anglik średnio zdobywa z Crystal Palace 1,25 punktu na spotkanie. To daje oczywiście pewnego rodzaju spokój i stabilizację. Zespołowi nie grozi bowiem walka o utrzymanie. Orły w tym sezonie ani razu nie znalazły się w strefie spadkowej. Jest to jednak złudne uczucie i kibice zdają sobie z tego sprawę. Dlatego już teraz pojawiają się informację, że latem może dojść do zmiany na stanowisku menedżera. Z jednej strony Roy Hodgson zrobił dla klubu wiele. Ugruntował jego pozycję w lidze, ale to już nie wystarcza. Lato wydaje się, więc być idealnym momentem, aby spróbować czegoś nowego. Zespół czeka wiele zmian. Pojawią się nowi piłkarze, a nowy trener mógłby wtedy od podstaw poukładać sobie drużynę według własnego pomysłu.

Ale w Crystal Palace boją się jednego. Mianowicie, że powtórzy się scenariusz z holenderskim trenerem. Nikt na Selhurst Park nie chce dopuścić ponownie do takiej sytuacji. Czasami jednak ryzyko może się opłacić. Jeśli Orły zmieniłyby trenera, to mogłyby pójść drogą Brighton. Mewy bowiem kilka dni po zakończeniu sezonu 2018/2019 pożegnały Chrisa Hughtona. Chciały czegoś więcej niż tylko utrzymania. Już teraz można powiedzieć, że zatrudnienie Grahama Pottera było dobrym ruchem, mimo że nie przekłada się to jeszcze bezpośrednio na punkty. Na The Amex zaryzykowano. Czy Crystal Palace jest gotowe na taki ruch? Tego nie można jeszcze powiedzieć. Wiadomo jednak, że blizny po sytuacji z Frankiem De Boerem wciąż nie do końca się zagoiły.

Crystal Palace i podchody pod nowego trenera

Roy Hodgson przyzwyczaił nas, że jego zespół gra w bardzo przewidywalny sposób. Styl oparty na nisko ustawionej linii defensywy i szybkich kontratakach znają wszyscy. Na początku nikt nie miał tego szkoleniowcowi za złe. W końcu rzeźbił to z piłkarzy, których miał i w takim systemie dobrze się odnajdywali. Po ponad trzech latach staje się to jednak monotonne. W grze Orłów nie widać żadnego progresu. Są trzecim najgorszym zespołem w lidze, jeśli chodzi o kreowanie sytuacji w przeliczeniu na 90 minut i oddane strzały na bramkę.

Warto w tym miejscu wspomnieć, że drużyna z Selhurst Park nie pokonała w tym sezonie żadnego zespołu, który w dniu bezpośredniego starcia znajdowałaby się nad nimi w tabeli. Na utrzymanie to wystarcza, ale fani chcieliby, aby w końcu powalczono o coś więcej. Do końca sezonu pozostało osiem kolejek, a sytuacja Orłów jest już praktycznie przesądzona. Mają w końcu 12 punktów przewagi nad strefą spadkową i 13 straty do europejskich pucharów.

Dlatego w brytyjskiej prasie pojawiają się już potencjalni kandydaci do objęcia posady zajmowanej przez Roya Hodgsona. Najczęściej przewija się nazwisko Sean’a Dyche’a. Są jednak dwa problemy. W Burnley doszło do zmiany właściciela, który w 49-latku widzi dalszego architekta zespołu. Po drugie w Crystal Palace od 2017 roku pracuje dyrektor sportowy. Jest nim Dougie Freedman, co kłóci się z wizją swobody w kwestii dokonywania transferów przez menedżera z Turf Moor.

Dyche to oczywiście niejedyna osoba przymierzana do objęcia fotela menedżera. Z Crystal Palace łączone są jeszcze takie postaci jak Frank Lampard, Steve Cooper czy Eddie Howe. Każdy z nich wniósłby z pewnością wiele nowych pomysłów i zupełnie inne spojrzenie na sposób prowadzenia drużyny. Na razie jednak więcej jest spekulacji niż konkretów. Nie można też oczywiście wykluczyć, że to Roy Hodgson przedłuży kontrakt, ale na oficjalne informacja trzeba jeszcze poczekać.

