Nie jest tajemnicą poliszynela, że Donny Van de Beek trochę inaczej wyobrażał sobie swoją karierę w Manchesterze United. Angielskie media donosiły w ostatnim czasie, że Holender poprosił o przenosiny do starego klubu. Głos w tej sprawie zabrał Ronald de Boer, który twierdzi, że jego podopieczny nie jest do końca szczęśliwy w północnej Anglii, ale w ogóle nie panikuje w związku z obecną sytuacją.

Wielomilionowy transfer, lecz ograniczony czas gry

Latem Donny Van de Beek zamienił Ajax Amsterdam na Manchester United za prawie 40 milionów euro. Wydawało się, że klub z Old Trafford robi jeden z najlepszych transferów ruchów tego okienka ściągając pomocnika, który nie tak dawno oczarował Europę dochodząc z de Godenzonen do półfinału Ligi Mistrzów. W dodatku zyskał alternatywę dla dwóch swoich kreatywnych graczy w środku pola – Paula Pogby i Bruno Fernandesa. Kolejka po Holendra była naprawdę długa, a zawodnika chciały w swych szeregach bardzo poważne firmy, chociażby Real Madryt.

Tymczasem piłkarz nie wygląda na razie na realne wzmocnienie składu, a raczej towar luksusowy w talii Czerwonych Diabłów. Jest wprowadzany do drużyny przez Ole Gunnara Solskjaera bardzo powoli. Norweg w obliczu niedostępności francuskiego mistrza świata wolał stawiać w środku pola na bardziej defensywnie nastawionych i sprawdzonych w bojach Premier League – Scotta McTominaya i Freda. Van de Beek, choć zaczął idealnie strzelając gola w swoim debiucie przeciwko Crystal Palace, jedynie dwa razy wyszedł w podstawowym składzie w lidze. Do tego jedenastokrotnie podnosił się z ławki rezerwowych. Wreszcie złapał również kontuzję, która dodatkowo ograniczyła jego szanse na grę. W sumie zaliczył tylko 311 minut. Więcej szans dostaje w meczach pucharowych, ale na pewno nie tego oczekiwał po przenosinach do Anglii.

Van de Beek chce odwrócić złą kartę

Dlatego coraz częściej w ostatnim czasie w mediach pojawiały się informacje o chęci opuszczenia Manchesteru przez wychowanka Ajaxu z powodu braku oczekiwanego czasu gry. Van de Beek miał oferty odejścia na wypożyczenia w styczniu, jednak klub w ogóle ich nie rozważał. Ostatnio pojawiły się doniesienia o ewentualnym powrocie do Amsterdamu. Zawodnik miał ponoć odbyć rozmowy na ten temat z wiceprezesem Edem Woodwardem. Wątek ten podjęła legenda holenderskiej piłki i brat obecnego szkoleniowca reprezentacji Holandii – Ronald de Boer w rozmowie dla talkSPORT.

Rozmawiałem z Ajaxem i powiedzieli, że nie ma w tym ani krzty prawdy. Nie prosił o rozmowę z nimi. Skupia się tylko na wyleczeniu kontuzjowanej kostki i nie prosił klubu o odejście.

Były zawodnik Barcelony czy Glasgow Rangers w tym samym wywiadzie podkreśla, że mimo negatywnej sytuacji związanej z małą liczbą minut na boisku, pomocnik „czuje się kochany” przez Czerwone Diabły:

Jego agent powiedział mi również, że oczywiście nie jest zadowolony, że nie gra. Miał tylko dwa starty pod okiem Solskjaera i nie na to miał nadzieję dołączając do Manchesteru United. Ale on wcale nie panikuje. Jest tu bardzo szczęśliwy, ponieważ klub jest jednym z najlepszych pod względem tego, jak go traktują. Nie martwi się tym, że nie odniesie w Manchesterze sukcesu.

Cały czas wierzą w Holendra

Solskjaer nie raz już w tym sezonie bronił piłkarza. Podkreślał, że Van de Beek czyni stopniowe postępy i jest coraz bliższy by stać się kluczowym graczem na Old Trafford. Brak gry tłumaczył potrzebą czasu na aklimatyzację i przystosowanie się do nowej ligi. Podobnie sprawę widzi de Boer.

Tylko Fernandes nie miał problemów z wejściem do Premier League. Popatrzcie na jego byłego kolegę z drużyny – Hakima Ziyecha. On też ma problemy z fizycznością w lidze. W Holandii wystarczy ładnie grać w piłkę, nie jest aż tak siłowo. Musimy po prostu dać mu czas.

Pięcioletni kontrakt, który otrzymał przy wspomnianym transferze pokazuje właśnie tę wiarę w umiejętności ze strony sztabu i zarządu. Chęć pozostania, mimo nienajlepszego sezonu w barwach Manchesteru, pokazuje ogromną determinację Holendra. Chce on udowodnić sobie i wszystkim wokół jak wielki drzemie w nim potencjał. Kibice Czerwonych Diabłów chcieliby w końcu zobaczyć tego chłopaka, który zadziwiał świat jeszcze dwa lata temu. Być może są tego coraz bliżsi.