Leicester City po raz kolejny udowadnia, że zespół z niższej półki pod względem finansowym, może rywalizować z najbogatszymi, jak równy z równym. Wszystko to zasługa świetnie prowadzonej polityki transferowej i działu skautingu. Do tego na King Power Stadium prężnie rozwija się akademia, która dostarcza coraz większą liczbę młodych piłkarzy do pierwszego zespołu. Wszystkie te czynniki mają być fundamentem na lata i dać fanom wiele radości w przyszłości.

Ostatnie sezony pokazują, że Big Six powoli przestaje istnieć. Mimo że pod względem finansowym dalej te kluby liderują w Premier League, to nie zawsze ma to przełożenie na kwestie sportowe. Jeśli ktoś nie ma wystarczającej ilości pieniędzy, aby sprowadzać najlepszych zawodników na świecie, musi radzić sobie w inny sposób. Takim przykładem jest Leicester City, które obrało drogę rozsądnej polityki transferowej. Lisy są świetnym przykładem, jak można kupować piłkarzy za niewiele, sprzedawać ich później za ogromne kwoty, a mimo to ciągle polepszać swoje sportowe wyniki.

Sztab zaufanych ludzi

Leicester City działa według jasno określonego modelu, o którym mowa będzie w dalszej części artykułu. Cel od samego początku jednak jest jasny. Zmiany w sztabie szkoleniowym, w zespole od spraw skautingu czy rekrutacji nie mają wpływać na funkcjonowanie całego klubu. System, według którego podążają Lisy, powstał w 2009 roku. Stworzył go Steve Walsh, ale jego w klubie dawno już nie ma.  Najpierw na stanowisku szefa skautingu zastąpił go Eduardo Macia. Po nim z kolei pałeczkę przejął obecnie pracujący na King Power Stadium Lee Congerton. Kolejne osoby przychodzą, a mimo to wszystko funkcjonuje na stałych, fundamentalnych zasadach.

Po przyjściu do klubu Brendana Rodgersa, również nastąpiły zmiany kadrowe. Wraz z nim przybył wspomniany przed chwilą Lee Congerton. Obaj panowie znali się wcześniej ze współpracy jeszcze w Chelsea. Tam obecny menedżer Lisów był trenerem drużyny rezerw, natomiast Congerton odpowiadał za sprowadzanie zdolnej młodzieży. Następnie ich szlaki przecięły się w Celticu, a gdy Rodgers trafił na King Power Stadium, pociągnął swojego współpracownika za sobą.

W Leicester City pieczę nad wszystkim sprawuje oczywiście dyrektor sportowy, a jest nim Jon Rudkin. Oprócz tego w klubie znajdują Mladen Sormaz (szef w dziale analizy) i kolejni członkowie zespołu od spraw skautingu: Callum Smithson, Adam Fox, Jose Fontes i wielu innych. Można zauważyć, że nad całą wielką instytucją, jaką jest zespół z King Power Stadium, czuwa bardzo dużo osób. Kluczem w tym momencie jest zaufanie i komunikacja, więc Brendan Rodgers otacza się ludźmi, na których się nie zawiedzie.

Jak wygląda proces rekrutacji Leicester City?

Skoro wiemy już, kto odpowiada za cały proces rozwoju Leicester City, to trzeba w końcu wyjaśnić, na czym on właściwie polega. Cel nadrzędny jest jednak bardzo prosty. Chodzi o to, aby luki w składzie łatać odpowiednimi piłkarzami, a nie byle kim w dodatku sprowadzonym na szybko. Główne założenia całego przedsięwzięcia najlepiej zobrazuje przykład z letniego okna transferowego. Na King Power Stadium szukano stopera. Opcje były dwie. Albo James Tarkowski – doświadczony zawodnik, ograny w Premier League, albo Wesley Fofana – nastolatek, który rozegrał jedynie 30 spotkań na poziomie seniorskim.

Pierwsza opcja zdecydowanie byłaby rozwiązaniem na tu i teraz. Z kolei młody Fofana dawałby możliwości rozwoju i ewentualnego sprzedania go za więcej za jakiś czas. Na tym właśnie polega klucz do sukcesu Leicester City, jeśli chodzi o sprowadzanie piłkarzy. Klub ma rozsianych po całym świecie skautów. Ci przygotowują skrupulatne raporty na podstawie swoich obserwacji. Trafiają one do dyrektora sportowego, szefa skautingu itd. Oni z kolei analizują potencjalnego kandydata pod kątem mentalności, osobowości, kontuzji odniesionych w przeszłości.

Sprawdza się też ligę, z jakiej pochodzi zawodnik. Chodzi w tym o to, aby ewentualnie przewidzieć, czy pod względem wydolnościowym odnajdzie się w Leicester City. Do tego ważną rolę odgrywa też poprzedni klub piłkarza. Jeśli występował on dotychczas w słabszej lidze i zespole, gdzie musiał ciężko pracować, to najprawdopodobniej taką samą determinację wykaże w nowym klubie. Ostateczną decyzję, czy kupić danego gracza czy nie, podejmuje jednak Brendan Rodgers. Do niego należy końcowy głos. Cały proces nie jest krótki. Samo to, że Timothy’ego Castagne’a obserwowano już w latach 2013-2017, kiedy był jeszcze piłkarzem Genku, a do Anglii trafił dopiero latem, dobrze to obrazuje.