Główny cel Crystal Palace – odmłodzić kadrę

Crystal Palace w tym sezonie ma najstarszą kadrę w całej lidze. Jej średni wiek wynosi 29 lat i 210 dni. W zespole znajduje się tylko czterech graczy, którzy mają mniej niż 25 lat. To pokazuje, z jakim problemem będą musiały zmierzyć się Orły latem. Już w ostatnich dwóch oknach transferowych poczyniły pierwsze kroki, które miały pokazać, że przyszedł czas inwestowania w młodych piłkarzy. Do klubu trafił przecież Eberechi Eze za 16 milionów funtów i już teraz pokazuje, że był to dobry zakup. Widać, że coraz lepiej czuje się w zespole i docelowo ma on stać się kimś pokroju Wilfrieda Zahy. Oprócz tego wypożyczony został Jean-Phillipe Mateta, a Orły latem będą mogły go wykupić.

Na razie to dwa pojedyncze nabytki, ale w najbliższej przyszłości będzie ich więcej. Kadra zespołu z Selhurst Park zostanie latem solidnie zmieniona również z tego powodu, że aż 12 piłkarzom kończą się umowy. Każdy z nich ma oczywiście ponad 30 lat, a w tym gronie znajdują się tacy gracze jak Andros Townsend, Christian Benteke, Patrick Van Aanholt, Gary Cahill, Nathaniel Clyne, Mamadou Sakho.

Wierzę, że Steve Parish (prezes Crystal Palace) oraz Dougie Freedman podejmą dobre decyzje – powiedział Roy Hodgson – Jeśli uznają, że potrzebujemy wzmocnienia na danej pozycji, będą ciężko nad tym pracować, aby sprowadzić odpowiedniego gracza, w dobrej cenie.

Wspomniany Steve Parish i Dougie Freedman będą musieli latem nieźle się nagimnastykować. Kadrę będzie trzeba odmłodzić i to jest fakt niezaprzeczalny. Z drugiej strony jednak kilku spośród 12 zawodników, którym wygasają kontrakty, również pozostanie w klubie. Jeśli żaden z nich nie dostałby propozycji nowej umowy, byłoby to skrajnie nieodpowiedzialne podejście do budowania zrównoważonej kadry. O tym wszystkim oczywiście łatwo się mówi, ale kluczową kwestię odegrają pieniądze.

Wzmocnienia potrzebne, ale skąd wziąć na nie fundusze?

Pandemia koronawirusa uderzyła w każdy piłkarski klub w mniejszym lub większym stopniu. Crystal Palace w tym przypadku nie jest wyjątkiem. Dlatego może okazać się, że letnie okno transferowe będzie dla nich bardzo trudne. Z jednej strony w klubowej sakiewce wciąż znajduje się trochę środków po sprzedaży Aarona Wana-Bissaki. Manchester United w końcu zapłacił za niego aż 50 milionów funtów, ale nie oszukujmy się, na sporą przebudowę, jaką czeka klub z Londynu, to nie wystarczy. Źródeł nowych funduszy będzie trzeba szukać gdzie indziej.

Ewentualnej gotówki właściciele Crystal Palace będą mogli szukać w wygasających kontraktach swoich piłkarzy. W końcu taki Mamadou Sakho zarabia ponad 100 tysięcy funtów tygodniowo. Podobnie zresztą sprawa będzie się miała z pozostałymi zawodnikami. Nie każdy oczywiście kasuję taką pensję jak francuski stoper, ale koniec końców może wyjść z tego całkiem pokaźna kwota. Czy to jednak wystarczy na solidne wzmocnienia? Pewnie nie, dlatego jak bumerang wraca w tym miejscu ewentualna sprzedaż Wilfrieda Zahy.

Na to uwagę zwrócił Andy Cole oraz Ian Wright. Obaj panowie uważają, że dla Crystal Palace jest to jeden z ostatnich dzwonków, aby zarobić jeszcze dobre pieniądze na swoim najlepszym zawodniku. Pytanie jednak, czy 28-latek ostatecznie sam będzie chciał pożegnać się z Selhurst Park. W końcu nie można wykluczyć scenariusza, że przebudowa zespołu będzie odbywać się właśnie wokół reprezentanta Wybrzeża Kości Słoniowej i to skusi go do pozostania w drużynie Orłów.

Jak widać, nie będzie to łatwe lato dla zespołu z Londynu. Decyzji do podjęcia jest mnóstwo, a każda z nich musi być przemyślana. W przeciwnym wypadku Crystal Palace będzie drżeć o utrzymanie w następnej kampanii.