Kupić tanio, sprzedać drogo

Leicester City jest wzorowym przykładem, jak kupować tanio, a sprzedawać drogo. Ogromną rolę odgrywa w tym oczywiście wyżej opisany proces rekrutacji. Sprawia to, że zmniejsza się ryzyko dokonania nietrafionego zakupy. Taka polityka przyniosła Lisom dużo jakości na boisku, ale i pozwoliła zarobić ogromne pieniądze. N’Golo Kante, Riyad Mahrez, Danny Drinkwater, Harry Maguire i Ben Chilwell zostali sprowadzeni do klubu za 25 milionów funtów. Natomiast jeśli podliczylibyśmy, ile na King Power Stadium zarobiono na całej piątce, wyszłoby równe 250 milionów funtów.

To też nie jest jednak tak, że każdy ruch transferowy Leicester City jest trafiony. Najlepiej zresztą obrazuje to lato po zdobyciu mistrzostwa Anglii. Lisy otrzymały wtedy potężny zastrzyk gotówki, plus sprzedały N’Golo Kante. Do dyspozycji było więc dużo pieniędzy, ale jeśli spojrzelibyśmy na nazwiska, które trafiły wtedy na King Power Stadium, to większości już w klubie nie ma. Ahmed Musa, Islam Slimani, Papy Mendy i Bartosz Kapustka niczym specjalnym się nie wyróżnili. Do tego grona warto jeszcze dorzucić chociażby kupionego później Vicente Iborre.

Można powiedzieć, że zawsze na jednego Riyada Mahreza czy N’Golo Kante przypadnie ktoś w rodzaju Ahmeda Musy. To normalne, nie da się za każdym razem kupić piłkarza, który w 100% wypali. Chodzi jednak o to, aby w stosunku do udanych ruchów transferowych tych nietrafionych było o wiele mniej. A tak to właśnie na King Power Stadium działa.

Przemyślane inwestycje

Na King Power Stadium uważa się, że rozwój drużyny i sprzedaż kluczowych zawodników może iść ze sobą w parze. Lisy świetnie potrafią bowiem łatać dziury po swoich liderach, lokując pieniądze w młodszych graczach, którzy od razu wchodzą w miejsce poprzedników. Kiedy Harry Maguire odchodził do Manchesteru United, do drużyny wskoczył Caglar Söyüncü. Jednak kontuzje Turka i braki w defensywie sprawiły, że potrzeba było ściągnąć jeszcze jednego zawodnika na tę pozycję. I tak do drużyny wszedł Wesley Fofana, stając się w tym sezonie jednym z objawień całych rozgrywek.

Umiejętność przemyślanego reagowania i odpowiedniego oceniania potencjału piłkarza to mocna strona Leicester City. W tym sezonie do klubu trafił też przecież Timothy Castagne, którego obserwowano już długi czas. Z miejsca zastąpił Bena Chilwella i gra całego zespołu nie straciła ani trochę na jakości. W tym miejscu trzeba też wspomnieć o Wilfredzie Ndidim. Nigeryjczyk został wyciągnięty za niewielką kwotę z ligi belgijskiej i z czasem z powodzeniem zastąpił N’Golo Kante.

Lisy nie boją się więc wydawać pieniędzy. Są ósmym zespołem w lidze pod względem wydatków na swoich piłkarzy. Różnica między nimi, a inny klubami polega jednak na tym, że koniec końców albo wychodzą na wszystkim na plus, albo przynajmniej na zero. Rzadko kiedy są na debecie, co ich bezpośrednim rywalom w Premier League nie zawsze się udaje.

W Leicester City rośnie również młodzież

Pod koniec zeszłego roku Leicester City z dumą ogłosiło, że przenosi się do nowego ośrodka treningowego. Sam obiekt został wybudowany za 100 milionów funtów, na dawnych polach golfowych. Znajduje się w nim 14 pełnowymiarowych boisk, a budynki administracyjne noszą nazwę byłego właściciela Lisów, Vichaia Srivaddhanaprabhy. Cały projekt ma oczywiście zapewnić lepsze wyniki pierwszego zespołu, ale również umożliwić rozwój młodym zawodnikom, aby w pierwszej kolejności wzmocnień pierwszego składu szukać najpierw w drużynach juniorskich, a  dopiero potem na rynku transferowym.




Zawsze na samym początku będę spoglądał w kierunku młodych graczy. Możesz mieć bowiem w swojej akademii zawodnika wartego 20 milionów funtów. Czasami nie dowiesz się, dopóki nie dasz mu szansy – stwierdził Brendan Rodgers w rozmowie z The Athletic – Mam nadzieję, że dzięki pracy, którą tutaj wykonujemy, a także pod względem rekrutacji i rozwoju talentów, będziemy mogli regularnie „produkować” graczy w klubowej akademii.

Już dzisiaj można zauważyć kolejnych absolwentów akademii Leicester City, którzy powoli zaczynają być ważną częścią pierwszego zespołu. Oczywistym przykładem w tym miejscu będzie Harvey Barnes, który w tym sezonie ma rozegranych już 25 spotkań w Premier League. Do tego coraz więcej doświadczenia na poziomie seniorskiego futbolu zbiera Luke Thomas. 19-latek swoją szansę debiutu otrzymał jeszcze w poprzednim sezonie po restarcie ligi, natomiast w obecnych rozgrywkach na wszystkich frontach uzbierał już 16 występów.

Takich przykładów w najbliższym czasie z pewnością będzie jeszcze więcej. Już teraz mówi się, że w zespołach juniorskich znajduje się kilka diamencików, które tylko czekają na szansę od Brendana Rodgers. Jak widać, Leicester City krok po kroku buduje swoją markę w Anglii, ale i w Europie. Stawia mocno na skauting oraz młodzież, a efekty widać już teraz. Z pewnością można powiedzieć, że to jeden z najlepiej prowadzonych klubów, który ma potencjał, aby w przyszłości zrównać się poziomem z najlepszymi na świecie.